Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the all-in-one-seo-pack domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/cheflab/domains/chef-lab.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
podsumowanie - CHEF LAB

Zakończenie sezonu

Wraz z kwietniem przychodzi czas na zmianę naszego harmonogramu pracy. Zamykamy sezon zimowy i powoli szykujemy się za przygotowania do letniego. Od wtorku przez kolejne 3 miesiące będziemy dostępni dla Państwa wyłącznie weekendami ( piątek , sobota i niedziela )

Jak na każdym zakończeniu również i tym razem chciałbym podsumować pokrótce ten miniony czas

Standardowo sezon rozpoczęliśmy 15 grudnia. Zima w grudniu dopisała , mieliśmy sporo śniegu a wieczorami były dość konkretne temperatury poniżej zera. To skłoniło  wielu do spędzenia wigilii pod Tatrami,  okres przedświąteczny był wyjątkowo ruchliwy, piekliśmy wiele ciast na zlecenie i udało się zorganizować kilka firmowych wigilii. W drugi dzień świąt zrobiliśmy sobie wolne, żeby przeorganizować kuchnie i jak co roku , wystartowaliśmy z pizzą już 26 grudnia

Koniec roku był wyjątkowo mocny, wypiekliśmy rekordową ilość pizz i można powiedzieć , że aż do trzech króli mieliśmy pełne ręce roboty. W styczniu wróciliśmy do menu a la carte , ale pizza oczywiście zgodnie z zapowiedzią pojawiała się również w ferie  –  co dwa tygodnie tak,  aby każdy mógł się nią nacieszyć.

Mimo świetnych początkowych prognoz zimowych , zima zaczęła powoli odpuszczać.   W połowie lutego  na dobrą sprawę na wyciągach zaczęło się pojawiać błoto a temperatury na plusie nie pozwoliły na dośnieżanie stoków. To poskutkowało , ze wiele osób zrezygnowało z wyjazdu w Tatry i tym samym w Zakopanem po feriach zrobiło się wyjątkowo cicho i spokojnie.

Z uwagi na  wyjątkowo spokojną końcówkę sezonu, poświeciliśmy dużo pracy nad nowymi pomysłami. Wiele udało się zrealizować jak chociażby  pączki, które pojawiły się standardowo w Tłusty Czwartek i cieszyły się dużym zainteresowaniem. W czasie postu znów zaczęliśmy eksperymentować  ze Skreiem . Udało się zaproponować szereg ciekawych propozycji z wykorzystaniem tej niesamowitej ryby ( więcej o niej tutaj )

Z ryb wzięliśmy również w warsztat  łososia. Chcieliśmy wykorzystać tą rybę  jak najlepiej i tu wydaje mi się , że również udało się  zaproponować kilka niezłych dań. Pracowaliśmy również z innymi produktami i na dobra sprawę niektóre pomysły są nadal w toku.

W połowie marca,  z uwagi na  Wielkanoc, która tego roku przyszła wyjątkowo wcześnie , zabraliśmy się za prace na wielkanocnym menu. Jak co roku w tym okresie mieliśmy w propozycji Jagnięcine mleczną podhalańską i tym razem inaczej być nie mogło. Dania z jagnięciną   nie chwaląc się zbytnio mamy już opanowane bardzo dobrze , ale jak to w naszym stylu zawsze trzeba coś nowego wymyślić. Padło na tortelloni z jagnięciną podane w sosie ragu (to danie podpatrzyłem w jednej ze znanych restauracji w Ferrarze i tak mi posmakowało , ze obiecałem sobie kiedyś je zaproponować w swojej restauracji ).

 Tak pokrótce wyglądała zima z naszej perspektywy, teraz w  planach jest wiele drobnych remontów i udoskonaleń , na które w sezonie czasu nie było.   Oprócz tego dochodzi jeszcze ogród. Tej wiosny prace w  ogrodzie  zaczęliśmy wyjątkowo wcześnie i z  uwagi na dość wysokie temperatury nie ukrywam, że udało się również  coś powoli zasiać.  

Plany w tym roku są wyjątkowo ambitne , bo chcemy w 80 procentach pokryć zapotrzebowanie na zioła i warzywa w naszej restauracji. Jeśli pogoda dopisze będzie to całkiem możliwe i wtedy będziemy mogli się cieszyć z Państwem naszymi wyjątkowo pięknymi plonami. Czas zresztą jak zawsze wszystko pokaże , mam nadzieje , że nasze oczekiwania się spełnią

Dziękuje wam ( naszym gościom) z całego serca ,   powtarzam sobie zawsze,  że mam wielkie szczęście gotować dla tylu wspaniałych ludzi. Cieszę się, że moje propozycje są zawsze miło odbierane i wasza wizyta w Murzasichlu zawsze kończy się z uśmiechem na twarzy. Dla mnie i dla całej załogi to znak , że nasze starania nie idą na marne i przede wszystkim prowadzą ku radości.

Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia jak zwykle …..w  Murzasichlu.

Rok 2020

Rok temu o tej porze to nawet nie miałem pojęcia co mnie będzie czekać. Jak co roku przygotowywałem się do rozpoczęcia kolejnego sezonu, miałem wiele planów które niebawem miałem na celu wdrożyć…

Sezon zimowy był naprawdę dobry. Pracowaliśmy dużo, śniegu również było dość sporo więc i goście byli zadowoleni z przyjazdu w góry. Początkiem marca jednak dotarł do nas Covid , zamknęli nas , mieliśmy kwarantannę narodową.

Kwarantanna nie była taka zła , było dużo czasu dla siebie, zresztą chyba nie  tylko ja cieszyłem się z bieżącej sytuacji. Poczytałem kilkadziesiąt książek, obejrzałem cały sezon przyjaciół i cały czas poszerzałem swój warsztat kulinarny , gotując dla nas codziennie wyszukane obiady.

Wielu było przekonanych że ten stan to kwestia tylko kilku tygodni max miesięcy, ja byłem bardziej sceptyczny.  Nie liczyłem, że wrócimy do normalności jeszcze w tym roku, ale pod koniec wakacji wierzyłem że wirusa w jakimś stopniu opanujemy

Przyszło lato i  pogoda tez dopisała. Większość z nas chciała zapomnieć o wirusie i chociaż zagranicznych osób w tym roku było jak na lekarstwo to w góry zleciało się pół polski . Był to jeden z lepszych sezonów letnich ever, straty związane z zamknięciem wiosennym udało nam się  pokryć całkowicie .

Wieści co do wirusa niestety były coraz bardziej niepokojące, mimo że większość się tym nie przejmowała  czułem że na jesień mogą być  problemy .  Nie lubię się przyznawać się miałem  racje , ale tak miałem ! Przyszła  fala zachorowań , zamknęli nas kolejny raz.

Do dzisiaj można powiedzieć że działamy w trybie na wynos , do kiedy tak zostanie to jest jedna wielka niewiadoma.

Przed nami kolejny zakazy, Sylwestra w tym roku nie będzie , na sezon zimowy też nie mamy co liczyć ,bo nie oszukujmy się że kolejna fala już się szykuje początkiem roku.

Dla wielu ten rok jest stracony i wielu woli o nim zapomnieć ale nie ja . Uważam, że na świecie jest pewna równowaga i jak są minusy to zawsze znajdą się i plusy. Ten rok nauczył mnie wytrwałości, większej wiary w siebie i przede wszystkim pokory. Droga walki z covidem jest jeszcze dość długa i kręta, mamy przed sobą nową mutacje wirusa, niezbyt zorganizowany rząd i trochę szalony program szczepień ,ale wierze że jakoś damy radę.

W moim życiu zauważyłem, że nagroda za pokonanie najtrudniejszych problemów zawsze smakuje najlepiej. Kiedy idę w góry droga na szczyt jest trudna i niebezpieczna ale na samej górze mam ten widok który wszystko wynagradza. Tego wam życzę w te święta, wytrwałości, walki i siły w tym trudnym czasie, pamiętajcie ze warto, bo na koniec czeka piękna nagroda.

Pozdrawiam serdecznie Paolo Graffi , wasz przyjaciel z Murzasichla.

Lato 2018. Podsumowanie i koniec sezonu

Wraz z końcem września przychodzi czas żeby się chwile zatrzymać i podsumować to co się zrobiło.

Chcociaż na dobrą sprawę w Zakopanem sezon nigdy się nie kończy w Lechalet potrzebujemy trochę zastopować. Latem byliśmy cały  czas obecni w naszej ukochanej restauracji, zmęczenie powoli daje znać a ja  dobrze wiem że bez świezego umysłu nic człowiek nie jest w stanie budujacego stworzyć. Od pazdziernika zmieniamy nasze dni pracy i bedziemy działać wyłącznie weekendami. ( piatek, sobota i niedziela )
Tak bedzie aż do  sezonu zimowego czyli od początku grudnia kiedy to wyciągi wystartują już na dobre ( to one co roku inicjują nowy sezon). Te dwa miesiące będą chwilą odpoczynku dla nas ale i również czasem na nowe pomysły i dania. Zwykle nic w naszej karcie nie pojawia się bez wielu prób i kto nas zna doskonale o tym wie.

Podsumujac to lato to na pewno wiele rzeczy było pozytywnych. Wprowadziliśmy kilka swieżych nowych dań jak makaron w sosie cytrynowym, krem pomidorowy, bruschetta i stek z grila. Były to proste dania które bazowały na niezłej kwasowości która latem jest pożądana.W tym roku mielismy też wiele owoców z własnego sadu i na pewno hitem były wszelakie sorbety jakie robiliśmy codziennie. Dużo owoców wykorzystywaliśmy na surowo ale wiele też przerobiliśmy. W naszej piwnicy staneło w kilka gąsiorów i pojemników które wykorzystamy do wyrobu  własnych   win owocowych i octów.  Oprócz tego mamy mnóstwo konfitury, która również zimą będzie wykorzystywana do wielu deserów jak chociażby tarta. Tego roku nie zabrakło również ziół. Mięta , melissa, oregano, estragon, rozmaryn i szałwia rosły w naszym zielniku jak szalone. Troche podsuszyliśmy a troche zostało i stanie się bazą do wielu soli aromatyzowanych czy syropów ( staramy sie jak najbardziej wykorzystywać to co mamy bo mało gdzie na podhalu można sie zaopatrzyć w dobrej jakości zioła czy aromaty) .

Ogólnie rzecz biorąc sezon był obiecujacy i wiele pracy zrobilismy na zapas.
Dla tych co nadal pytają kiedy pizza to szczerze powiem że nie wiem 🙂 Na pewno kiedys wróci bo piec jeszcze stoi, ale na chwilę obecną restauracja jest to co dla nas jest najważniejsze.
Dziekuje wszystkim którzy nas odwiedzili latem, jesienia oczywiscie zapraszam weekendami.  Niedługo jedziemy po włoskie dynie i równiez powoli bedziemy szukac dla was pysznych prawdziwków. Jesień ma sie okazać ciepła więc zapraszam na Podhale. Dobrej jesieni i do zobaczenia w Lechalet.

W pażdzierniku i listopadzie pracujemy: 
piątek od 13.00 do 21.00
sobota od 13.00 do 21.00
niedziela od 12.00 do 20.00

I po sezonie

DSC00012

Przyszedł wrzesień i tym samym czas na zakończenie i podsumowanie sezonu . Tego lata było niewątpliwie dużo ludzi , pogoda trochę deszczowa i zimowa , bo i  nie każdego lata zdarza się wstać z samego rana  z ledwo trzema kreskami na plusie. Sierpień jak co roku był topowym miesiącem, bo i festyny, imprezy  lecz w lipcu również tym razem dużo ludzi przyszło w góry w odróżnieniu od zeszłych lat. Po statystykach myśle że w tym roku ani Tour de Pologne ani Swiatowe Dni Młodzieży nie zaburzyły rytmu pracy Lechalet lecz nawet rzekłbym,  że pracowaliśmy więcej niż zwykle. Z uwagi na ogrom pracy niestety zmuszeni zostaliśmy zamknąć tego sezonu dwa dni a nie jeden, jak zwykle bywało .To się wiązało z brakiem możliwości czynności przygotowawczych jak kupno produktu, oczyszczenie go i na koniec wyporcjonowanie w celu dalszej obróbki. Wiem ze z tego względu mocno zostaliśmy skrytykowani bo jak w sezonie zamykać !!! lecz myślę że każdy zrozumie że dobra kuchnia wymaga dużo czasu a kiedy go brak jedynym rozwiązaniem staje się zamknęcie lokalu w celu nadrobienia strat.

Teraz oczywiście czas zwolnił  , mamy dużo czasu i  dobrze bo jest moment na odpoczynek i nowe pomysły . Tej jesieni jest dużo grzybów wiec na pewno coś niedługo wstawimy do karty a oprócz tego mamy już świetne owoce jak czerwone jagody i żurawinę co myśle że w deserach też będą miały swój wkład .

Dziekuje jak co roku wszystkim co nas odwiedzili  tego lata, było zimno ale mam nadzieje ze smacznie jak zawsze. Do zobaczenia PG

Rok 2015 – podsumowania

Jak na koniec każdego roku przyszedł  czas na podsumowania. Od czego by tu zacząć… Może od tych rzeczy co w tym roku się udały i z czego jestem zadowolony.OK!!!

Po pierwsze ciesze się że udało mi się zorganizować na wiosne wyjazd do Trydentu. Była to arcyciekawa wyprawa która miała na celu pokazać mi róznice Polskich gór od Włoskich , no i co tu dużo mówić , jesteśmy w tyle i to całkiem sporo. Oczywiscie Tatry są piekne i ktoś dobrze kiedyś powiedział że to takie micro Alpy – zgadzam się oczywiście  jeśli mówimy o przyrodzie  lecz niestety cała reszta jak infrastruktura, kultura, turystyka, komunikacja, dbałość o przyrodę czy nawet gastronomia jest  nieporównywalnie 100 lat przed nami. Chciałbym aby i u nas ludzie doceniali nasz mikro alpejski krajobraz i tak jak w Alpach na szlakach nie było ani jednego papierka po gumie lecz wiem że to długa droga i szybko do tego nie dojdzie. Teraz na pewno trzeba ratować powietrze, bo smog w Zakopanem to rzecz niewiarygodna szczególnie żę Zakopane zasłyneło własnie z uwagi na jego czysty i zdrowy klimat.To jest misja dla nas wszystkich i myśle ze w 2016 coś na pewno się zmieni. Oczywiście oprócz wyjazdu do Trydentu ciesze się również z kurnika który udało mi się postawić w lecie. Ktoś sie może z tego pewnie będzie śmiał ,lecz uwierzcie mi że nic tak nie cieszy jak swojskie jajko. Tak naprawdę jaja to podstawa w każdej kuchni i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Druga sprawa to kwestia  żę nic nie  równa sie z poranną jajecznicą z porannych jeszcze ciepłych jaj, po prostu mega pychota. Polecam każdemu taki  kurnik , bo to nie duży wydatek a naprawdę warto. No ok kurnik, Trydent i w sumie jeszcze ogródek. W Lechalet staram się korzystać z wszystkiego co moze urosnąć wokół restauracji. Dąże do filozofii że jestem w stanie podać swoim gościom wiekszość rzeczy co sam wychoduje czy wyzbieram . Daje mi to możliwość być stuprocentowej pewności że podaje zdrowy produkt najwyzszej jakosci. Oczywiscie nigdy nie zrobie tak dobrego parmezanu czy amaro ale syrop z melisy rosnącej na polu obok czy dzem z malin rosnących w pobliskim lesie już tak. Tego lata założyłem mały ogródek gdzie hodowałem micro zioła i w sumie projekt się sprawdził, bo wiele ludzi chwaliło jakość na talerzu . Chce podązać w tym kierunku i zobaczymy co dalej. Udało się również wiele ciekawych rzeczy wprowadzić do karty. Dla przykładu pstrąg. Mało doceniana ryba bo bardzo pospolita lecz pamiętajmy ze jest pstrąg i pstrąg. Na pewno ten z hodowli pod Brzegami możę się pochwalić dobrą renomą i unikalnym smakiem , bo hodowany w czystym górskim potoku. Tak naprawdę oprócz kilku ziół nic mu nie jest potrzebne bo jest tak dobry że po co zaburzać jego smak. Ciesze się ze jest w naszej karcie i że ludzie zaczynają go doceniać , również duży plus dla 2015. Udało się również w tym roku w końcu zbudować piwniczkę na wina. Projekt który chodzil mi po głowie juz kilka lat w koncu już sie zakonczył . Teraz mając miejsce moge w  koncu ze spokojem kolekcjonować najlepsze etykiety. Myśle żę to tez za kilka lat będzie mocnym atutem Lechalet. Przyjechać w Murzasichle i wypić Pichlera czy Biondi Santi niedługo będzie już możliwe i na pewno wielu ta informacja ucieszy.

No to sie udało. A co się nie udało??? No dalej stoimy w miejscu z nową salką restauracyjną . Nie udało się ukończyć jej w tym roku  lecz myśle że za rok będzie to bardzo możliwe. Nowa salka restauracyjna to miejsce szczególne które wiązemy z małymi przyjeciami czy spotkaniami , brakuje nam takiego miejsca i niedługo może uda się ją zakonczyć. Nie udało sie w tym roku również zrobić szklarni o której marze od dawna lecz ciesze się ze przynajmniej z ogródkiem się udało. Ostatecznie również załuje kilku dań nie wprowadzonych do karty ” przywiezionych z Trydentu” które z braku czasu nie udało mi się udoskonalić. No ciągle borykam się również ze swoją chorobą która nie daje mi możliwości funkcjonowania  w 100 procentach lecz ile jestem w stanie tyle daje z siebie i jakoś to idzie.

Jestem zadowolony z tego 2015 roku lecz jak co roku chce  żeby następny  był jeszcze lepszy. Życze wszystkim aby w nowym roku znależli to czego szukają i aby nigdy się nie poddawali, życze również samych super niespodzianek i dużo spontaniczności. Ostatecznie życze dużo zdrowia, pieniędzy i miłości a reszta jakoś sie ułoży 😉  Niech moc będzię z wami.

Lato 2015 – podsumowania

DSC_1219-2

Dzieci  wróciły do szkoły, turyści  do pracy a w Zakopanem powoli wraca cisza i spokój. Zakopane cieszy się , bo sezon okazał się udany z uwagi między innymi na pogode, która tylko u nas była znośna.

Z tego powodu na  Podhale  ruszyły tłumy ludzi szukających ochłodzenia czy to na szlakach górskich czy potokach w dolinie. Takiego słonecznego lata szczerze nie pamiętam, bo u nas zwykle częsciej jest deszczowe lato niż suche  . Co do restauracji znów podsumując  ostatnie trzy miesiące jestem bardzo zadowolony ze swojej pracy w Lechalet.  Wiele dobrych słów padło w stronę kuchni a jak wiadomo dla kucharza to najlepsza rzecz jaka go może spotkać  .  Udało się trafić ze smakiem nowych propozycji i dla przykładu dobrym  pomysłem z  uwagi na te upały było postawić na  na lekkie dania .  Niewątpliwie hitem tego lata  wsród takich dań okazała  się sałatka Tatrzańska, gdzie podstawą był  filet z  pstrąga tatrzanskiego ( hodowany w górskiej wodzie ). Pstrąg , jakże mało  doceniany w Polsce, tutaj pokazał swój prawdziwy  potencjał .Z moich doświadczeń  pstrąg najlepiej wychodził gotowany w wywarze warzywno winnym ( court bouillon ) lub na parze do temperatury 58 stopni ( tak zwane MI-CUIT , czyli na rózowo przy osci ), wtedy mięso nadal utrzymywało  jedrność  a soki również się nie wytrącały.Tak między innymi szykowałem pstrąga do sałatki Tatrzańskiej, która tak naprawdę jest „remake” znanej  sałatki Nicejskiej której podawaliśmy od lat w Lechalet. Różnica jest wyłącznie w rybie gdzie na początku używaliśmy tuńczyka z oleju a teraz jest pstrąg z pary .  

Co do pstrąga musze przyznać że mam wielkie plany, bo to wyjątkowa szlachetna  ryba gdzie  u nas na Podhalu jest hodowana z  bardzo dobrym rezultatem. Mamy bardzo  dobrą górską wodę , dobrze natlenioną i zimną ( 5 do 10 st )co jest szczególnie ważne dla ryb łososiowych , więc tak naprawdę nie ma się  co dziwić że tutejsze ryby mają taką jakość. Moja przygoda z pstrągiem dopiero się zaczeła i mam nadzieje że niedługo uda mi się udoskonalić na dobre kilka przepisów z tą rybą tak jak to się stało z wołowiną .Czas oczywiście pokaże co z tego wyniknie.

Pisząc  o nowościach  tych wakacji nie mogłem oczywiście nie wspomnieć o   Kindze  Pienińskiej , którą postanowiliśmy wprowadzić do naszej oferty wód niedawno  . Oczywiście nadal mamy w ofercie alpejskie perełki Badoit i Evian lecz postanowiłem wprowadzić też Kinge bo zalezało mi również na lokalnej wodzie mineralnej. Uważam że jest to bardzo dobra woda, która  w sektorze HORECA posiada jeszcze jedną wyjątkową pozycje wody w ofercie obok gaz i nie gaz – mowa o wodzie naturalnej. Z lekkim bąbelkiem Kinga Naturalna to moja ulubiona pozycja z całego asortymentu , chyba dlatego że mało jeszcze jest na rynku takich naturalnie gazowanych wód.

 Tak naprawdę można by też było wspomnieć jeszcze o nowych winach ( prosecco na osadzie ), drinkach ( apertass ) pierwszych ( Malga ) i drugich daniach ( Palia ) których wprowadziliśmy tego lata do menu lecz jak dobrze wiecie nie jestem osobą która lubi się rozpisywać, więc wybaczcie i pozostanę przy standardowych 500 słowach ;-).

Na koniec oczywiscie pragnę jeszcze podziekować  wszystkich którzy nas odwiedzili tego lata. Miło jest zobaczyć stałych bywalców i również nowych miłośników naszej restauracji szczególnie teraz jak w Zakopanem otwiera  się restauracje włoskie jedna za drugą.  Ciągle czekają na nas nowe wyzwania a w  szczególności teraz ,kiedy zaczoł się   czas na grzyby, jagody, sliwki, dynie i jablka. 

Lato już za nami , na szczęscie słoneczne i ciepłe, oby taka jesień … Pozdr Chef