screen www. winicjatywa.pl
Radicchio & Taleggio
Menu II Lipiec
Rzeka Białka Tatrzańska – powrót
Wypad nad Białke przekładałem już od maja , bo to zła pogoda, niema czasu itp sprawy. Ostatnio jednak misja zakończona. Wróciłem na rzekę po długiej przerwie zimowej i co mogę powiedzieć.Super !!!!
Jak to Białka wszystko się pozmieniało. Dawne dobre miejscówki są teraz całkiem suche i koryto rzeki zmieniło całkowicie swój bieg. Jest to normalne. Kiedyś nawet przyznam się, że chciałem zrobić mapkę rzeki i zaznaczyć miejsca warte uwagi, lecz pytanie po co? Pierwsze większe deszcze i w Białce po prostu metamorfoza.
To jest dzika rzeka i tutaj o rybę trzeba się mocno natrudzić bo i woda przejrzysta, skały śliskie a nurt chętnie zwali z nóg. Ile to jak straciłem sztucznych much, które zaczepiły się o dno lub gałęzie zatopione, nawet nie jestem stanie zliczyć. Jak ogóle sobie przypomnę moje początki muszkarstwa to aż dziwże taki wytrwały byłem i nie połamałem wszystkiego. Pamiętam, że bywały dni, że ( na początku ) zastanawiałem się, czy w ogóle w tej rzece są ryby. Spędzałem całe dnie nad rzeką machając jak ten głupi , przy okazji nie mając nic złowionego. Modliłem się o jednego pstrąga i w końcu po chyba 2 tygodniach prób i błędów złowiłem 😉
Z roku na rok bywałem coraz lepszy lecz chociaż wydawało mi się, że już wszystko wiem pstrągi dalej potrafiły udowodnić ,że są mądrzejsze ode mnie.
Dzisiaj wiem, że chociaż biorąc takie czynniki pod uwagę jak zachmurzenie, prąd wody, mętność, wiatr czy temperaturę dobierając idealną przynętę to i tak może się trafić że ryba nie będzie brała bo po prostu dziś tak ma.
Czasami zal mi wędkarzy którzy łowią nad Białką pierwszy raz, bo tak jak ja zaczynałem oni również wracają do domu z pustym koszykiem. Nie pomoże tutaj w żadnym wypadku najlepszy sprzęt czy najlepsza stuczna mucha , po prostu trzeba znać teren i mieć doswiadczenie, które wyłącznie się nabiera latami.
Ja ostatnio miałem okazje połowić w górnym odcinku Białki czyli niedaleko miejscowości Jurgów. Złowiłem co prawda nie dużo bo jedynie dwa potokowce i jednego lipienia lecz niema co się dziwić bo tutaj niema co liczyć na częste brania. Rybki oczywiscie niewymiarowe lecz waleczne jak zawsze. Głównie łowiłem na mikroninfe na haku 16 w odcieniach od jasno zielonej do czarnego. W płytkich miejscach szczególnie dobrze nasłonecznionych warto pokusić się na suchą muszkę. Polecam zostawić autko w miejscowości Brzegi niedaleko mostu i wybrać się w dół lub w góre mostu. Dolny odcinek jest bardziej bogaty w płanie co również jest dobrym rozwiązaniem dla mniej doświadczonych.
Podsumując polecam każdemu tą rzekę bo tutaj sie nabiera szacunku do przyrody.Pozdr Chef
Patricius Sarga Muskotaly 2012
Degustacja Patriciusa ciąg dalszy. Teraz czas na Zółty Muszkat który jest jednym ze specjałów winnicy.
Wino bardzo żywe, świeże i błyszczące. Sam zapach zachęca do picia, bardzo intensywny i owocowy. W porównaniu z Furmintem którego degustowałem wcześniej wybijają się tutaj owoce egzotyczne : Banan, Mango i Marakuja. Kwasowość również bardzo ładna co potęguje jego świeżość.
Podsumowując idealny aperitif w porze obiadowej , miło się go również będzie piło w ciepłe letnie wieczory.
Wino dostępne u Importera INTERWIN , jak i u nas przyjdzie w końcu ciepłe lato to również i w Lechalet 😉
Menu I Lipiec
Restauracja Góralska Tradycja i moje 30
Lata mijają i człowiek się nie obróci a tu już 30 na karku. Nie jestem osobą która swiętuje swoje urodziny lecz tym razem zrobiłem wyjątek bo to w sumie 30 lat 😉 i postanowiłem uczcić swoje swięto w chyba najbardziej adekwatnym miejscu ( przynajmniej dla mnie ) w Zakopanem czyli Góralskiej Tradycji.
Wybraliśmy się do Tradycji dość wcześnie bo o 13.00 ze względu że tego samego dnia grali Włochy o awans do 1/8 więc rozumiecie. Na wstępie powiem że bardzo jestem zadowolony z doświadczenia jakie mnie spotkało w tej uroczej restauracji lecz moje zamiłowanie do jedzenia spowodowało że musiałem przeanalizować wszystko okiem kucharza ( zresztą zawsze tak mam ).
Moje wrażenie ?
Lokal bardzo ładny, stylowy i powiedziałbym bardzo Witkiewiczowski. Widać że tutaj zadbano o to co najlepsze i to w najdrobniejszych szczegółach. Ładny kominek, piękny bar no i chyba jeden z atutów tej restauracji czyli widok na Giewont. Widać w GT rękę kucharza który pracował wcześnie w innej restauracji ( nie mówię żeby też niektórzy się domyślili ) czyli tak samo składane serwetki, ten sam zestaw masełek aromatyzowanych z ciepłym chlebkiem na początek no i niektóre dania i desery które są również kontynuacją kuchni dawnej restauracji.
Kucharza nie znam osobiście lecz znam jego styl bo przez lata chodziłem do niego jeść i wiem że umie gotować. Tutaj w GT dostał wydaje mi się wolną rękę i rzeczywiście na dobre mu to wychodzi. Jedzenie smaczne, dobrze przyprawione , techniki gotowania dobrze opanowane. Ja jadłem śledzia w czterech wariacjach i golonkę i jedno i drugie mogę pochwalić.
Szczerze powiem nawet że byłem na początku trochę zdziwiony bo słysząc opinie innych ludzi miałem wrażenie jakby w GT podawano coś Fusion Góralskiego i Międzynarodowego lecz moim zdaniem nie. Golonka tradycyjnie, oscypek też z żurawiną i inne dania również , mogło się zdarzyć że jakiś kurczak z gnocchi lecz czy to od razu fusion ;). Na pewno w GT nie znajdziemy takich rzeczy jak u Lisa czyli dla przykładu Kwaśnice z wywarem z raków, ale moim zdaniem dobrze. To ma być tradycja a nie trendy więc to co się gotuje w GT jest naprawdę trafione.
No jak to analiza to zawsze trzeba plusy i minusy i teraz czas na to co mi się nie spodobało chociaż szczerze powiem że to takie już drobne i małostkowe. Po pierwsze porcje. Za duże moim zdaniem i jak na taką restauracje chciałoby się zjeść dużo różnych rzeczy lecz tutaj się po prostu nie da. Byłem bardzo głodny tego dnia lecz jedząc przystawke i danie główne po prostu póżniej pękałem. Druga sprawa wina. Uważam że powinno się w Góralskiej Tradycji mieć ciekawszy wybór win a nie typowe pierwsze lepsze pewnie od jednego tylko importera i znane jak włoskie Valpolicella i Chianti. Uważam to za duży minus lecz wierze że dopiero zaczeli i szukają powoli dobrych win żeby wzbogacić ofertę .
Koncząc restauracja naprawdę bardzo przyjemna i pod względem jedzenia i atmosfery. Ja byłem południem lecz wieczorem wierze że gra świateł tworzy naprawdę wyjątkowy nastrój, druga sprawa to że warto spróbować góralszczyzny w GT bo ceny naprawdę bardzo niskie jak na tej klasy lokal a wierzcie mi że w Zakopanem lepszego dziewiczego śledzia nie zjecie.
Na koniec podziękowania dla moich rodziców którzy zabrali mnie na ten pyszny obiadek. Dziękuje MAMO I TATO;)
Prosecco – który lepszy?
Winicjatywa wzieła pod lupe Wina Prosecca dostępne w Polsce i oceniła. Prosecco od Ronfini czyli to które mamy w naszej restauracji dostało prawie 4 serduszka ;). Uważam żę jest to dobry winik biorąc pod uwagę klase cenową wyżej nagrodzonych win.
Zanim spojrzymy w grafikę przypomne że Prosecco jest włoskim winem musującym gdzie do jego produkcji używa się gron Prosecco w który skład wchodzi najpopularniejsza odmiana okolicy czyli Glera. To wino musujące błednie jest nazywane włoskim szampanem z powodu że jest inaczej wytwarzane. Dla porównania to co wyróżnia Szampana i Prosecco jest dwutlenek węgla a w Szampanie ten procec dotlenienia wina zachodzi w butelce co fachowo jest nazywany metodą klasyczną.
Prosecco dostaje dwutlenek węgla w dużych kadziach i dopiero wtedy jest butelkowane , ta metoda została wymyślona przez włocha Martinottiego w celu ułatwienia procesu wzbogacenia dwutlenku węgla w winach i tym samym zmiejszenia kosztów produkcji przez uprzemysłowienie. Dalej została dopracowana przez francuza Charmat i do dziś własnie ta metoda nosi jego imie.
Menu IV czerwiec
Od jakiegoś czasu w Lechalet co tydzień staram się wymyśleć coś nowego dla moich klientów , korzystając oczywiście z tego co obecnie mam w sezonie. Były truskawki , teraz czas na melon i sałaty z mojego ogródka a przy okazji również wpadł mi ciekawy pomysł na spritza.
Wszędzie już można dostać popularnego drinka na bazie wina Prosecco i Aperolu a tutaj z mojej strony ciekawy pomysł czyli Cider Spritz. W Trentino mają Prosecco a my w Polsce robimy dobre Cydry więc czemu nie? Kolor przepiekny, bursztynowy przypominający troche Orange Wine jak gruzinskie wina z kwewri, ale smak rownież bardzo ciekawy.
Zapraszam na spróbowanie a poniżej rownież propozycja na ten tydzień.
Prawdziwy Włoch
To określenie nie jest mi obce bo nie raz zdarzało się że wchodzący do restauracje ludzie po cichu szeptali do siebie ” to tu jest ten prawdziwy Włoch ?”.
Szczerze nie wyobrażam sobie nieprawdziwego Włocha lecz wiem że to moze być możliwe szczególnie kiedy wybieram się do Karcmy na Podhalu spodziewając się być obsłużony przez góralke i jedząc danie typowo regionalne z regionalnych produktów.
Zwykle się okazuje że dziewczyny w obsłudze nie tutejsze tylko ubrane w piękne stroje góralskie, moskol z ziemniaków holenderskich, kwaśnica z kupionej w hipermarkecie kapusty a jagnięcina oczywiscie nie z Tatr tylko z Nowej Zelandii. Ja to wiem , lecz zwykły Kowalski zauroczony pieknym wystrojem góralskim, ładną panią w regionalnym stroju i piekną muzyką ( przynajmniej ta góralska ) nie zwraca zbytnio co ma na talerzu i po prostu CZUJE TEN KLIMAT.
Z nieprawdziwym włochem może jest tak samo , czyli spodziewamy się znaleść radosnego kucharza ubrany od stóp do głów w ITALIA. Wszędzie flagi tricolore i jak to miło jak przy wejsciu do restauracji powie nam BUONASERA a jeszcze lepiej niech z nami siądzie i zacznie gawędzić. Wtedy oczywiście byłby ten klimat no ale kto by w kuchni gotował?
Więc z tego powodu śmiem twierdzić że jeśli okreslenie nie prawdziwego włocha odsnosi się do osoby która siedzi za garami żeby w 100 % najlepiej ugotować dania dla swoich gości i do tego nie jest ubrany w flagi i nie mówi każdemu BUONGIORNO COME STAI, to chociaż urodziłem się we Włoszech , mieszkałem tam całe dzieciństwo to z całą pewnością moge o sobie powiedzieć że jestem nieprawdziwym Włochem ;).
Kończąc pragne jeszcze powiedzieć tym wszystkim którzy kochają prawdziwych Włochów, że nie wszyscy co są włochami umią gotować. Zresztą jak nie każdy polak zrobi pysznego nie polskiego schabowego 😉