Wino Tempo dopo Tempo – czyli dawno dawno temu…

DSC_0175

Dawno dawno temu wino robiło się troche inaczej niż dziś. Winiarz miał swoją winnicę wokól domu do której sam osobiście zaglądał kilka razy dziennie i wszystkie prace wykonywał ręcznie (jak chociażby kopanie odwodnień czy oranie i sadzenie). Jak miał konia to miał dobrze ale jak nie to nie narzekał, bo nigdzie zresztą mu  spieszno nie było  bo jego życie to była praca w winnicy. Jak w końcu przyszły zimne dni i  winogron już był dojrzały nadchodził czas zbiorów. Oczywiście wszystko zbierało się ręcznie no bo maszyn przecież nie było a jak do zebrania  było  dużo tego winogronu to oprócz rodziny również i sąsiad przyszedł a to i sąsiadka;-). Po zbiorze wino sie zanosiło do wielkich beczek gdzie po zdeptaniu przez piękne dziewczyny ( sąsiadki ) lądował do drugiej beczki gdzie samoczynnie powstawała fermentacja . Tak sfermentowany moszcz winny ( wino ) bez filtracji, klaryfikacji i żadnej stabilizacji lądował do butelek, które pózniej były winem powszechnym domowników.

Owszem tak było kiedyś, bo dziś winiarze nie mają już czasu na chodzenie po winnicy no bo przecież trzeba na wakacje wyjechać, do restauracji się z znajomymi spotkać albo po prostu iść i promować swój trunek  no bo on już nie jest dla nich samych .No ok  a wino i winnica???No troche chemii tu i tam i sprawa sama się załatwi .  Druga sprawa to przeciież kto wyczuje te chemię ? Przecież podczas butelkowania doda się troche tego troche tamtego i wino będzie idealne. No własnie i może tu jest problem . Bo wino nie może być idealne… Przecież musi odzwierciedlac terytorium, rękę człowieka który go stworzył ( winifikacja ) i dobrze jeszcze jak powstaje w zgodzie z tradycją i historią miejsca.

No ok ale dlaczego czepiać się idealnego wina ????No  to jest  jak z dziewczyną przypominającą lalkę Barbie. Fajnie super na początku ale po czasie zaczyna być nudna jak flaki z olejem 😉

No i wracając do win własnie ,bo to nie poradnik idealnej żony , ludzie już znudzeni tymi identycznymi i super idealnymi winami ( Barbie )zaczynają szukać czegoś innego. Czego?? Czegoś naturalnego.

We włoszech dużo jest takich winiarzy lecz dopiero teraz zaczyna się ich doceniać, bo teraz przyszedł ich czas. To naturaliści!!! No ok, może sami ziemi nie orają i sąsiadki im wina nie zgniatają, lecz tyle na ile jest to możliwe nie ingerują w wino. Ostatnio własnie jedno z takich win dane mi było spróbowac  ( dzięki Moja Italia )i szczerze po wcześniejszych opisach (online) byłem przekonany że tego nie przełknę, a tu znów niespodzianka wino wyparowało pierwsze na stole.!!!!!Mowa o Tempo dopo Tempo  od Poderi Veneri Vecchio ,czyli białym winie z dawnych lat. Teraz to taka moda żeby  nazywać takie wino jako ORANGE WINE, lecz dla mnie to po prostu bianco, tylko tyle że naprawde szczere. Wino z rzadkich szczepów Grieco i Cerreto ( endemicznych ) w takiej naturalnej odsłonie robi naprawdę niezłe wrażenie. Piękny zapach brzoskwinii jest niezwykle intensywny i tylko zachęca do dalszej przygody . Alkohol niecałe  12 % swiadczyłoby że to wino nie ma wcale konkretnej struktury lecz autoktoniczne drożdze i ta winifikacja powodują żę to wino ma ciało jak mało które.

No tak oczywiście wino wspaniałe i jakże odmienne od tych nam znanych  z Lidla czy Biedronki ( tych idealnych ;-))No własnie teraz pytanie- Czy my jestesmy gotowi na takie wino??? Mamy ochotę wypić coś co nas zaskoczy???Pytanie też czy   jeszcze nas nie znudziły te wszystkie wina za 15 zł które smakują tak samo??? No warto sie zastanowić a ja tymczasem żegnam was popijąc kieliszek dobrego i NIE NUDNEGO wina. Pozdr Chef 

DSC_0177

Amarone „Morar” 2006 Valentina Cubi

DSC00006

Nie sztuka jest znaleść genialne Amarone za duże pieniądze  lecz sztuką jest znaleść genialne Amarone za rozsądne pieniądze. Quintarelli , Zeni, Dal Forno czy Bertani robią genialne Amarone.  lecz to są legendy a za takie rzeczy niestety się płaci.( i to dużo )

Ostatnio wypiłem coś wybitnego  i w jakże przyjemnej cenie ( dostępny w Rafa – Wino ), krótko mówiąc  było to Amarone Morar. Pewnie słyszeliście o Morar chociażby dlatego że niedawno zdobył medal w Gran Prix Magazynu Wino a druga sprawa coraz czesciej pojawia się na półkach dobrych restauracjach i enotekach.

DSC00004

Valentina Cubi która jest twórcą Morar, to niezbyt znana producentka w Veneto lecz z dnia na dzień coraz to bardziej o niej się mówi. A to w Duemilawini a to w  Gambero Rosso a to również w Gran Prix.

Valentina z tego co udało mi się przeczytać na stronie i tu i tam jest tradycjonalistką i duży nacisk kładzie na samą winnice. Uważa że wino powinno się robić w winnicy a nie piwnicy. (i w sumie widać to po jej winach). Stosuje dużo zabiegów wzmacniających naturalnie winorośl i tym samym sam końcowy owoc jest po prostu najwyzszej jakośći. W piwnicy pózniej nie ma wielkiej filozofii bo suszy swoje grona do Amarone przez jakieś 100 dni i pózniej po maceracji troche beczki i ” voila les jeux sont faits” !!!!

DSC00008

Amarone które piłem było po prostu pyszne. W nosie dużo suszonego kwiatu, octu balsamicznego i owoców w zalewie alkoholowej. W ustach znów smakowac można było malinę, porzeczkę,  wiśnię  i pieprz z delikatnymi  nutami  gorzkiej czekolady i  vanilii. Wino niezwykle świeże, eleganckie z przepiękną strukturą ( w sumie 15.5 procent ).Co prawda wiele  Amarone w życiu sumując  nie piłem ( taki już ze mnie bidok )lecz myśle że  Morar od Cubi w mojej skromnej liście na pewno lokował by się dość wysoko. Pozdr Chef 

DSC00002

 

 

 

Altra Uva : Ortrugo Frizzante di Lusenti

DSC_0005

Uwierzcie mi że dobre musujące wino potrafi cieszyć jak zadne inne bez bąbelków. Francuzi kochają swoje szampany i w sumie się nie dziwie, bo we  Wloszech a dokładnie w Emilli również jest miłość do bąbelków .  Dlaczego? bo wino z bąbelkiem jest swieże, przyjemne i pobudza nasze zmysły.

Kocham Malvasie za swoje miodowo- kwiatowe zapachy i łatwość picia, lecz ostatnio miałem okazje spróbować czegoś całkowicie innego i wyjątkowego , a dokładnie mówiąc białe wino Ortrugo.

Mało kto w ogóle zna ten szczep i w sumie się nie dziwie bo we Włoszech znany jest głównie w Emilii i nigdzie indziej . Jest oczywiście autoktonem i w przeciwieńtwie do innych gron z Emilii mało się  wybił  popularnoscią   po za granice swojego  terytorium z jednego prostego powodu , jest winem codziennym.

Ortrugo to nie Malvasia i w nosie nie ma tak kwiatowych nut, lecz posiada inne ciekawe cechy. Jest bardziej warzywny. Czuć w nosie szałwie, liście pomidora, piołun i kwiat cukinii . Jego główna charakterystyka to gorzkawy posmak który jeden polubi a drugi nie. Ja akurat jestem miłośnikiem wermutów więc Ortrugo bardzo przypad mi do gustu lecz szczerze uważam że gorycz zawarta w tym winie nie wyłania się dość konkretnie i jest ładnie otulona przez właśnie orzeżwiające perlage.

Czy w Polsce znajdziemy to wino? Oczywscie że tak.Rafa Wino go importuje od znanej tradycjonalistki Lusenti. Zachęcam do spróbowania ,lecz odrazu z góry zaznaczam, że  nie należy się tym winem wielce  zachwycać lecz po prostu   pić w towarzystwie najlepiej  klasycznych tortelli erbetta lub tradycyjnej słonej tarty z szpinakiem zwanej Erbazzone.

Myśle że jedynie tak Ortrugo będzie w pełni doceniony , za swoją prostotę i  swieżość  która zachwyca.

ortrugo-altrauva-ita

Barbera Sette Zolle :Colli Tortonesi

Ostanio dane mi było spróbować coś wyjątkowego i mało spotykanego. Czerwone rodem z Piemontu z endemicznych szczepów. Mowa tutaj o Sette Zolle co cięzko tą nazwe przetłumaczyć na Polski lecz nie ważna jest nazwa lecz ważne TO CO w butelce.

DSC_0086

A własnie w butelce ciemny mocno rubinowy płyn otulony wiśniowym blaskiem o zapachu powideł śliwkowych, pieprzu, jagód, sciółki leśnej i co mi się chyba najbardziej spodobało lukrecji. W ustach bardzo soczyste,  powiedziałbym nawet mięsiste z ciekawym owocem i ładną wkomponowaną taniną. No dobra jest i minus 😉 dla mnie trochę za wysoka kwasowość  co wybija całą harmonie ,lecz może tak ma być więc nie wiem.

To wino to rocznik 2009 ( jedynie 5 lat ) , za młode jak na te klasę. Posiedzi jeszcze  z kilka lat w piwniczce i może mnie przekona i kto wie czy za kilka lat nie powiem że to najlepsze piemonckie jakie kiedykolwiek piłem.

Wino z dużym potencjałem starzenia,  dostępne ( jak zwykle mowa o czymś ciekawym ) u importera Moja Italia.

DSC_0087

Spotkanie z winiarzem : Nicola z CA LA BIONDA

DSC_0075

W ten czwartek udało nam się być na arcyciekawym spotkaniu organizowanego przez Vini e Affini z jednym  z ich producentów Valpolicelli. Mowa tutaj o Ca La Bionda. Cała degustacja odbyła się w super przyjemnej restauracji Resto Illuminati gdzie nie jeden raz słyszałem że własnie wina to ich mocny atut.

Wrócmy do Ca la Biondy a dokładnie do Nicoli, własciciela winnicy z długoletnią tradycją. Nicola do Krakowa przyniósł wszystkie swoje wina a dokładnie mieliśmy okazje spróbować 3 rodzaje Valpolicelli( zwykłą, Superiore i Ripasso ), 2 rodzaje Amarone ( Classico i Ravazzol) i 1 passito czyli Recioto.

Ca La Bionda to azienda położona w Marano w samym sercu Valpolicelli.Jest to jedno z najbardziej cenionych miejsc w Valpolicelli z uwagi na wyjątkowe właściwości klimatyczne i glebowe. Nicola to już czwarte pokolenie winiarzy co podkreśla ich doświadczenia w tworzeniu win. Z tego co udało mi się zauważyć  to Ca la Bionda stawia przedewszystkim na tradycyjność. Jest to rodzinna firma i jak to tradycjonaliści dużą wage przykładają do codziennych win jak Valpolicella ( szczególnie CasalVegri) . Mało producentów z Valpolicelli ma takie podejscie  do sprawy bo  wiekszość woli się skupić na Amarone które jest bardziej atrakcyjne na rynku.

Pamietajmy że w Valpolicelli ( podobnie zresztą jak w wiekszosci włoskich regionów )   istniały tylko dwa rodzaje wina : zwykłe domowe ( do codziennego posiłku ) i passito czyli słodkie( na wjątkowe okazje). Czyli jeśli spojrzeć w tył to najważniejsze  dla tradycyjnego winiarza zachodniego regionu od Gardy powinny być właśnie Valpolicella i Recioto. Z Ca La Bionda myśle że tak jest. Piłem ich Recioto i było genialne,  a tak soczystej, owocowej i przede wszystkim idealnie zbalansowanej Valpolicelli jak CasalVegri to szczerze nie pamiętam.

DSC_0076

Oczywiście Ca La Bionda ma w swojej ofercie również Ripasso i Amarone lecz czy te wina ich wyróżniają wśród innych producentów  tego regionu?.Ripasso piłem i szczerze uważam za najsłabsze wino producenta. Na spotkaniu zastanawialiśmy się czy takie Ripasso to Wielka Valpolicella czy Małe Amarone, dla mnie ani jedno ani drugie . Wino zbyt płytkie i mało zdecydowane broni się jedynie strukturą lecz czy to wystarczająco? Nicola dużo o Ripasso nie mówił i w sumie jego nazwa Malavoglia ( z niechęci) również moim zdaniem swiadczy że to wino to najsłabszy punkt programu. 

Dalej czas przyszedł na Amarone. Jedno klasyczne , drugie bardziej nowoczesne  szczególnie przez  aromaty beczki. Mi oczywiście bardziej posmakowało to Classico z ładnym owocem, słodkim i delikatnym. Borówki, jagody , trochę mokrego mchu  i rodzynki. Piękne Amarone, dobrze zrobione i niezwykle pijalne . Ravazzol ( czyli to drugie, bardziej wypaśne) jest zbierane z najlepszej winnicy Ca La Bionda o nazwie  Ravazzol ( tak jak na etykiecie ). Tutaj  również piekne zapachy owoców leśnych , wiśni , Amareny no ale dodatkowo wino przez nową beczke dostało mocnego aromatu wanili, budyniu i gożdzików. Nie spodobało mi się  tak jak Classico, bo nie lubię kiedy aromaty beczki przeważają nad pierwszorzędnymi a w Ravazzol tak było, lecz był to młody rocznik  jak na Amarone i to tylko kwestia czasu jak ta cała agresywność stanie się bardziej delikatna i harmonijna ze wszystkim.

Dziekuje Nicoli za swietne wprowadzenie do ich swiata win, i gratuluje za genialną Valpolicelle Casalvegri i Amarone Classico.Podziekowania za bardzo dobre przekąski ( szczególnie za serek z pesto ) i ciasta w Resto Illuminati. No i na koniec również wielkie podziekowanie za zaproszenie od Grzegorza z VINI E AFFINI , ( Grzegorz czekamy na ciebie w Lechalet ;-))

DSC_0079

Gea 2011 Rosso di Montalcino

Na początku był Chaos… Pójzniej pojawiła się Gea( Ziemia ) i Uranos ( Niebo ) . Ich związek zaowocował …..DOBRA DOBRA ale to przecież miał być opis wina a nie jakaś lekcja z mitologii. No w sumie troche Mitologii jest i w winie który nie dawno piłem czyli GEA od Cignozzi z PARADISO DI FRASSINA.

DSC_0119

Rosso di Montalcino jak by ktoś nie wiedział to nic innego jak młody brat Brunello. Produkuje sie go z tych samych gron co Brunello di Montalcino ( Sangiovese Grosso ) lecz różnica jest w winifikacji która wyróżnia te dwa wina: jeden młody i świeży który powinnien być wypity od zaraz a drugi Brunello który sie powinno trzymać w piwniczce na kilka dobrych lat .

Gea własnie taki jest, młody i  prosty  , które piłoby sie i piło. Piekny kolor ciemno rubinowy w kieliszku i zapach Mon Cheri powoduje żę odrazu mamy ochote się na niego rzucić. W smaku bardzo owocowy czyli jak porządne Rosso , czuć tutaj przede wszystkim czerwone owoce jak wiśnia i porzeczka lecz nie brakuje na samym końcu równiez pięknego akcentu Amareny.

Niewiem czy to za sprawą muzyki Mozarta ,którą winiarz puszcza swoim krzewom winnym lecz wina wychodzą mu bardzo dobre i przedewszystkim autentyczne jak na ten region.

Gea piłbym na codzień gdyby tylko budget mi na to pozwalał 😉 a po Brunello sięgał bym tylko na specjalne okazje. Wino polecam KAŻDEMU bo miękkie i owocowe czyli takie które pokocha każdy a przede wszystkim nawet laik wina ( w odróżnieniu do Brunello ). Pozdr Chef

 

TOKAJE …

DSC_0001

Ostatnimi czasy przeżywam zauroczenie Tokajami. Są dobre i to co chyba najbardziej mi się podoba w nich to  stosunek jakości do ceny który jest naprawde bardzo dobry. Za 40 zl można wypić naprawde ciekawe wina i tu wlasnie w tej barierze cenowej udało mi się zdegustowac kilka pozycji z arcyciekawego importera , jeśli chodzi o Węgry – czyli RAFA wino.

Zaczołem w sumie od 3 Furmintów  o różnym cukru resztkowym. Na koniec zostawiam to co najlepsze czyli Sarga.

Pierwszy własnie najbardziej słodki był EGY KIS Edes  z 2011 roku. Powiem odrazu na wstępie że nie przepadam za słodkimi Tokajami no chyba że są to ASZU bo wtedy kwasowość równoważy wszystko i wino jest naprawdę swietne. Tutaj z tym winem ta kwestia jest prawie uzyskana. Jest słodko i jest bardzo aromatycznie szczególnie w nosie. Wyczujemy Pigwe, Pomarańcze i Morele i szczerze to wino bardzo przypomina Selectio karadi Berger lecz niestety brak troche pikantności i przedewszystkim tej szczególnej kwasowości które by go wybiło na pierwsze miejsce z najlepszymi. Wino zauroczylo mnie glównie swoim aromatem , w ustach zabraklo troche harmonii. Myśle że idelanie spisałoby się do romantycznej kolacji z super blondynką  ( warto spróbować ).

DSC_0009

Drugie to już coś półwytrawnego bo jedynie 2 g na litrze cukru resztkowego. Furmint od Grof Degenfeld jest naprawde bardzo dobry. Limonka i Grejpfrut to  głowne owoce które wyczułem w tym winie i szczerze słodkość jest tutaj bardzo ładnie ukryta. Wyczuwamy ją tylko na początku i to daje naprawde ciekawy efekt. Tego Furminta naprawde polubiłem i szczerze jest chyba idealnym rozwiązaniem na aperitif. Wino bardzo dobrze zbilansowane i naprawde pijoby się go i piło.

DSC_0007

Ostatnim Furmintem jakie udało mi się dziś wypić to Grand Selection z 2012 roku. Wino wytrawne gdzie odrazu w nosie wyczuwalne są aromaty drewna w którym leżakowało. Dym, wanilia no i oczywiście cytrusy jak przystało na dobrego Tokaja tutaj nie brakują. Ciekawa również nuta mineralna i słoność tego wina ktore go plasuje na idealny kompan do powaznych drugich dań rybnych. Dobry , rzetelny i tani.

DSC_0010

Podsumując każdy z wyżej win był ciekawy i dobry( zresztą niem się co dziwić bo to TOKAJ ). Jeśli z nich miałbym wybrac swojego faworyta to raczej wymienie tego którego wypiłem najwiecej czyli Tokaja od Degenfelda.

Wszystkie pozycje dostępne w sklepie internetowym importera lub bezpośrednio na węgierskiej w Nowym Sączu. Teraz powoli szykuje sie na Sarga Muskotaly , czyli Żółtego Muszkata. Do nast.

Verdeca Spumante Brut : Bąbęlki od I Pastini

DSC_0021 (1)
Spumante Brut I Pastini

Przyznam się szczerze że próbując pierwszy raz to wino miałem zakrytą etykiete i po pierwszym łyczku odrazu przyszlo mi na myśl jedno słowo : PROSECCO.

Bardzo ładny perlage , drobny , w nosie zapach ananasa, lime  z odrobiną kwiatu polnego i  jabłka , bardzo swieże  i kremowe. No mówie to musi być Prosecco lecz pózniej Kamila ( Moja Italia  ) odsłania etykiete a tu co? okazuje się że nie Prosecco , nie Conegliano , NIE Friuli ALE RÓWNIEŻ NIE I PÓŁNOCNE WŁOCHY!!!!!!

No może moglem się spodziewać że to coś z południa , szczególnie że dominowały nuty egzotyczne lecz ja w sumie nie pamiętam żebym kiedykolwiek pił takie musujące z Apulii wiec jestem usprawiedliwiony.

Spumatne Verdeca ,bo to o nim mowa to genialne wino musujące od domu I PASTINI, tego samego winiarza które produkuje słynne i liczne nagradzane RAMPONE i wiele innych wspaniałych win ze szczepów  które są już na wyginięciu.

Verdeca to dość popularny szczep w Apulii , bo łatwy w uprawie ,który do nie dawna był bardzo mało doceniany. Zazwyczaj wykorzystywano go do blendów z Chardonney czy Malvasią lub po prostu wysprzedawano dużym domom winiarskim do produkcji tak zwanego DOMOWEGO WINA. ( co tak defacto z domowym nic nie mają wspólnego)

I PASTINI i ich filozofia docenienia starych szczepów doprowadziła do stworzenia tego niesamowitego wina.

Piłem rownież  Faraona  😉 czyli  wersje bez bąbelków lecz uważam że to musujące jest bardziej trafione dla tego szczepu. Tutaj jak podkresliłem na początku perlage nadaje wybuch  swieżośći i egzotiki co moim zdaniem plasuje to wino idealnie pod kategorie ” SUMMER WINE „

Spumante Verdeca niewątpliwie jest idealne na otwarcie posiłku lecz ciekawe jak by się sprawdziło na zakonczenie. Może Ananas karmelizowany w Maraschino z lodami fiordilatte nie byłbym złym pomysłem a może jeszcze lepszym podać go z Macedonią na kruchym cieście z miodem spadziowym. No to wszystko do sprawdzenia, jak wyjdzie na pewno dam znac. Pozdr Chef

Vini e Affini :Dzień Otwartej Butelki – Kraków

DSC_0004

W zeszłą Środę była niewątpliwie ciekawa okazja aby poznać bliżej kilka naprawdę wyjątkowych pozycji z oferty Vini e Affini. Mając ostatnią wolną środę, nie zastanawiając się dwa razy skorzystałem z zaproszenia i wybrałem się do Betmanowska Hall w której to własnie już od 15 wystartowaliśmy ze schłodzonymi białymi .

Znam importera i większość win już  było mi dobrze znane, lecz takie perełki od niesamowitych winiarzy jak Castellada, Bressan czy Montoni  nie pije się na co dzień a tu nadażyła się super okazja żeby przypomnieć sobie jak wygląda arcydzieło w butelce.

DSC_0006

Wśród 30 pozycji jakie były dostępne mieliśmy naprawde szeroki i urozmaicony wachlarz win pod względem szczepów, regionów i winifikacji. Mogliśmy np degustować bardzo popularne wina jak Pinot Grigio czy Chianti lecz i również niesamowicie rzadkie jak Anas Cetta czy Ribolla Nera. Mówiąc krótko każdy na pewno znalazł by swoje ulubione.

Mnie w sumie zachwyciły szczególnie 3 pozycje. Jedno to juz dobrze znane mi Lambrusco ” Tasso” z Fattoria Moretto. Prawdziwe Lambrusco z krwi i kości, atrament w kieliszku, owoc jeżyny, czarna porzeczka i fiołek parmeński a na koniec piękny cierpki finisz który definiuje to wino jako po prostu swojskie.

Również ciekawa pozycja szczególnie jeśli mowa o bąbelkach to Sottoriva od Malibran. Prosecco robione tak jak się go robiło dawniej. Naturalna fermentacja w butelce z pozostałymi drożdżami przefermentowanymi. Ciekawa pozycja na lato , bardzo owocowa ( jabłko, gruszka ) z typową nutą skórki chleba. (Wino piliśmy nie zmieszane lecz myśle że lepszym rozwiązaniem byłoby go poruszać przed wypiciem w celu zmieszania osadu.)

DSC_0005

 

Trzeci mój faworyt to Nebbiolo od Ghiomo. Nowa pozycja wsród oferty importera i co najlepsze naprawde bardzo ciekawa. Piłem co prawda kilka dobrych Nebbiolo lecz to od Ghiomo jes naprawde moim nr 1. W żle zrobionych Nebbiolo brak świeżości i delikatnosci które są zdominowane   przez mocne taniny. Tutaj w Vigna Granda wszystko jest ładnie wkomponowane co tworzy z tego Nebbiolo naprawde bardzo eleganckie wino.

DSC_0009

Podsumując  czy wypijemy tradycyjne Prosecco od Malibran, czy swojskie Lambrusco od Moretto czy też eleganckie Nebbiolo od Ghiomo , jedno jest pewne : na pewno są to wina które pozostaną nam w pamięci na długo.

Wina dostępne bezpośrednio u importera Vini e Affini lub też w krakowskim partnerskim sklepie La Wina na ulicy Asnyka 7. Niedługo pewnie również  i w Lechalet 😉

Kończe piękną fotką z okien na rynek ( my na szczęscie razem z winami mieliśmy naprawdę chłodno w porównaniu z tym co działo się na zewnątz ;)Pozdr Chef

DSC_0001

Patricius Sarga Muskotaly 2012

DSC_0014

Degustacja Patriciusa ciąg dalszy. Teraz czas na Zółty Muszkat który jest jednym ze specjałów winnicy. 

Wino bardzo żywe, świeże i błyszczące. Sam zapach zachęca do picia, bardzo intensywny i owocowy. W porównaniu z Furmintem którego degustowałem wcześniej wybijają się tutaj owoce egzotyczne : Banan, Mango i Marakuja. Kwasowość również bardzo ładna co potęguje jego świeżość.

Podsumowując idealny aperitif w porze obiadowej , miło się  go również będzie  piło w ciepłe letnie wieczory. 

Wino dostępne u Importera INTERWIN , jak i u nas przyjdzie w końcu ciepłe lato to również i w Lechalet 😉

DSC_0012