Wielkanoc temat 2: Jagnięcina

Niema chyba lepszej Jagnieciny w Polsce i moim zdaniem także we Włoszech niz nasza Podhalańska. Dobrym wskażnikiem że jest naprawde dobra to chociażby Włosi którzy specjalnie przyjażdzają tutaj do Podhala ją kupować przed świetami wielkanocnymi.  Ubolewam że w wielu  karczmach o wiele bardziej popularna jest od naszej ekologicznej tansza jagnięcina nowozelandzka. Coraz czesciej zauważam że w Polsce naprawde jest mnóstwo znakomitych produktów lecz niestety Polacy wolą rzeczy z importu , nawet jeśli ukazują sie po prostu kiepskie. Dla przykładu podam powiedzmy oliwe z oliwek która u nas w Polsce jest importowana  naprawde  kiepskiej jakości a jeśli sie bedzie chciało coś lepszego to sie zapłaci majątek. A moje pytanie dlaczego nie używamy polski  olej rzepakowy, filtrowany na zimno i z pierwszego tłoczenia który jest o połowe tańszy i napewno sto razy lepszy niz to importowane dziadostwo które smią niektórzy nazywac oliwą?No niestety.

 

Ale wracając do jagnięciny podhalańskiej to naprawde jakośc miesa jest wspaniała. Ładny jasnoróżowy kolor i ten zapach który żadna nowozelandzka pakowana jagniecina nie bedzie nigdy miała. W ubiegłym roku były klasycznie przygotowane udzce i łopatki z pieca z ziemniakami .W tym roku poeksperymentowałem troche i postanowiłem klasycznie podać żeberka w ziołach z purre ziemniaczanym i przygotowac prawdziwe ravioli juhasa – czyli pierogi z jagnieciną.

Jagnięcina będzie królowała w wielkanocnym menu napewno w dwóch wariantach , zobaczymy może uda się tez trzeci który jest w przygotowaniu ….

Jeśli o jagniecinie to pomyślałem także o pecorino czyli o włoskim oscypku. Ostatnio mam pomysł na risotto z szafranem i pecorino lecz musze dodać coś aby złamać smak szafranu który jest zbyt dominujący. Jak sie uda to oczywście zapraszam takze do spróbowania ” złotego risotto pasterza”;)

 

 

No to nic,  zabieram sie do pracy bo jeszcze troche przede mną . Wam wszystkim za to życze spokojnych i radosnych swiąt z mojej strony i od całej mojej rodziny.

Buona Pasqua

 

Wielkanoc temat 1 : Jajko

Powoli zbliża się Wielkanoc. To jest bardzo ważny okres dla kościoła katolickiego i zobowiązuje abyśmy wszyscy radowali sie że skonczył się czas pokuty i smutku a zaczoł nowy wspaniały i radosny. Dla mnie jak co roku to wielkie wyzwanie z powodu że jest to taki moment kiedy trzeba trochę więcej popracować żeby przygotować dobrze oferte na wielkanocną ucztę .

Jak co roku i w tym nie mogło zabraknąc Jagnięciny i jajek. W tym roku moje nowe doświadczenia z przygotowaniem menu wielkanocnego chciałem opisać , żebyście także odkryli ciekawe informacje których  i ja się dowiedziałem podczas własnie mojej pracy.

Temat pierwszy to jajko, a dokładnie chodzi o jajko zielononóżki. Szczerze nie spotkałem bardziej smacznego jajka i co najlepsze  to fakt że jajko to zawiera bardzo małą ilość złego cholesterolu w porównaniu ze zwykłym jajem. Jaja zielononóżki są po prostu nie do pobicia lecz jest niestety jeden mankament – cena.

Musimy wiedzieć że zielononóżka to jedna z najstarszych ras kur w Polsce. Byly bardzo popularne w okresie powojennym lecz powoli z uwagi że znosiły mało jaj zaczęto zamieniać je na inne bardziej wydajne kury. No właśnie bo po pierwsze musimy wiedzieć że zielononóżka hoduje się jedynie na wolnym wybiegu i w małych stadach. Dlaczego niewiem wiem za to z rozmową z hodowcami że jest to bardzo łatwa w hodowli kura z wielu powodów. Jednym jest niewątpliwie to że jest bardzo samodzielna i jest w stanie sama sobie znalesć pożywienie. Według opowiadań to czasami nawet wybiegnie kilka kilometrów od domu lecz zawsze się na wieczór wraca. Druga sprawa jest taka  że jest bardzo odważna i waleczna i nieraz słyszano że rzucała się na psy, lisy lub koty które jej zagrażały. Niestety ma swoje także minusy czyli to że znosi mniej jaj niż inne kury no i musi żyć w małych stadach bo inaczej przejawiają agresje i kanibalizm. Właśnie z takich powodów zielononózka może być wyłącznie hodowana metodą ekologiczną co jest bardziej kosztowna i mniej wydajna. Jednym słowem jakośc a nie ilość sie liczy tutaj.

Jeśli mówić o jajku w kuchni to prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie niewątpliwie był francuz  Auguste Escoffier. Ponoć umial przyrządzić na tyle sposobów jajko że codziennie przez rok mógł je w inny sposób podać. W swoje książce o kuchni klasycznej podał ponad 500 rodzajów przygotowanie jajek lecz wielu sądzie że znał o wiele więcej metod. Dla porówniania  my zwykli  śmiertelnicy  do najważniejszych sposóbów  uważamy :kilka jajecznic, sadzone, w koszulce i omlet.

Z jajkami ogólnie jest ciekawa sprawa bo sam proces gotowania jest różnorodny. Są tacy którzy gotują wrzucając  je na 10 minut do zimnej gotującej sie wody, tacy którzy je wrzucają na 8 minut do wrzącej i też tacy którzy po wrzeniu gaszą płomien i zostawiają tak jajko w środku.

Róznie z tym jajkiem bywa i wazne eksperymentować tak jak ja w sumie robie bo jajko nie majątek a czasami naprawde możne odkryć ciekawe i szybkie przepisy. Do ważnych rzeczy powiem tylko tyle  żeby pamiętać aby jajka zawsze były swieże a na to akurat mam kilka swoich sprawdzonych sposobów:

–  Jajko jest bezzapachowe ,  jeśli poczujemy jakiś zapach to zły z reguły znak

– Starajmy się obserwować jak wygląda białko i zółtko. W swieżym jajku białko jest gęste i jest w stanie utrzmywać zółtko wyżej jeśli je rozbijemy na talerzu.

– Stara sprawdzona metoda to zanurzyć jajka w lekko osolonej wodzie ( 10 % ). Jeśli jajko pójdzie na dno jest swieże, jeśli bedzie wypływać to mamy już stare okazy

 

Sezon za nami….

Śnieg powoli stopniał i wyciągi zaczeły powoli zamykać działalność. Chociaż naprawdę u nas w Murzasichlu jest ciepło to jeszcze przed wielkanocą udzerzy  na pewno fala zimna i krajobraz znów zmieni kolory na jasną biel. Jednak  już nie oszukujmy się ludzie już myślą o wiośnie i tak samo sezon na narty dobiega końca.

My takze powoli zmieniamy nasze harmonogramy i powoli będziemy się przygotowywać do wiosny.Trzeba podładować baterie , poszukać nowych produktów i doznac nowych inspiracji  , które pozwolą na przygotowanie nowych i smacznych propozycji na wiosne .

Pragnę jak co roku podziękować wszystkim którzy nas odwiedzili i czasami chociaż nie było po drodze to i tak mieli chęć żeby zrobić kilka kilometrów więcej żeby do nas wpaść. Ponoć właśnie po tym się poznaje smakosza  i może rzeczywiście – smakosz to nie wcale ten który się będzie zachwycał dobrym jedzeniem ( bo zresztą jak coś jest dobre to nawet osoba nie znająca się na rzeczy to powie że jest dobre ) lecz ten który przemierzy nawet kilkadziesiąt lub czasami kilkaset kilometrów aby specjalnie pójść zjeść to Coś na co ma ochote. Pozdrawiam

Nasza restauracja będzie czynna codziennie oprócz wtorku i środy od 12.00 do 21.00

 

Pesto

Jak wiadomo Ac Milan wygrał z Barceloną 2-0. Przy takiej wygranej nie zostaje nic innego jak uczcić zwycięstwo przy dobrym talerzu pasta asciutta. Dzisiaj zaproponuje pesto lecz w troche odmienionej wersji.

Jak wiadomo pesto pochodzi z Ligurii. Prawdziwe Liguryjskie pesto robi się ubijając w możdzierzu orzeszki pinni , bazylie i parmezan dodając do tego oliwe. Teraz pytanie za 10 pnkt : Dlaczego pesto powstało w Ligurii? Hmmm… powiem tak, jak ktoś zwiedzał Ligurie będzie znał na pewno odpowiedz. Otóż kraina pesto składa się głównie z skalistych pagórków i stromych klifach morskich. Na takiej ziemi nie możliwe było hodowanie zboża i bydła jak w innych częsciach kraju więc jedynie zostawało sadzenie ziół i gaji oliwnych. Z tego względu także oliwa Ligurijska jest jedną z najdroższych oliw w kraju z powodu że cały proces zbierania jest całkowicie ręczny ze względu braku możliwośći wprowadzenia maszyn. Według zapisków historycznych prawdziwe pesto w dalekiej przeszłości było wykonywane z sera kozieko bo szlaki handlowe tu jeszcze nie docierały a jedyne zwierzęta które polubiły ten skalisty teren były własnie kozy.

No ale wracając do mojej wersji pesto to dziś zmienimy trochę zasady i wykonamy południową wersje – czyli pesto czerwone. Zasada jest ta sama z tym że zamiast bazylii należy dodać suszone pomidory a zamiast parmezanu   słoną ricotte.

Można to robić tak jak pesto w możdzierzu lecz nie ma potrzeby , lepiej wrzucić wszystko do mixera a pózniej dodawać powoli oliwy żeby nas sos nabrał ładnej konsystencji.

Ilości podaje plus minus z powodu że niektórzy wolą bardziej pomidorowe pesto inni bardziej kremowe to wszytko zależy od nas samych , moje proporcje to :

200 g suszonych pomidorów

50 g orzeszki pinii

100 g ricotta

oliwa w zależnośći od gęstośći ( zazwyczaj pomidory przechowuje  się w oliwie , dobrą praktyką jest wykorzystanie jej własnie do tego pesto )

kilka oliwek czarnych jeśli ktoś lubi

Teraz zostaje tylko wrzucić makaron do wrzącej wody i po dziesięciu minutach mieszamy wszystko na patelni i gotowe. Myśle że niema bardziej szybkiego przepisu na tak dobre danie. Po za tym zawsze możemy to wszystko zamknąc w słoiku i trzymać na określoną chwile nawet miesiąc w lodówce.

Smacznego i do następnego

Forza Milan !!!

Dzisiaj powoli zaczyna się druga seria 1/8 rundy  meczów ligi mistrzów. O puchar gra 16 drużyn w tym dwóch włoskich : Juventus i Milan. Juventus wygrało z Celtic trzema bramkami ( Celtic – Juventus 0-3 ) teraz nadeszła pora na Milan. Jako zagorzały kibic rosso neri nie mogłem na moim blogu nie wspomnieć o wielkim meczu który się właśnie odbędzie jutro wieczorem.Milan zagra z Barceloną. Buchmakerzy stawiają na remis lub na wygraną Barcelony. Ja jestem zdania że jeśli Milan che przejsc kolejke to musi u siebie w domu wygrać a w najgorszym wypadku nie dać sobie strzelić zadnej bramki. Nie zostaje mi nic więcej jak kibicować i Forza Milan

getty images

fot. Getty Images      it.uefa.com

Oggi incomincia la seconda serie degli ottavi di finale. Per la coppa ormai sono rimaste in gara 16 squadre delle quali 2 italiane : Juventus e Milan. La Juve e riuscito a battere il Celtic con tre gol ( Celtic – Juventus 0-3 )  adesso pero e arrivato il momento del Milan. Come grande tifoso dei rosso neri non potevo non menzionare nel mio blog questo grande match che si terra domani sera. Il Milan giochera con il Barcellona. I Buchmacher hanno scomesso su il pari o la vittoria del Barcellona. Sono dell’idea che se il Milan vuole passare il turno deve vincere in casa o la massimo provare di non subire gol. Non mi rimane che aspettare il match  e Forza Milan.

Tunelandia

Przez dwa dni można powiedzieć że cały czas padał śnieg. Krajobraz jak z bajki i w końcu można pojeżdzić na nartach po prawdziwym puchu. Lubie kiedy tak jest zasnieżone Murzasichle, wtedy szczególnie przypominają mi się czasy kiedy jeszcze chodziłem do podstawówki i z kolegami przedzieraliśmy się przez zaspy w celu utworzenia przejść –  tunelów jednym słowem.

Per quasi due giorni a nevicato non stop. E un paesaggio fantastico e per fortuna finalmente possiamo andare a sciare su una neve fresca. Mi piace quando Murzasichle e cosi colmo di neve , mi ricorda i momenti quando andavo a scuola e con gli amici facevamo dei passagi nei cumoli di neve sulla strada – dei tunnel si puo dire.

Skąd Carbonara ???

No właśnie. Chyba jedno z najbardziej popularnych włoskich dań. Niewiem  właściwie czy jest ristorante w Polsce które Carbonary niema w Menu. (My np.w lecie ją nie mamy 😉 ) Lecz moje pytanie skąd się naprawde wzieła Carbonara i druga sprawa czy  naprawdę  pochodzi z Włoch?

 

Są ci co są pewni że Carbonara powstała w Umbri. Jest to zaczerpnięte ze  zwyczajów tak zwanych węglarzy ( Carbonari ) którzy żywili się na co dzień właśnie daniem na bazie makaronu wzbogaconym jajkiem,boczkiem i  serem. Nie można temu zaprzeczyć bo może rzeczywiście to jedli, lecz moje pytanie czy taka hipoteza wystarczy żeby przyporządkować powstanie Carbonary właśnie im.  Inni twierdzą że Carbonare wymyślił szef popularnej trattorii blisko Rzymu tak zwany Szef Carbonio. Także mit .

Moim zdaniem jeśli mamy znaleść prawdę o Carbonarze nie możemy się sugerować takimi opowiastkami lecz trzeba zerknąć głębiej w historie i przede wszystkim czyste fakty.

Wracając do samego dania klasyczna Carbonara to nic innego jak spaghetti z serem Pecorino Romano, jajkiem i boczkiem którego we Włoszech nazywają Pancetta. Kto wpadł na tak genialny pomysł żeby połączyć jajko z pikantnym Pecorino wzbogacając wszystko dodatkowo chrupkim boczkiem lekko przyrumienionym na patelni? Znany Szef kuchni ? Krytyk kulinarny? Nie!!!!!Był to prawdopodobnie zwykły Żołnierz. 😉 I jeszcze dodam w dodatku że nie włoski.

Ze starych dokumentacji wojsk Amerykańskich wynika właśnie, że wojska Alianckie  po uwolnieniu Rzymu od Niemców w 1944, którzy właśnie stacjonowali tutaj  z powodów strategicznych  żywili się własnie Carbonarą. A dlaczego? W Rzymie podczas wojny zatrzymała się gospodarka i tym samym jedyne  co pozostawało w piwnicach mieszkańców to był suchy makaron i Rzymski domowy ser ( Pecorino ). Amerykanie znów jako prowiant posiadali Becon ( Boczek ) i jajka sproszkowane. Nie dało się z tego zrobić dobrej jajecznicy więc wykonbinowano żeby wymieszać wszystko z makaronem i serem .  Wyszlo coś super dobrego i przy tym bardzo kalorycznego co dla żołnierza było bardzo ważne ,czyli ……. Carbonara.

Czy to Amerykanie wymyślili czy włosi to jest spór. Bądż co bądz pierwsze wspominki o Carbonarze są właśnie w Amerykańskich dokumentach więc fakt jest ku stronie Amerykanów.

Ciekawą sprawą jest to też że w 1952 roku kiedy  Carbonara jeszcze nie była tak popularna w Rzymie to już  w niektórych z chigagowskich restauracji w menu własnie widniało takie danie. Prosto wywnioskować że niektórzy zółnierze którzy wracali do kraju tak ją polubili że postanowili ją spopularyzować otwierając np. własne restauracji czy po prostu przygotowując je dla znajomych .

W 1957 w przewodniku dla turystów Amerykańskich  „Eating in Italy: a pocket guide to Italian food and restaurants”  już znalazł się punkt określający co to jest Carbonara chociaż we Włoszech ludzie jeszcze nie wiedzieli że się  tak nazywa.

Ciekawostką jest także że do Carbonary już musem stało  się podawanie pieprzu czarnego chociaż w żadnej starej recepturze nie wspomina się o tej przyprawie jako towarzysza.

No cóż,  podsumując powiem że dziś Carbonara stała się popularnym daniem i myślę że przede wszystkim dzięki Amerykanom którzy ją rozreklamowali. Po za tym chociaż dokumenty powojenne potwierdzają tezę że Carbonara została wymyślona przez alianckich żołnierzy  to powiem tak że mimo udokumentowanych faktów nie chce mi sie wierzyć że w Rzymie przed wojną nie jadano makaronów z jajkiem i serem i może z dodatkiem jakiejś wędliny. To że póżniej Amerykanie dodali swój Becon i nazwali ją Carbonara to już inna strona medalu. Tak że chwała Amerykanom że dobrze rozreklamowali Carbonare a Rzymianinom że mieli tak dobry ser i makaron bez którego przecież to danie by nie istniało.

Kończąć podkreśle tylko że prawdziwa Carbonara to wyłącznie makaron z jajkiem (całym ) , boczkiem i serem Pecorino. Pózniej oczywiście są wariacje jak zamiast Pecorino np Parmezan. Ja myśle że to wszystko kwestia co komu smakuje. U nas w Polsce np ludzie lubią Carbonare z dodatkiem śmietany , myśle że jest to takie same posunięcie jak np pieprz – jak to dobrze się z tym żeni to czemu nie. Tylko pamiętajmy wtedy żeby  opisać w Menu że jest to  nasza wersja Carbonary a nie  klasycznej bo jak natrafimy na smakosza klasycznej Carbonary to wtedy jak mówi Robert Burneika z RadioKoksu.pl będzie LIPA !!!!

ps. Aha zapomniałbym. Skąd się wzieła nazwa Carbonara(  w przetł. zwęglona )? Dokładnie nie wiadomo i dalej są prowadzone badania, lecz ja myśle że skoro wiemy kto prawdopodobnie wynalazł Carbonare  to wystarczy tylko nam oglądnąć jakiś dobry wojenny film ( typu Szeregowiec Ryjan ) i zwracając uwagę na twarze walczących mamy chyba odpowiedz. 😉

Do następnego .

 

 

Jesiotr z dawnych lat

Tego lata ,ci co nas często odwiedzali zauważyli że w karcie od czasu do czasu pojawiał sie jesiotr. To były moje pierwsze eksperymenty,   z tą wspaniałą rybą i uwzględniając że wszystkim bardzo smakowały  postanowiłem wprowadzić  jesiotra  na stałe do naszego menu zimowego.

W Lechalet jako danie rybne mieliśmy zawsze dorade i labraksa. Przywozili nam z Krakowa świeże ryby co tydzień ( w czwartek ) i przez cały weekend oferowaliśmy naszym gościom swieżą rybę trzymaną pod lodem w chłodni. Ostatnimi czasami niewiem z jakiego powodu ludzie już nie są zainteresowani tymi rybami, z jakiego powodu niewiem . Może coraz częsciej są dostępne w zwykłych sklepach lub po prostu już się ludzie nimi znudzili. Po zatym w większości karczm w Zakopanym coraz częsciej można własnie dostać dorade niz naszego górskiego potokowca który był przecież dumą każdej karczmy. Zauwazyłem takze że jakość tych ryb już nie jest taka jak z kilku lat, dorady w 90 % hodowane są w Grecji w dużych nadmorskich hodowlach niewiem czy przez ten kryzyz czy co, ale jakość miesa jest słaba ,  ryba ma zbyt twarde mięso i nie jest takie białe jak powinno być. Podsumując postanowiłem ze na czas póki nie znajde lepszego dostawce ryb ( nie greckich lecz włoskich np.) to na razie rybim królem będzie jesiotr.

W karcie jesiotra podajemy na dwa sposoby: z makaronem i jako filet. Dlaczego w karcie pisze że jesiotr jest inspiracją z dawnych lat? Nie każdy wie lecz jesiotr dawno dawno temu zył w naszych wodach dziko. Są dowody że w Wiśle w Krakowie np bylo ich bardzo dużo i nawet osiągali ogromne rozmiary przekraczające nawet 3 metry. Fakt że we Włoszech też tak było i jesiotry były bardzo poszukiwane. Łowiono ich na specjalne królewskie bankiety i zajadano się nimi w rózych postaciach .

Jeśli troche opowiedzieć o jesiotrze to na pewno nikt nie zaprzeczy że ta ryba jest po prostu piękna. Należy do rodziny jesiotrowatych i to co wyróznia ją od innych ryb to na pewno budowa ciala. Jesiotr ma jakby na sobie taki egzoszkielet i  to go czyni takim drapieżnym chociaż w gruncie rzeczy nie jest drapieżnikiem z powodu że żeruje na dnie. Jego jedynymi żyjącymi ofiarami to larwy i takie tam pełzające małe stworzenia na dnie rzeki. Ciekawą sprawą jest wiek jaki jesiotr potrafi osiągnąć czyli 100 lat. Jest jedną z najbardziej długożyjących ryb wraz z karpiem który może dożyć do 80 lat. Kiedyś pamiętam jak byłem w Parmie w parku królewskim, tam właśnie w stucznym łowisku ( gdzie kiedyś król lubił sobie skoczyć od czasu do czasu na wędkę ) udało mi się zauważyć kilka ogromnych sztuk jesiotrów, które w całej pewności były starsze ode mnie, to było takie dziwne uczucie że ta ryba więcej przeżyła niż ja sam ;).

Wracając do mojego menu to głównym także powodem  że jesiotr pojawił się w karcie to jest to że mam go zawsze swieżego. Jest hodowla w Zakopanem ( Sitarz ) która w czysto krystalicznej górskiej wodzie oprócz super pstrągów posiada też inne rodzaje ryb, między innymi jesiotra. Lubie wiedzieć skąd pochodzi ryba jaką kupuje, jak się ją karmi no i przede wszystkim kupować ją jeszcze kiedy jest żywa wtedy mam pewność nad jakością.

 

Gravner to nie wino, to filozofia.

Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o  niesamowitym winie który postanowiłem wprowadzić do naszej karty: Ribolle Gravnera . Nie ma chyba znawcy wina który by kiedyś nie słyszał o Gravnerze , winiarzu z Friuli który tworzy niesamowite wina dojrzewając je w glinianych anforach zakopanych w ziemi. Dopóki nie słyszałem o winach Gravnera to nigdy wczesniej by mi nie przyszło do głowy że własnie w taki sposób można tworzyć wino.

Teraz pytanie dlaczego w anforach ? A nie jak wieksząsć winiarzy po prostu trzymac wino w beczkach drewnianych czy silosach? Pytanie należy skierować do samego Gravnera i do tych co jego wino pili ?( ja jeszcze nie miałem okazji 😉 )

 

 

 

Sam Gravner w pewnym wywiadzie opowiada o początkach tworzenia swojej ideii wina i własnie opowiada tak : Pewnego razu podrózując po Stanach a dokladniej w  Kalifornii przez dziesieć dni skosztował prawie 1000 butelek wina( trzeba podkreslić ze chłop ma głowę 😉 ). Okazało się że te wina byly po prostu kiepskie i nie mógł to w taki sposób po prostu zostawić, bo ta sytuacja wina na rynku bardzo go martwiła .Wracając do kraju postanowil że musi coś z tym zrobić i zacząc tworzyć prawdziwe wino. Gravner postanowil jednak że jeśli ma odtworzyć prawdziwe wino to musi odnalęzć jego historyczne korzenie , tam gdzie się ono zrodziło i tam skąd pózniej zostało zmodyfikowane.  Winorośł według traktów historycznych po pierwsze zrodziła się w  Gruzjii( w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych gdzie wino robi się od 50 lat to na Kaukazie wino robi się od ponad 5000 lat ). Po raz pierwszy jak się znalazł na miejscu wieśniaki którzy wyrabiali wino w anforach dali mu do spróbowania ich dzieło i od tego momentu sam Joske Gravner został po prostu zaczarowany. Wiedział ze tak powinno smakowac wino i w taki własnie sposób jedynie będzie spełniał jego wymagania smakowe.

Początki były trudne bo cieżko było sprowadzić wielkie anfory z poza kraju i tak samo jeszcze nie miał dużego doswiadczenia z taką pracą  lecz z całą pewnością dziś możemy powiedzieć ze Gravner odniósł sukces. Jego wino jest uważane za perłe wśród białych win , somelierzy na całym swiecie podkreślają że to nie są wina tylko arcydzieła a sposób w jaki Gravner tworzy wina to po prostu filozofia a nie produkcja.  Krytycy twierdzą że wino Gravnera można pokochac od pierwszego spróbowania lub po prostu znienawidzić. Tak samo jest zresztą z truflą czy foie gras lecz w wieksząsci wypadków zawsze sie idzie zakochać bo są to produkty które na pewno nie skojarzymy z niczym innym a jak już posmakujemy to zapadną w pamieć na całe zycie. Ciesze się że w naszej restauracji posiadamy takie cudo mam nadzieje że jak najprędzej nadejdzie  okazja żeby skosztować tego eliskiru i wtedy oczywiście podziele się wrazeniami.  ( jesli ktoś oczywiscie już próbowąl jakiegoś Gravnera to proszę smiało pisać jestem ciekaw )

więcej informacji w http://world.gravner.it/