Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the all-in-one-seo-pack domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/cheflab/domains/chef-lab.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
CHEF LAB - blog szefa kuchni restauracji Lechalet w Murzasichlu - Page 9

Targi Horeca i Enoexpo Kraków 2018. Podsumowanie z targów

Nie ukrywam że lubię nowinki i wszystkiego rodzaju gadzety czy mini akcesoria które mogą usprawnić moją pracę. Lubię  również wyszukiwać nowe produkty które pozwolą mi serwować coraz lepsze  dania, które to później będą cieszyć podniebienie moich gości.

Ostanio w Krakowie odbyły się targi gastronomiczne horeca i winiarskie enoexpo. Na jednym i drugim wydarzeniu można było poznać wiele ciekawych osób, produktów i również czegoś nowego dowiedzieć się ze świata gastronomii.

Miło znaleść się pod jednym dachem z wieloma osobami które również w życiu interesują się tym co ty. Było wiele okazji do degustacji świetnych win, serów, piw , herbat , i na dobrą sprawę wszystkiego czego można oczekiwać przy takim rodzaju evencie ( dużo było do zobaczenia i jak zwykle czasu zbyt mało).

Z tych co mnie ciepło przywitali i okazali się niezwykle gościnni musze wspomnieć Premium Wines, Naturalne Herbaty, TomGast, Fattorie del Duca iAg Foods. Innym również dziękuje za mikro poświęcony mi czas lecz nie ukrywam że wyżej wymienieni wystawcy potrafili najlepiej pokazać swój potencjał i tym samym przyszłościowo na pewno zaowocuje to mocną współpracą.

Ogólnie rzecz biorąc na targach tematem przewodnim okazał się chleb. Cieszę się że po wielu latach tak mało ważny traktowany element w restauracji został w końcu dostrzeżony. Co rusz wszyscy idą na łatwiznę kupując mrożone pieczywo a jak się później okazuje zrobić dobry chleb w restauracji wcale nie jest tak trudno –  wymaga tylko czasu ?

Pamiętam jak rok temu testowaliśmy różne rodzaje pieczyw mrożonych i póżniej po wielu próbach doszlismy do wniosku że nawet najgorszy domowy chleb będzie o niebo lepszy od jakiegokolwiek mrożonego pieczywa .Po roku czasu myślę że doszliśmy do dobrych rezultatów, nasze pieczywo jest dobre,zdrowe i co najważniejsze idealnie sprawdza się do naszych dań.

Od samego początku zależało  mi na lekkim pieczywie z dobrą chłonną strukturą która dobrze wchłaniałaby sosy. Wiedziałem że musze zlikwidować tłuszcze bo to by utrudniało efekt gąbki. I tak po wielu próbach udało się upiec długo wyrastający chleb na samej wodzie i mące z idealną strukturą powietrzną.Ludzie chwalą go i nie ukrywam ze wielu zabiera go również do domu.

Każdy ceniący się kucharz powinien dbać o dobry chleb w restauracji bo to jest podstawą wszystkiego. W wielu restauracjach z gwiazdkami zatrudnieni są celowo piekarze, bo każdy znający się na rzeczy wie , że dobry chleb jest  połową sukcesu.  

Co do drugiego tematu na targach to wiele w Enoexpo działo się wśród musujących win. To też wielki mankament na polskim rynku gastronomicznym i również uważam że bardzo ważny element karty.

Mało kto dziś zamawia musujące wina a to błąd. Francuzi już od dawna wiedza że szampan nie pije się tylko na szczególne wydarzenie lecz również idealnie pasuje do wszelakich dań.

Oczywiście prawdziwy szampan nigdy w restauracji nie będzie tani lecz pamiętajmy o wielu innych musujących winach jak włoskie prosecco czy hiszpańskie cavy ,które ostatnimi czasy naprawdę są mega popularne i mają świetną cenę do jakości.

Ogólnie rzecz biorąc tematy tego roku bardzo trafnie wpasowały się w nasze braki gastronomiczne. Dużo pracy teraz ze strony hoteli i restauracji żeby zmienić trochę stare zwyczaje, które na pewno  zaowocują uznaniem wśród nowych  i starych gości. Nie bójmy się zmieniać się na lepsze ?

bardzo ładne opakowania z herbatami od naturalne herbaty
świetna kawa i pyszne herbaty owocowe od ag food
czerwone prosecco ??? nie to wildbacher od Premium wines 🙂

Sicilia Tour : Stage 3 – Etna

Jedną z największych atrakcji na Sycylii to niewątpliwie Etna. Jest to najwyższy wulkan w Europie i co najlepsze ciągle  czynny. Czubek Etny sięga 3346 metrów nad poziomem morza i włosi oczywiście za dość sporą kasę dają nam możliwość dotarcia  prawie na samą górę.

Nie ukrywam że ta góra popiołu  robi mega wrażenie –  szczególnie dla przyjezdnego . Tubylcy z tego co zauważyłem już zdążyli się przyzwyczaić do tego olbrzyma a co ciekawe nawet zbytnio się nie przejmują jak coś z niego zaczyna konkretnego wybuchać . Tak na dobrą sprawę każdy tutejszy mieszkaniec śpi codziennie nad bombą , która pewnego pięknego dnia w końcu wybuchnie  i pokryje ogniem całe miasta i ich mieszkańców.

Etna dzisiaj  bardziej niż  przekleństwem jednak jest uważana za  błogosławieństwo. Ściąga miliony turystów którzy przyjeżdzają z całego świata aby ujrzeć to cudo natury, przy okazji zostawiając  dużo pieniędzy. Do  głównej bazy parkingowej spod Etny można dojechać na dobrą sprawę z wielu miejscowości  otaczających wulkan , ale najwięcej autobusów w tym specjalizujących wyrusza z  Catanii. Ja do Etny ruszyłem własnym samochodem  od strony Taorminy gdzie miałem nocleg. Stamtąd najpierw pokierowałem się do miejscowości Giarre  gdzie tam   zaczołem podejscie az do niewielkiego podwulkanicznego miasteczka  Zafferana Etnea. Pózniej na dobrą sprawę nie było nic prócz drogi która wiła sie do góry serpentynami aż do do głównego parkingu pod dolną stacją kolejową  Etny. Tutaj sprawa wygląda tak, że za parking się nie płaci ale chodzi jakiś dziadek który niby udaje parkingowego i trzeba mu coś rzucić, bo jak nie mogą być problemy ( ja dałem 2 euro ). Z parkingu mamy znów kolej która wywiezie nas na wysokość 2500 tysiąca i ona kosztuje 30 euro od osoby . Na górnej stacji kolejki w sumie nie znajdziecie nic szczególnego co by nie było niżej , ciągle góry popiołu i trochę lepsze widoki na Catanie, ale tu znów mamy opcje  zapłacenia kolejnych 34 euro żęby załadować się do jepów wraz z przewodnikiem  i podjechac na sam szczyt gdzie znajdują się kratery. W sumie  cały kurs licząc od dolnej stacji kolejki kosztować nas będzie 64 euro. Czy warto??? Oczywiście że tak, bo kto nie marzy o tym żeby się  znaleść  na szczycie wulkanu ?Ja szczerze sobie odpuściłem. Nie tyle z uwagi na pięniądze, bo zresztą w naszym życiu na pewno wiele więcej żesmy przepuscili na niejedne głupoty ale głównie nie zdecydowałem się z uwagi że chciałbym zdobyć Etnę własnymi siłami. Myślę że taka opcja na pewno da nam więcej satysfakcji a druga sprawa pamiętajcie że dużo ludzi  znalazło się na sam szczyt dzięki samochodom ( bo zapłacili ) ale bardzo mało do niego podeszło na własnych siłach. Jest to cel którzy sobie wyznaczyłem i jeśli miałbym wam polecić wypad na Etne to również zastanówcie się nad taką opcją.Nie wiem na ile jesteście wytrwali, głodni takich wyzwań ale gwarantuje że widok z góry po długim podejsciu na pewno bedzie o wiele lepszy niż u typowego bogatego amerykanina który pojechał tutaj wynajetym jeepem .

Na końcu jeszcze podpowiem że na szczyt wulkanu warto się dobrze przygotować. Warunki na tej wysokości są podobne do alpejskich więc warto się ubrać porządnie i miec odpowiednie obuwie. Gdybym pewnie tego dnia był przygotowany jak trzeba ruszyłbym na pewno na samą góre ale w adidasach i bluzie z kapturem jednak to nie byłoby rozsodnę. Nie popełnijcie mojego błędu na przyszłość i życzę udanego podejścia . Pozdr Paolo Graffi.

ps. ważna sprawa że podejscie pod same kratery wymaga wynajęcia przewodnika alpiniste z uprawnieniami wulkaneologa. Nie wiem czy jest taka możliwość, nie wiem ile to może kosztować więc warto się dopytać co i jak .

podczas wjazdu kolejką
widok na Catanie
terenówki dojezdzające na szczyt wulkanu
widok jednego z wielu nizej połozonych kraterów

Schioppettino od Ronco Severo. Degustacja rocznika 2012

Wino nie dla każdego, wino szczególne , dzikie jak i również miejsce w którym jest wytwarzane. Stefano Novello którym jest twórcą tego wina , zawsze powtarza że to teren jest odpowiedzialny za smak jego win. Nie stara się modyfikować wina w piwnicy   , jego wina odzwierciedlają miejsce i czas powstania  . Jeśli rok był nie najlepszy, jego wino również takie będzie , jeśli znów okaże się świetny to będziemy mieli przed sobą arcydzieło.

Rok 2012 był dość dobrym rokiem w Friuli. Poczatkowo chłodna wiosna i dość ciepłe lato bez licznych opadów spowodowało że grona dość szybko dojrzały. Czerwone wina posiadały dość dużą zawartość cukru a kwasowość była poniżęj normy.

Schioppettino 2012 od Ronco Severo uderza mocnym nosem z dzikiej rózy a później mchem i swierkiem. W ustach królują czarne owoce jak porzeczka i jeżyna  otoczone nutą czarnego pieprzu. Wino jest mocno skoncetrowane , niefiltrowane z dość zasygnalizowaną taniną. Niewątpliwie cechą wyróżniającą   to  wino  jest jego persystencja która wydaje się nie mieć końca.

W Friuli ogólnie rzadko można znaleźć tak głębokie shioppettina. Na pewno to wino potrzebuje czasu i mimo że otworzyłem tą butelkę po 6 latach uważam że jeszcze trochę czasu mogłaby poleżeć w piwnicy.

Ogólnie pozytywie oceniam to wino choć uważam że nadal brak mi konkretnej wiedzy winnej z mikroregionu Prepotto. Na pewno jest to Schiopettino w innym wydaniu niż gdziekolwiek w Friuli , zaryzykowałbym nawet powiedzieć że jest  bardzo bliskie charakterystyką do Pignola.

Warto na pewno spróbować ….

Schioppettino 2012

Dieci Lezioni di Cucina di Niko Romito

Di solito mi reco in libreria quando sono in cerca di nuovi spunti o idee per migliorare la mia cucina. Non mi
interessano libri con milioni di ricette – quelli ne ho anche troppi e alla fine ho notato che ne usufruisco propio poco. Sono piu interessato a quelle cose che ti stimolano la mente e ti danno quella voglia di creare qualcosa di nuovo e interessante

Qualche tempo fa ho aquistato un libro molto bello ….di Niko Romito. L’ho letto e alla fine ho pensato di scrivere qualche riga, perche ritengo sia giusto condividere quello che e bello nella vita.
Questo belissimo libro quale non insegna techniche o basi del famoso chef parla solo di cucina. Direi di cucina di altissimo livello , perche quando si parla di ottenere una fantastica salsa di pomodoro con soli pomodori e nient’altro ( niente cipolla,niente olio e niente aromi aggiunti  )allora  si !!! per me questa e alta cucina!

Credo che lo chef Niko Romito abbia scritto questo libro non tanto per i professionisti del settore , ma piu per coloro che di cucina di alto livello non capiscono molto. Di solito la maggior parte della gente recandosi in una trattoria non si lamenta piu di tanto perche ritiene giusto il rapporto qualita/prezzo. Lincontrario succede quando ci troviamo in un ristorante stellato dove ci tocca pagare qualche centinaia di euro , e di solito ci lamentiamo che abbiam mangiato poco e speso molto.E ovviamente una ignoranza totale perche spesso non ci rendiamo conto del lavoro che ce dietro quello che ci hanno servito.

Niko Romito in questo libro ci spiega infatti quel lavoro. Si parte sempre prima dalla conoscenza della materia leggendo un casino di libri teorici per capire come al meglio sfruttare il nostro prodotto. Poi arriva il momento della sperimentazzione quale richiede molto tempo e pazzienza . Per arrivare a un piatto perfetto se ne devono preparare prima un bel po. Certe volte mi sento dire dai miei amici che le ricette che gli o fornito non gli sono venute abbastanza bene la prima volta e io spesso con il sorriso in bocca gli rispondo che anche a me non riuscivano- e una questione di tempo e prove continue.

Questo libro sicuramente spiega molte cose circa la cucina nei ristoranti di alto livello. Non so se a certi interessera ,perche poi a poca gente interessa di spendere piu di 300 euro a sera, pero
credo che sicuramente  a noi cuochi questo libro puo essere molto utile. Alla fine il nostro obbiettivo e di migliorare la nostra cucina e arrivare a grandissimi livelli come il signore Niko Romito . Quindi la rispota gia ce l’avete

Paolo Graffi – 10.2018 – Murzasichle – Polonia

Niko Romito -Dieci lezioni di cucina

Lato 2018. Podsumowanie i koniec sezonu

Wraz z końcem września przychodzi czas żeby się chwile zatrzymać i podsumować to co się zrobiło.

Chcociaż na dobrą sprawę w Zakopanem sezon nigdy się nie kończy w Lechalet potrzebujemy trochę zastopować. Latem byliśmy cały  czas obecni w naszej ukochanej restauracji, zmęczenie powoli daje znać a ja  dobrze wiem że bez świezego umysłu nic człowiek nie jest w stanie budujacego stworzyć. Od pazdziernika zmieniamy nasze dni pracy i bedziemy działać wyłącznie weekendami. ( piatek, sobota i niedziela )
Tak bedzie aż do  sezonu zimowego czyli od początku grudnia kiedy to wyciągi wystartują już na dobre ( to one co roku inicjują nowy sezon). Te dwa miesiące będą chwilą odpoczynku dla nas ale i również czasem na nowe pomysły i dania. Zwykle nic w naszej karcie nie pojawia się bez wielu prób i kto nas zna doskonale o tym wie.

Podsumujac to lato to na pewno wiele rzeczy było pozytywnych. Wprowadziliśmy kilka swieżych nowych dań jak makaron w sosie cytrynowym, krem pomidorowy, bruschetta i stek z grila. Były to proste dania które bazowały na niezłej kwasowości która latem jest pożądana.W tym roku mielismy też wiele owoców z własnego sadu i na pewno hitem były wszelakie sorbety jakie robiliśmy codziennie. Dużo owoców wykorzystywaliśmy na surowo ale wiele też przerobiliśmy. W naszej piwnicy staneło w kilka gąsiorów i pojemników które wykorzystamy do wyrobu  własnych   win owocowych i octów.  Oprócz tego mamy mnóstwo konfitury, która również zimą będzie wykorzystywana do wielu deserów jak chociażby tarta. Tego roku nie zabrakło również ziół. Mięta , melissa, oregano, estragon, rozmaryn i szałwia rosły w naszym zielniku jak szalone. Troche podsuszyliśmy a troche zostało i stanie się bazą do wielu soli aromatyzowanych czy syropów ( staramy sie jak najbardziej wykorzystywać to co mamy bo mało gdzie na podhalu można sie zaopatrzyć w dobrej jakości zioła czy aromaty) .

Ogólnie rzecz biorąc sezon był obiecujacy i wiele pracy zrobilismy na zapas.
Dla tych co nadal pytają kiedy pizza to szczerze powiem że nie wiem 🙂 Na pewno kiedys wróci bo piec jeszcze stoi, ale na chwilę obecną restauracja jest to co dla nas jest najważniejsze.
Dziekuje wszystkim którzy nas odwiedzili latem, jesienia oczywiscie zapraszam weekendami.  Niedługo jedziemy po włoskie dynie i równiez powoli bedziemy szukac dla was pysznych prawdziwków. Jesień ma sie okazać ciepła więc zapraszam na Podhale. Dobrej jesieni i do zobaczenia w Lechalet.

W pażdzierniku i listopadzie pracujemy: 
piątek od 13.00 do 21.00
sobota od 13.00 do 21.00
niedziela od 12.00 do 20.00

Sicilia Tour : Stage 2 – Taormina

Taormina to bez dwóch zdań  perła Sycylii. W każdym przewodniku wychwalana jest po niebiosa, za swój unikalny charakter wyrózniający się sposród innych miasteczek na wyspie . Ja również pragnąłem zwiedzić Taorminę i w sumie warto było, bo rzeczywiście  jest to rzadki przypadek miasteczka na Sycylii, który bucha luksusem .

Takich miasteczek  na wzgórzu w części wschodniej wyspy mamy na dobrą sprawę dość sporo ale tylko w Taorminie turystyka sięgneła najwyzszego lewelu. Są tutaj same pięcio-gwiazdkowe hotele, bary z muzyką na żywo , restauracje z pięknymi widokami, no i nie brak butików z drogą biżuterią czy odzieżą od znanych projektantów. W całej Sycylii nie udało mi się znaleść tak wypaśnego podziemnego parkingu jak w Taorminie ( nawet w Katanii) ,druga sprawa również to była najdrozsza taryfa za godzinę z całej wyspy ( 2 euro za godzinę )

Pewnie chcielibyście wiedzieć dlaczego Taormina zyskała taką sławę, bo oprócz teatru greckiego i niezłych widoków kilka ładnych lat temu nie było tutaj nic szczególnego. Sprawa jest dosyć prosta. Nazywa się to zjawiskiem turystyki elitarnej. Do Taorminy dawno temu zaczeli zjedzać się ludzie światowej sławy . Nie znam nazwisk ludzi którzy tutaj bywali , lecz byli to wpływowe osoby ,które swoim nazwiskiem zaczeły popularyzować tą mała mieścinę. Z czasem pojawiało się coraz to więcej tych znanych twarz a za nimi również zaczęli się pojawiać milionerzy których przyciągała elitarna sława tego miejsca. Ludzie zauważyli duży potencjał tego miejsca i zaczęto inwestować na potęgę w infrastrukturę . Budowano drogie hotele, wille na wynajem , restauracje i bary .

Maria z teatrem w tle

 

 Dzisiaj ze starej Taorminy niewiele zostało, dawnego klimatu tutaj już nie ma ,ale za to ten nowy, przyciąga co roku tysiące turystów .Dużo tutaj przepychu , imprez i miejsc gdzie można przepuścić mnóstwo pieniędzy na zabawę. W sumie to taki mały Las Vegas na Sycylii.Nie wszystko jednak utracone. Historyczny tutaj jest na pewno Teatr Grecki,  który był moim głównym celem pobytu w Taorminie. . Wejście do niego to grube 10 euro od łebka i to naprawdę odstrasza lecz z drugiej strony powiem wam że warto . Sam Teatr to ruiny jakich można zobaczyć w wielu miejscach we Włoszech lecz to co jest wyjątkowe tutaj to na pewno pozycja w którym ten teatr się znajduje . Mamy dookoła najpiękniejsze widoki na otacząjący nas krajobraz i to prawie ze wszystkich stron. Teatr umiejscowiony został nietypowo jak na tamte czasy a to własnie z uwagi na  krajobraz. Warto spędzić naprawdę kilka godzin w tym miejscu delektując się otaczającymi widokami. W sezonie na pewno warto się też skusić  na spektakle jakie są tutaj organizowane , atmosfera musi być niesamowita.

widok z teatru na Taormine

Po za tym jak wspomniałem Taormina wiele nie oferuje , chyba że pragniecie kupić kilka prestiżowych souvernirów czy ubrać się u Valentino. Warto się na pewno przejsć główną ulicą handlową czyli via corso Umberto, aby chociażby nacieszyć oko tym całym luksusem a na końcu koniecznie zatrzymać się na piazza IX Aprile i posłuchać muzyki na żywo z widokiem na morze.

Po za tym jak wspomniałem Taormina wiele nie oferuje , chyba że pragniecie kupić kilka prestiżowych souvernirów czy ubrać się u Valentino.

Po za samym miasteczkiem warto wiedzieć że u stóp Taorminy znajduje się przeurocza wysepka Isola Bella. Na dół można wybrać się gondolą która kursuje co 15 minut cena to 3 euro w jedną stronę.Dla wytrwałych jest też opcja na pieszo lecz jest dość stromo i z pół godziny moim zdaniem idzie się na pewno.

Isola Bella

Ogólnie rzecz biorąc Taormina to miejsce unikatowe . Zwykle Sycylia żyje swoim rytmem , nie uzależnionym od turystów , ale tutaj czuć że jest inaczej. Polecam to miejsce, chociaż nie ukrywam że jeśli szukacie autentycznej Sycylii tutaj tego raczej nie znajdziecie… Ce la vie…

Ostatnie promienie słońca …

Rusinowa Polana. Opis szlaku z Zazadniej przez Wiktorówki

Szlak niebieski na Rusinową Polanę to niewątpliwie jeden z moich ulubionych szlaków w Tatrach. Nie wymaga dużego przygotowania i druga sprawa jest dość krótki, co pozwala go zaliczyć  nawet wtedy, kiedy nie mamy zbyt wiele wolnego czasu.

Objawienie i historia Rusinowej Polany

W 1860 roku poniżej Rusinowej Polany stało się coś niezwykłego-mała dziewczynka wypasająca krowy  spotkała Matkę Boską. Znamy doskonale tę historię i dzisiaj wielu pielgrzymów z całego świata wybiera się właśnie tutaj  z  uwagi na to wyjątkowe wydarzenie.

Na początku jednak Rusinowa mimo objawienia wcale nie była tak popularna. Wielce  starał się  baca Wojciech Łukaszczyk , który od samego początku zdarzenia starał się możliwie jak najbardziej popularyzować to  miejsce. Opisał dokładnie wydarzenie, rozpowiadał każdemu którego napotkał i w końcu nawet jako pierwszy oznaczył święte miejsce szklanym obrazem ,ale na tamte czasy  było ono odwiedzane sporadycznie i jedynie przez okolicznych pasterzy i drwali.

Z biegiem lat na szczęście powoli   Rusinowa zaczęła  zyskać coraz więcej na popularności a na dobrą sprawę szczególnie dzięki lokalnej ludności-sciśle mówiąc bukowianom :)Najpierw to oni  głównie  odwiedzali małą kapliczkę i już  początkiem XX wieku organizowano tutaj  pierwsze pielgrzymki ,które cieszyły się ogromną popularnoscią .  Po II wojnie światowej a dokładnie w 1958 roku  kosćiół zauważył duże zainteresowanie miejscem i oficjalnie żeby  nie zostało ono zaniedbane przez wielu pielgrzymów, postanowiono go oddać w opiece dominikanom z Małego Cichego.

Dzisiaj Sanktuarium na Wiktorówkach  odwiedzają tysiące turystów z całego świata i stało się jednym z najbardziej odwiedzanych kościołów w Tatrach. 

Szlakiem niebieskim na Rusinową Polanę z Zazadni przez Wiktorówki

Nie ukrywam ,że poza sezonem kiedy mam wolny dzień od pracy chętnie wybieram się na Rusinową Polanę. Scieżka prowadząca od Zazadniej to niecała godzina drogi a idzie się naprawdę przyjemnie w cieniu drzew i tryskającego niedaleko wodą potoku. 

Po dotarciu do Sanktuarium obowiązkowa jest zawsze herbatka przyrządzona przez braci z blisko usytuowanego świętego żródełka . Jest to chyba  najlepsza herbata na świecie i założe się że przepis na nią jest jeszcze bardziej  strzeżony niż sama receptura Coca Coli :)(Przy źródełku warto też zmówić modlitwę przy tablicach pamiątkowych ludzi którzy zginęli w Tatrach.)

Wypas kulturowy owiec na Rusinowej Polanie

Po wypiciu herbatki , odpoczynku i krótkiej modlitwie idę dalej w górę i po niecałych 15 min jestem już na mojej ukochanej Polanie Rusinowej. Warto na pewno zostać tutaj chwilę, nacieszyć się tą piękną panoramą i jak lubimy to koniecznie spróbować oryginalnego oscypka z połóżonej niedalego bacówki. Owce wypasają się tutaj  pod scisłą kontrolą Tatrzańskiego Parku Narodowego  w  ramach kulturalnego wypasu owiec . Dają świetne mleko  a ser z nich ( szczególnie wiosną )  jest bardzo aromatyczny. Druga sprawa na polanie znajdziemy sporo ław, które pozwolą nam przyjemnie spozywac nasz posiłek  w otoczeniu pięknych widoków. 

Po pysznym oscypku , świetnej herbacie i cudownym otoczeniu przychodzi czas wrócić do domu. Zawsze wracam z Rusinowej mega wypoczęty  i pełny szczęścia . To taki mój sposób na odstresowanie :-)Polecam wam tą trasę szczególnie jak wiele po górach nie chodzicie. Jest łatwa, krótka i mega przyjemna.

Widok kościółka ze schodów prowadzących na Rusinową Polane
Najlepsza herbata na świecie oczywiscie na Wiktorówkach

Sicilia Tour : Stage 1 – Catania

SONY DSC

Szczerze przyznam ,  że nigdy nie udało mi się  przekroczyć granicy Włoch  poniżej Rzymu. Ponoć tam są inne Włochy, bardziej dzikie, nieokiełznane i według niektórych również niebezpieczne. W końcu jednak udało mi się znaleść czas i jakieś oszczędnośći żeby wyjechać na południe , a konkretnie do Sycylii i powiem wam że w sumie nie było aż tak żle jak myślałem .

Siedem dni na zwiedzanie  całej Sycylii to zdecydowanie za mało –  musiałem wybrać konkretnie co mnie interesowało i suma sumarum zdecydowałem się na wschodnią cześć wyspy. . Na Sycylię wybrałem się samolotem z Katowic gdzie  stamtąd dwa razy w tygodniu są loty do Katanii. Po przyjeździe na lotnisku wypożyczyłem samochód co uważam za rozsądne posunięcie z uwagi że nie wszędzie na Sycylię da się dojechać komunikacja miejską( a jak się później zorientowałem to samochodem też nie :)).  Pierwszego dnia przyleciałem więc do Katanii dość późnym wieczorem i od razu skierowałem się w kierunku hotelu- musiałem odpocząć bo jutro czekał mnie wyczerpujący dzień.

Catania na dobrą sprawę jest dość spora, lecz to co warto zwiedzić na szczęscię jest dość blisko siebie skoncetrowane ( podobnie jak w Rzymie ) . Na początku myślałem że dwa dni to za mało żeby ogarnąć to miasto lecz dzisiaj mogę z całą pewnością wam potwierdzić że jedeń dzień wystarcza(oczywiście mowa o lekkim liżnięciu Katanii bo jak chcemy wejsć do każdego muzeum i zaliczyć każdą najmnięjsza atrakcje to pewnie i tydzień byłoby za mało)

Od razu jednak powiem wam że pobyt w Katanii nie należał do najprzyjemniejszych. Po pierwsze to miasto jest brudne. Wszędzie są tutaj śmieci i  ludzie ciągle coś wyrzucają.Interesująca  sprawa nikt tutaj tego po prostu nie sprząta. Kamienice  w Katanii są naprawdę bardzo ładne, w barokowym stylu ,  lecz niestety  każda jest mega  zaniedbana  i w dodatku wysprejowana przez lokalnych graficiarzy. Kolejny minus to na pewno złodzieje. Będąc w Catanii miałem okazje pogadać z kilkoma mieszkańcami i każdy z którym rozmawiałem na końcu zawsze zwracał mi uwagę  żebyśmy uważali na torebki i zegarek. Na szczęście nic nam nie ukradli, lecz nie ukrywam że bardzo uważaliśmy na siebie i  pod koniec nawet woleliśmy zostawić wszystko w pokoju hotelowym żeby niepotrzebnie się stresować  i narazać.

Wracając do tego co warto zwiedzić w tym mieście, na początek polecałbym na pewno się wybrać do głównego placu „Piazza del Duomo” gdzie znajduje się przepiękna katedra sw. Agaty. Dla pasjonatów architektury jest to świetna okazja dla poznania trochę barokowego stylu made in Sicilia. Na placu warto zwrócić też uwagę  na kultową fontannę słonia, która dla wielu tubylców jest dzisiaj ważnym  miejscem spotkań.  Póżniej oczywiście polecałbym  wybrać się do kawiarni „Caffe del Duomo” skąd można napić się świetnej kawy w towarzystwie lokalnej brioszki lub słynnego sycylijskiego cannolo. Jesli będziecie tu dość wcześnie warto wybrać się najpierw na targ rybny położony dosłownie kilka kroków od głównego placu. Nie tyle warto tu być dla samych zakupów lecz nawet   widowiska multum rodzajów ryb ledwo co złowionych i patroszonych na naszych oczach

Pózniej od  Piazza del Duomo można ruszyć w jedną z ważniejszych ulic żeby poczuć klimat metropolli , godna polecenia na pewno jest via Etnea z wodokiem na wulkan. Tutaj znajdziemy wiele sklepów jak i multum street foodów. Ceny w Katanii nie są wysokie lecz i tak w porównaniu z całą Sycylią to tutaj jest najdrożej.

Z Katanii warto wiedzieć że pochodził Bellini. Słynny kompozytor operowy jest tutaj niezwykle uwielbiany, co rusz można spotkać jakieś posągi na jego cześć a niezwykle efektowny jest na pewno budynek  teatru Belliniego położony na placu który również nosi jego nazwisko. Tutaj ponoć kiedy odprawiana jest jego słynna Norma ciężko o bilety. Jeśli lubicie nocne życie to na placu Belliniego wieczorami zbiera się mnóstwo młodzieży, którzy po spotkaniu wybierają się do wielu knajp położonych na ulicy ciągnącej do teatru.

Dla wielu Katania jest uważana za mega rozrywkowe miasto , w nie jednym przewodniku tez czytałem że nocne życie jest tu wyjątkowo gwarne, ale szczerze z mojego punktu widzenia w Krakowie wieczorami dzieje się więcej  :). W nocy oczywiście wracając do hotelu radzę wziąsć taksówkę z uwagi że poza bardzo uczęszczanymi miejscami częsty widok to handlarze narkotyków, młodzi zalani w trupa i  panie oferujące swoje znane usługi.

SONY DSC

SONY DSC

Ogólnie rzecz biorąc jeśli interesujemy się architekturą to w Katani jest wiele budynków gdzie mocno akcentowany jest barok sycylijski. Nie pamiętam ile z tych kamienic obejrzałem lecz mimo że pieknę nadal uważam żę byłyby o wiele piękniejsze gdyby ktoś o nie dbał. Katania przeżyła na dobrą sprawe odrodzenie po trzęsieniu ziemi z 1693, zaczęto budować wiele i na bogato co własnie zapoczątkowało erę baroku. Problem w tym że teraz nikt o to już nie dba i chociaz to miasto ma wiele do zaoferowania to wygląda na zniszczone i biedne.

Ostatecznie nie wiem czy wam polecać pobyt w Katanii, bo zresztą  na Sycylii z całą pewnością jest wiele więcej przyjemniejszych  miejsc do zwiedzenia. Z drugiej strony jeśli  planujecie wypad samolotem to w sumie i tak tu wylądujecie ,więc jeden dzień to wystarczający czas żebyście widzieli to co fajniejsze  a pózniej skierowali swoje zainteresowania na to co na wyspie jest naprawdę piękne .

Lato 2018. Początek sezonu

Jak co roku początkiem lipca oficjalnie rozpoczynamy sezon letni. Wraz z nim , zmieniamy kartę która od dziś będzie się opierać głównie o świeże owoce i warzywa ( bo to teraz najlepsze )

Na początek wspomnę o świetnym aperitifie domowym który przygotowujemy na bazie świeżej granity owocowej. Jakiś czas temu mieliśmy truskawki, teraz melony i tak w miarę upływu tego co się pojawia, przygotowujemy ten drink, który jest świetnym sposobem na otwarcia naszego posiłku.

Latem mamy świetne pomidory,  więc powraca słynna  Caprese ,za którą tak zatęskniliście (oczywiście z mozzarellą z mleka bawolic, bo tylko ta ma prawo nazywać się mozzarellą). Z mozzarellą polecam też przystawkę Nido di Bufola i pyszny makaron z sosem pomidorowym i mozzarellą na wierzchu, który moim zdaniem jest idealnie odświeżającym daniem na upalne dni.

Bakłażany i cukinie też powoli zaczynają się pojawiać, więc grzech nie zaproponować jarzyn z grila która w naszej restauracji są zawsze szykowane tuż po zamówieniu. Jeśli lubicie wersje duszonych jarzyn to również będzie dostępna prawie codziennie Ratatouille.

W tym roku powraca też do karty risotto po parmeńsku. Zauważyłem że to jedno z waszych ulubionych dań i nie mogłem nie spełnić waszych oczekiwań mimo że to danie które wymaga bardzo dużego nakładu pracy. Risotto oczywiście gotujemy z Vialone Nano i oczywisćie zawsze na bieząco tuż po zamówieniu aby zawsze było al dente.

Co do dań mięsnych to wiele zmian nie mamy, oprócz tego że wprowadziłem  prostego steka wołowego z patelni. Wołowina którą mamy ze Spisza jest naprawdę genialna  a podana saute moim zdaniem to wielka przyjemność dla naszego podniebienia.

Desery będziemy codziennie szykować inne i z na pewno z  naciskiem na owoce ,które tego dnia będą najlepsze. Na pewno często zagości tarta owocowa, panna cotta z sosem owocowym i wszelakie sorbety, które jak dobrze wiecie robimy sami.

Ogólnie  ten rok jest wyjątkowo udany pod względem owoców i jarzyn , dlatego będziemy mieli świetne produkty do przerobienia w kuchni. Zapowiada się dobry sezon . Do zobaczenia PG.

tutaj link do karty dań

Koktail Rossini. Słynny drink od Cipriani z Harry’s Baru

Cipriani  z Harry’s Baru co prawda zasłynął z wyśmienitego drinku Bellini , ale należy wiedzieć że nie tylko to zrodziło się z jego ręki.

 

Utalentowany barman z Wenecji stworzył również Mimosę na bazie pomarańczy, Tintoretto z granatem  i Rossini z truskawkami. O tym ostatnim warto szczególnie wspomnieć bo truskawek w tym roku na pewno u nas nie brakuje a druga sprawa nie ma lepszych na świecie 😉

Drink Rossini na dobrą sprawe robi się podobnie jak Bellini z tą różnicą że zamiast białej brzoskwini używamy truskawek . Będzie nam potrzebne :

100 ml wytrawnego wina musującego ( np. Prosecco )

50 gr truskawek.

Według oryginalnego przepisu owoce należy zmiazdzyć w możdzierzu i pózniej przepuscić przez sito .Można też zmiksować owoce lecz pamietajmy że możemy stracić    trochę aromatu z uwagi na szybkie obroty miksera . Do tak spreparowanego purre owocowego dolewamy powoli wina ciągle mieszając i serwujemy.

Warto spróbować w domu, bo sprawa jest dość prosta  a jak jesteście w Tatrach urlopowo to zapraszam do Le Chalet gdzie podajemy świetną wersję na bazie granity truskawkowej . Do zobaczenia.