Tarta Tatin

Są takie rzeczy, które  nigdy mi się nie znudzą, a takim najlepszym  przykładem jest Tarta Tatin. Mógłbym ją jeść bez końca  , szczególnie teraz, kiedy zimą są pod ręką najlepsze jabłka.

Uwielbiam rodzime odmiany, jak szara reneta czy antonówka, pysznie smakują a druga sprawa mają szereg bardzo zdrowotnych właściwości odżywczych, które utrzymują się nawet po obróbce termicznej  (jak np. polifenole – właściwości antyoksydacyjne).

 Jak nie jedliście jeszcze Tarte Tatin to żałujcie , bo to deser jakich mało. Dla tych, co nie mieli jeszcze przyjemności ,  warto sprecyzować, ze Tarta Tatin   to klasyczny  jabłecznik w stylu francuskim. To, co wyróżnia go na tle  innych jabłeczników  (jak np. szarlotka czy strudel )to fakt, że jabłka są karmelizowane. Ten zabieg wzbogaca  ciasto o lekko gorzki akcent, który to moim zdaniem jest kluczowym elementem dla tego wypieku. Na pewno ważnym czynnikiem jest też samo pieczenie  z odwróconymi rolami – czyli jabłka na dole , ciasto na górze.  Ten zabieg powoduje, że jabłka nie tracą wiele przez pieczenie , bo ich cały aromat zostaje zamknięty w otulinie ciasta

Tarte Tatin polecam zawsze skosztować z kwaśną śmietaną , najlepiej z tłustej śmietany jak crème fraiche , ale delikatne lody śmietankowe , też robią bardzo dobra robotę.

Oczywiście nie byłbym sobą jakbym  nie sparował do tego deseru jakiegoś konkretnego trunku, i jak się okazało   świetnie tutaj się zgrało  Aszu 5 Puttonowe od Patriciusa ( 2002 rok ).

Trudno przelać na papier te wrażenia smakowe, dlatego zachęcam was gorąco do odwiedzin  naszej restauracji i przekonania się na własnym podniebieniu o wyjątkowości tego deseru. Tarta Tatin na pewno zagości u nas bardzo często, przynajmniej póki nie zabraknie pysznych jabłek.

Ps. Jak byście byli zainteresowani również opcją na wynos , informuje ze takie Tarty  wykonuje również na  specjalne życzenie ( odbiór we własnym zakresie ). W celu dodatkowych informacji proszę o kontakt na : biuro@lechalet.pl,

Pozdrawiam serdecznie Paolo G.

Panna Cotta


DSC_0020
Panna Cotta z sosem z Czarnej i Czerwonej Porzeczki z Małego Cichego

Niewątpliwie drugie miejsce  wśród włoskich delizii po Tiramisu należy do  niesamowitej Panny Cotty. Pytanie tylko czy każdy wie jak powinna wyglądać prawdziwa Panna Cotta i czym tak naprawde jest ten wysmienity deser?

Pamiętam że na początku jak wprowadziliśmy Panne Cotte do naszej oferty były wielkie problemy z wytłumaczeniem gosciowi czym tak naprawdę jest ten deser. Czy to bydyń? A może galaretka czy ptasie mleczko?

Panna Cotta jak sama nazwa mówi to nic innego jak  zagotowana śmietanka . To tak w skrócie bo oprócz śmietany oczywiście dodaje się tez cukier i substancje żelującą jak na przykład Agar Agar . Niektórzy dla aromatu dodają rownież likiery a inni jeszcze zamiast śmietanki żeby była bardziej LIGHT przygotowują Panne Cotte z mleka czy z maślanki.

Bądz co bądz cała sztuka z Panną Cottą jest to żeby znaleść idealne proporcje. Deser powinien być bardzo delikatny, nie za słodki  i co najważniejsze w ocenie jego struktura powinna być „trzęsąca się ” jeśli można to jakoś nazwać.

Oczywiście sam deser w sobie potrafi być zamulający więc warto  dodać jakiś akcent.  Można wzbogacić naszą Panne Cottę zawsze jakąs dobrą konfiturką własnej roboty i to najlepiej mało słodką a wielce kwaśną żeby deser nabrał dobrej równowago smaków i przedewszystkim świeżości. Cierpka aronia czy kwaśna porzeczka czy malina to idealne połączenia do Panny Cotty i szczerze nie wyobrażam sobie tego deseru polanego czymś słodkim jak Toffi czy Czekolada ( no chyba że gorzka ).

Panna Cotta niewatpliwie ma swoją rzeszę fanów i we włoskich restauracjach  co nie każdy wie  jest nawet bardziej popularna niż Tiramisu,a to z dwóch prostych przyczyn  :

1.Jest mało pracochłonna

2.Może siedziec w lodówce nawet kilka dni.( w sumie tyle ile by mogła siedzieć wysoko tłusta smietana z cukrem )

Jest w sumie jeszcze jedna ważna przyczyna – smak, ten minimalistyczny i banalnie prosty deser jest po prostu pyszny.

Pozdr

 

Tirami-SU

 

 

DSC_0116-2

DSC_0116-4

DSC_0116-3

Tiramisu to bez wątpienia najbardziej popularny deser na świecie. Niema się w sumie co temu zjawisku dziwić bo jest to deser który znakomicie smakuje i co najlepsze jest bajeczne proste i szybkie w zrobieniu. Przyznam już na sam początek tego wpisu że ja nie jestem fanem tego deseru, lecz wiem że wielu ludzi szczególnie wybierając się do włoskiej restauracji spodziewa się zjeść pyszne tiramisu na koniec posiłku i nie wyobrażają sobie niestety innego zakończenia;).

Od zawsze unikam robienia tiramisu szczególnie latem kiedy uważam że to czas zarezerwowany na inne bardziej owocowe i lekkie desery.Tej zimy w odróżnieniu od zeszłej postanowiłem jednak wprowadzić tiramisu a to z przyczyny że poznałem nowy sposób na jego zrobienie.

Tiramisu to przede wszystkim jajka, mascarpone i cukier. Problem jaki istnieje w tym deserze to niestety jajka które do tiramisu są wykorzystywane na surowo. Każdy kucharz musi pamiętać że jego rolą podczas przygotowania posiłku to oprócz postarania się żeby  ładnie się prezentowało i było smaczne to przede wszystkim zagwarantowanie  najwyższego bezpieczeństwa dla samego konsumenta. Wielu własnie dlatego kucharzy stara się nie dawać tiramisu do karty bo to trochę takie ryzyko , no chyba że się go spasteryzuje.

Technika pasteryzacji żółtek to nic innego  jak zalanie masy gorącym syropem cukrowym. Wydaje się być proste lecz wcale tak nie jest bo jeśli zalejemy zbyt szybko możemy zrobić jajecznice znów zbyt wolno utworzą się na grudy z cukru.

Tej zimy własnie tiramisu w Lechalet robię w ten sposób i mam nadzieje że wszystkim posmakuje szczególnie żę jeszcze dodałem mały akcent południowy 😉 Zapraszam do oceny

   

Dyniowy Cake

Czas jesieni kojarzy się z grzybami, śliwkami i oczywiscie dynią. Dziś pokaże prosty przepis  właśnie na ciasto dyniowe. Prosty , ekonomiczny i naprawde bardzo szybki do zrobienia a efekt końcowy to po prostu poezja smaków.

DSC_0240

Na początek podam składniki, otóż do naszego dyniowego ciasta potrzebne nam będzie :

  1. 400 g obranej dynii
  2. 2,5 dl mleka 3,2
  3. 2 jajka
  4. 7 łyżek do zupy cukru
  5. masło
  6. 100 gr mąki 500
  7. 1/2 woreczka proszku do pieczenia
  8. 30 g kruche ciasteczka amaretti
  9. cukier puder
  10. bułka tarta

Zaczynamy od dynii. Kroimy najpierw na mniejsze kwadraty jakieś 2 cm i wrzucamy wszystko do miksera zeby zmielić. Jak mamy sucha dynie to  jesteśmy na dobrej drodze , jeśli znów przy zmieleniu puści  dużo soków trzeba włożyć całość do sciereczki kuchennej i dobrze scisnąć aby ją wysuszyć.

Następnie czas abyśmy ugotowali naszą dynie w mleku. W garnku na małym płomieniu gotujemy naszą dynie z mlekiem aż do momentu jak mleko zostanie całkowicie wchłonięte. Należy pamietać o ciagłym mieszaniu aby nic nam się nie przypaliło inaczej zepsujemy smak naszego ciasta. Tak przygotowaną dynie odstawiamy do ostygnięcia.

Za jakąś godzine  oddzielamy  zółtka  i mieszamy  z  cukrem. Białka znów ubijamy na sztywno. Do zółtek z cukrem dodajemy proszek do pieczenia, już  schłodzoną dynie, kruche ciasteczka i na końcu mąke. Do całości delikatnie dodajemy ubite białka z jajek i ostatecznie całą masę powolutku wlewamy do tortownicy która wcześnie została posmarowana masłem i pokryta bułką tartą.

Na koniec nie zostaje nic innego jak wrzucić do piekarnika na jakieś 4o min w niskiej temperaturze 160 stopni.

Ciasto będzie gotowe jak całkiem się na górze zarumieni i po nacisnięciu będzie spreżyste. Na koniec polecam posypać odrobiną cukru pudru co doda oprócz słodkości również ciekawy wygląd. pozdr Chef