Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the all-in-one-seo-pack domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/cheflab/domains/chef-lab.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
CHEF LAB - blog szefa kuchni restauracji Lechalet w Murzasichlu - Page 30

Targi Kraków

 

DSC_001413 ,14 i  15 listopada odbyły się w Krakowie Targi Enoexpo, Gastrofod i Horeca. Była to niesamowicie wyjątkowa okazja żeby poznać w jednym miejscu wiele ludzi związanych z branżą gastronomiczną i nie tylko. Oczywiście na takim wydarzeniu nie mogło nas zabraknąć szczególnie że oprócz jedzenia na targach była możliwość degustowania również wiele polskich lecz również i zagranicznych win.

Wiele próbowaliśmy i w sumie powiem  ze naprawde jestem zadowolony z poznania naprawde ciekawych produktów polskich. Nie sposób zapamietac wszystkie te pyszności lecz na pewno zapamietamy wspaniałe polskie sery zagrodowe, orzezwiające polskie cydry i soki naturalne, wyjątkowo ciekawe gruzinskie wina winifikowane w anforach i równie wyjątkowe swieze i owocowe wina Polskie odmiany Rondo , Regent czy Solaris.

Wszystko bylo naprawde ciekawe i w przyszłości polecam każdemu zwiedzenie tego miejsca bo w Polsce mamy naprawde  wysmienite produkty tylko trzeba je  niestety dobrze poszukac, a tutaj mamy wszystko jak na dłoni  . Jedyny minus jeśli sie doszukac niestety związany byl  już po upuszczeniu hali – czyli wiecznie zakorkowana Nowohucka 😉

Przygotowania

DSC_0011

Jesień już pokazała się na dobre w Murzasichlu. Ludzie coraz rzadziej przyjeżdzają w góry ,no bo pogoda nie za ciekawa a po za tym w  tak chłodne dni to sie rzeczywiście niechece nigdzie wyjezdzać. Jest to okres kiedy wiekszość zamyka swoje biznesy i powoli szykuje się na zimowy szał. To trzeba ludzi do pracy znaleść , przygotować nowe menu, zrobić generalne porządki, itp…

My również jak inni powoli szykujemy się na sezon który chociaż  dopiero za miesiąc to i tak minie  jak zwykle szybko. Na zime planujemy wiele zmian-do najważnieszych to ukonczenie piwniczki z winami o której zawsze marzyłem. Jest jeszcze wiele do zrobienia lecz powoli wszystko sie zrobi. Wspomniałem o piwniczce bo akurat w Lechalet bardzo lubimy wina i nasi goście również ;). Z tego powodu nasza oferta win wzrasta z dnia na dzień. Pamietam jak zaczynaliśmy w latach 90 z kilkoma butelkami barbery, pinot grigio i chianti. Pózniej z uwagi na lepszego klienta wprowadziliśmy kilka rodzajów Barolo i Amarone. Dzisiaj nie wspominając o tych wczesniejszych mamy tak endemiczne i rzadkie szczepy jak palagrello, nascetta czy freisa. W przyszłosci moim celem będzie oferowanie naszym gosciom ponad 100 pozycjii win z całych włoch tak żeby klient miał dużą palete do wyboru. 100 pozycji i dodatkowo z róznych roczników żeby można było rowniez sledzić ewolucje danego wina w latach.

Cierpliwość to niestety mój słaby punkt, lecz wiem że czasami jest konieczna (szczególnie jeśli mowa o winie ).

Tak to by wygladało w planie więc teraz własnie taki czas żęby zrobić wszystko na co by się nie miało czasu podczas sezonu. Będe układał karte win, degustował różne pozycje, wprowadzał nowe składniki w mojej kuchni i wiele z tych rzeczy które posłużą żeby przygotować się odpowiednio na zimę.

Chociaż nasza restauracja  od 12 listopada będzie czynna tylko w weekendy ( piątek, sobota, niedziela ) to i tak będe cały czas pracował nad nowymi smakami-  0czywiście publikując co nie co na bloga. Pozdr Chef

Gęsina na św. Marcina

zdj. slow food polska

Jak co roku i w tym z uwagi na przypadające święto narodowe w naszej restauracji będziemy podawac gęsine. Jest to kolejny rok kiedy popieramy ruch slow food w Polsce i chociaż jesteśmy włoską restauracją i z gęsiną wiele do czynienia nie mieliśmy to i tak staramy się w najlepsze żeby wymyślić ciekawy przepis. Uważam że mięso z gęsi jest nie lada wyzwaniem dla nie jednego kucharza lecz z całą pewnością jak ktoś zna się na rzeczy to potrafi z gęsiny zrobić cuda. Ja spróbuje poddusić ją na wolnym ogniu z odrobiną warzyw . Moja propozycja na ten czas będzie  ” Duszona gęś z warzywami i winem podana z tradycyjną  polentą. ” 

Zapraszam wszystkich do spróbowania gęsiny na mój sposób w sobote 9 i niedziele 10. Restauracja będzie czynna od godz . 12.00 do 21.00 w dniach od 7. 11 czwartek do 11.11 poniedziałek.

Pozdr Chef  Graffi Paolo

Winnica Srebna Góra: Rondo 2012

DSC_0017

Ostatnio miałem okazje kupić kilka butelek polskich win a idąc w szczegóły krakowskich.

Od dawna uważan że w Polsce również można produkować wysokiej jakości wina jak w Italy i dziwiłem się że mało kto do tego momentu nie zaangażował się w tak piękna przygodę. Ten czas jednak dobiegł końca i ludzie już powoli zaczynają się interesowac produkcją wina. Dzieje się tak z powodu że rynek polski wina zrobił ogromne kroki naprzód w dosłownie kilka lat. Dowodem na to jest chociażby wieksza ilość sprzedawanego wina w mojej restauracji i kwestia że ludzie coraz to szukają lepszych win i w szczególności ciekawych.

Do na pewno ciekawych można zaliczyć te ze Srebnej Góry.

Winnica położona jest na Bielanach u stóp starego klasztoru Kamedułów. Położona w dolinie Wisły niedaleko Lasu Wolskiego. Włascicielami są : Mirosław Jaxa Kwiatkowski i Mikołaj Tyc.  Można powiedziec że jest dużą winnicą bo posiada prawie 12 hektarów i z tego względu wybór ich win również jest bardzo szeroki. Srebna Góra oferuje w sumie 10 pozycji. Mamy Cuvee czyli mieszanke białych, Hibernal, Rondo, , Seyval Blanc , Cabernet Cortis, Chardonay, Pinot Noir i pomieszane Regent z odrobiną Cabernet Cortis, Pinot Gris z Auxerrois i w końcu Resling z Gerwutzaminerem.

Postanowiłem zacząc moją degustacje od Rondo. Popularne bardzo w Polsce szczep  który się przyjoł z uwagi na łatwość uprawy i dobra odpornośc na przymrozki. Powoli zostaje wypychany przez bardziej odpornego na choroby Regenta lecz dalej jest nr jeden jeśli chodzi o popularność w Polsce.

Samo wino przed otwarciem zrobiło dobre wrażenie. Dobra butelka , ładne logo z grafiką i korek  porządny. Widać że winnica dba o wygląd i sam branding jest tutaj naprawde dopieszczony.Jeśli kwestia samego wina to kolor bardzo ciekawy ,  mocno ciemny z odlaskami fioletu, można powiedzieć że taki buraczany. To mi sie dobrze skojarzyło z Polską , niewiem dlaczego lecz sam kolor naprawde zacheca do picia. Jest  żywy  i przedewszytkim daje uczucie świeżości. Pokreciłem troche kieliszek i zaczołem badać zapach tego wina. Czuć że młode i że owocowe.  W nosie ładne zapachy owocowe, wiśni, malin.  Wszystko prawie ok lecz mialem wrażenie jakby zapach nie odzwierciedlał moc jaka drzymała w kolorze. Był troche zgaszony. Zazwyczaj w młodym winie owocowym spodziewamy sie wybuchu zapachu , przynajmniej już na samym początku otwarciu butelki, tutaj zapach był troche słaby. W ustach podobnie jak zapach dużo owocu. Na pierwszy plan wiśnia , pózniej troche maliny i czarne owoce jak jeżyna i czarne jagody, naprawde ciekawie. Tutaj w odróznieniu do nosa smak jest naprawde wybuchowy i żywy. Brak jeszcze oczywiście struktury która pozwoliła by pocieszyć się tym winem dłużej lecz nie jest żle.

1

Podsumowując Srebna Góra to ciekawy projekt. Niema się co dziwić że ich wina jeszcze nie sa porównywalne do innych europejskich lecz pamiętajmy że dopiero zaczeli i doswiadczenie nabiera się latami. Moim zdaniem obecnie mają za dużą palete i sądze że z czasem powinni wybirać to co im naprawde nieżle wychodzi i koncentrowac się na tym. Miejmy nadzieje że własnie tak będzie bo przyszłość polskiego wina to tylko i wyłącznie jakość a nie ilość.

W następnych dniach będe nadal degustował zakupione w Srebnej Górze butelki , zobaczymy czy będzie lepiej czy może gorzej.

DSC_0015

Lak

DSC_0026

Ze lak może przysłużyć owocom to mało kto wie. Ja sam do pewnego czasu się przekonałem o tej małej sztuczce kiedy we Włoszech raz kupiłem melony z własnie zalakowanymi ogonkami. Jak pózniej się dowiedziałem ten sposób pozwala na utrzymanie dłużej swiezosci produktu.

Jak by patrzeć na to logicznie to w sumie nie ma się co dziwić. Owoc taki jak jabłko czy gruszka są jak sama nazwa mówi  owocami danego drzewa. Pobierają soki z i żywią się własnie przez jedyny możliwe połączenie z drzewem matka jakim jest szypułka. Gdy owoc traci kontakt z drzewem jedyna rana jaka zostaja w nim to własnie w szypółce. Mozna powiedziec ze owoc jest całkowicie hermetyczny oprócz własnie tego jedynego miejsca z którego dawniej się zywiło.

Aby zachować swiezośc podobnie jak z woreczkami hermetycznymi należy dosłownie zamknąc owoc w próżni i najlepszym ku temu sposobie jest  zalakowanie szypółki.

Oczywiście tą  metode stosuje się wyłącznie przy cennych owocach, których mamy w planie długo podtrzymać, bo na pewno nie ma sensu lakowania kilograma jabłek za 3 zł bo wtedy drożej nas wyjdzie lak   ;). Ale przy melonach szczególnych lub nawet bardzo dobrych gruszkach które lubią się szybko psuć warto tą metode stosować.

Wierzcie mi że zalakowany owoc wytrzymuje dwukrotnie dłużej niz nie!!!

Aha jeszcze jedna ważna rzecz . Starajmy się kupować owoce i warzywa z gałązkami , dotyczy się to głównie pomidorów. Pomidor w gałązce wytrzymuje nam o wiele dłużej niż bez, no i oczywista sprawa żeby w domu go odrazu od gałązki nie odrywać. To samo z truskawakami czy porzeczkami, obierajmy je dopiero przed podaniem bo inaczej szybko stracą na  swieżośći. Pozdr Chef

Grzybobranie 2013 : Przemków

DSC_0009

Tego roku na grzyby wybraliśmy się do Przemkowa, miejscowości leżacej w powiecie polkowickim jednym słowem na Dolnym Śląsku. Ciekawa pozycja dla grzybiarzy szczególnie że położona na północnym krańcu znanych Borów Dolnośląskich. Tutaj po prostu grzyby rosną jak szalone.

Bory Dolnośląskie to kompleks  leśny w który skład wchodzą:

  • Puszcza Żagańska
  • Bory Szprotawskie
  • Puszcza Przemkowska
  • Las Chocianowski
  • Puszcza Zgorzelecka
  • Puszcza Osiecznicka
  • Puszcza Kliczkowska
  • Puszcza Bolesławiecka

My akurat z uwagi na bliskość i porad tubylców udaliśmy się na grzyby do Puszczy Przemkowskiej.

Opisać to miejsce to jest bardzo cięzko. Trzeba to po prostu zobaczyć. Las rozciąga się na wiele kilometrów i podzielony jest co jakiś czas dużymi drogami przeciwpożarowymi. Te drogi są tak wielkie że ma się czasami wrażenie jakby przez cały las rozciągała się sieć autostrad. Drzewostan jest bardzo różnorodny z przewaga  buku, brzozy i sosny. Grzyby tutaj rosną naprawde w dużej ilości. Pamiętam że jak zaczeliśmy chodzic z koszykiem to co rusz trzeba było się schylac po jakies. Mnóstwo bylo podgrzybków, troche prawdziwków i też nieżle było z tak zwanymi zielonkami. Jednym słowem wróciliśmy do domu z pełnymi koszykami.

Naprawde polecam te lasy  wszystkim grzybiarzom , bo tutaj naprawde jest co zbierać w przeciwienstwie do naszych lasów w górach . W skład Puszczy wchodzi również już nieczynny poligon wojskowy . Ci którzy nie lubują sie w grzybach a pasjonują się militarią na pewno znajdą tutaj coś dla siebie. Wiele jest tu starych bunkrów i wałów wojskowych. Ponoć są dalej miejsca gdzie można znaleść wiele przedmiotów wojennych a niektórzy twierdza że nawet czółgi się tutaj w tych lasach ukrywają.

Czy to pojazdy wojskowe was interesują czy grzyby to jedno jest pewne ,  tutaj na pewno znadziecie tego pod dostatkiem. Zapraszam do obejrzenia naszej galerii z wyprawy i do nastepnego

DSC_0012 DSC_0013 DSC_0011 DSC_0008 DSC_0002 DSC_0016

 

 

 

Rioja z Biedronki

DSC_0033

Nie ukrywam że chociaż nie lubie Biedronki to czasami do niej zaglądam szczególnie jeśli chodzi o sprawdzenie co oferuje i w jakiej cenie. Najczęsciej kończy sie tym że ląduje w kąciku z alkoholami i tam wybieram kilka win które dobrze wyglądają, tak mówie bo wogóle nie znam producentów. Pewne jest to że w Biedronce nigdy juz nie kupie włoskiego, lub francuskiego wina bo kilka razy okazało się że to nie były wina tylko ewentualnie coś co miało je niby przypominać, ale jeśli chodzi o portugalskie czy hiszpańskie to czasami naprawde można trafić na coś co naprawde jest tanie i dobre.

Dla przykładu podam wino które ostatnimi czasami kupilem, czyli Rioja Riserva z 2005 r Clos Montebuena. Wróciłem do domu ugotowałem makaron z peperoncino i pomidorem i otworzyliśmy tą ciekawie zapowiadająca się butelke. Ładny kolor z niewielkimi odcieniami pomaranczy no i zapach bardzo ciekawy. Troche tytoniu, skóry i owocu wiśni. Dobrze się zapowiadał. Smak również mocno owocowy , głównie czerwone owoce lecz nie tylko bo troche ziół równiez było wyczuwalnych. Wszystko ładnie tylko niestety krótko.Nie było to wino które lubi pozostawiac długo w naszych ustach , jednym słowem słabe.

Hmmm. Naprawde nie miałbym nic do zarzucenia bo wino za 30 zł o takim owocu i tak smacze to naprawde rzadko kiedy mozna znależc , lecz moje zastrzeżenie jest tylko jedno , czemu akurat na tym winie widnieje napis Reserva? Po takim napisie człowiek spodziewa się znaleść wino o lepszej strukturze a tu niestety wszystko chwiejne. Myśle że to akurat kwestia marketingowa, jeśli by nie pisało reserva to pewnie to wino by sie tak dobrze nie sprzedawało bo zresztą pamietajmy że Rioja reserva w innych slepach zaczyna się od ceny 50 zł. Tutaj mamy za trzy dychy lecz problem z tym że nic z reservą to wino nie ma.

Podsumując : To wino  pewnie jeszcze nie raz kupie, bo jest naprawde smaczne, kwestia tylko dla tych co przeczytają ten wpis żeby nie sugerowali sie napisem Reserva na tym winie bo, Rioja Reserva to już całkiem inna bajka. Pozdr Chef

Umbria Tour: Stage 5 – Trevi

DSC00513 DSC00514 DSC00515

Jeśli ktoś dzisiaj by mnie spytał gdzie moim zdaniem znajduje się najlepsza oliwa jaką znam to bez wątpnienia moja odpowiedz byłaby – w Trevi.

Nie zapomne tego dnia kiedy się wybierałem do tego małego miasteczka położonego na wzgórzu, już sam dojazd do niego był niesamowity. Strome wzgórza  porośniete setkami – nie co ja mówie tysiącami drzewek oliwnych . Same gaje oliwne i nic oprócz tego. Naprawde nie było wolnego pola czy lasu, tam gdzie tylko to bylo możliwe rosły drzewka oliwne. Naprawde niesamowity widok na taką skale bo rzadko kiedy można coś takiego zobaczyc a w Trevi to akurat jest normalna rzecz. 

Kiedy już wjechaliśmy na sam szczyt i znależliśmy się na placu głównym gdzie również znajdował się parking,  widząc mnówstwo sklepów z napisem „Olio” odrazu wiedziałem że tutaj oliwy znajdziemy pod dostatkiem. Jako ze była pora obiadowa to wybraliśmy się pierwsza rzecz własnie coś zjeść.Znależliśmy ciekawą trattorie która nazywała się La Posta czyli w przetłumaczeniu Poczta (po nazwie, starych telefonach w środku i dziwnym planie jak na knajpe  wnioskuje że kiedyś budynek pełnił  własnie role poczty).  Zamówiliśmy na początek deske wędlin z bruschettą i wtedy własnie się zaczeło. Zapach który uwalniało ciepłe pieczywo było po prostu boskie. Oczywiście chodzilo o oliwe którym została polana kromka chleba. Taki zapach można porównać z zapachem swieżo skoszonej trawy, coś niesamowitego. Smak bardzo wyrazisty i troche pikantny. Ta bruchetta naprawde nic oprócz tej oliwy nie potrzebowała. Oczywiscie po zjedzeniu tego cuda musiałem się spytać skąd ta oliwa i na szczescie okazało się że producent tej oliwy znajdował się dosłownie kilka metrów od naszej restauracji. Nie kończąc jeszcze drugiego dania odrazu rzucilem się w strone sklepiku i oczywiście kupiłem tyle oliwy ile gotówki miałem w kieszeni ( niestety nie można było płacić kartą 🙁 ).

W Trevi napewno nic poza oliwą nie znajdziemy ale to moim zdaniem dobrze. W centrum informacji jesli znajdziemy więcej czasu możemy umówić się na zwiedzanie frantoi czyli zakładów oliwnych. Są one naprawde ciekawe szczególnie w czasie jesieni bo wtedy można zobaczyc na żywo jak sie produkuje pyszną oliwe. 

Polecam to miejsce jesli kochacie oliwe tak jak ja i dodatkowo powiem że z uwagi że to miasteczko jest mało uczęsczane prze turystów można naprawde znaleść dobrą oliwę za małe pieniądze w przeciwiestwie do innych wiekszych i bardziej znanych miast Umbrii

 

Dyniowy Cake

Czas jesieni kojarzy się z grzybami, śliwkami i oczywiscie dynią. Dziś pokaże prosty przepis  właśnie na ciasto dyniowe. Prosty , ekonomiczny i naprawde bardzo szybki do zrobienia a efekt końcowy to po prostu poezja smaków.

DSC_0240

Na początek podam składniki, otóż do naszego dyniowego ciasta potrzebne nam będzie :

  1. 400 g obranej dynii
  2. 2,5 dl mleka 3,2
  3. 2 jajka
  4. 7 łyżek do zupy cukru
  5. masło
  6. 100 gr mąki 500
  7. 1/2 woreczka proszku do pieczenia
  8. 30 g kruche ciasteczka amaretti
  9. cukier puder
  10. bułka tarta

Zaczynamy od dynii. Kroimy najpierw na mniejsze kwadraty jakieś 2 cm i wrzucamy wszystko do miksera zeby zmielić. Jak mamy sucha dynie to  jesteśmy na dobrej drodze , jeśli znów przy zmieleniu puści  dużo soków trzeba włożyć całość do sciereczki kuchennej i dobrze scisnąć aby ją wysuszyć.

Następnie czas abyśmy ugotowali naszą dynie w mleku. W garnku na małym płomieniu gotujemy naszą dynie z mlekiem aż do momentu jak mleko zostanie całkowicie wchłonięte. Należy pamietać o ciagłym mieszaniu aby nic nam się nie przypaliło inaczej zepsujemy smak naszego ciasta. Tak przygotowaną dynie odstawiamy do ostygnięcia.

Za jakąś godzine  oddzielamy  zółtka  i mieszamy  z  cukrem. Białka znów ubijamy na sztywno. Do zółtek z cukrem dodajemy proszek do pieczenia, już  schłodzoną dynie, kruche ciasteczka i na końcu mąke. Do całości delikatnie dodajemy ubite białka z jajek i ostatecznie całą masę powolutku wlewamy do tortownicy która wcześnie została posmarowana masłem i pokryta bułką tartą.

Na koniec nie zostaje nic innego jak wrzucić do piekarnika na jakieś 4o min w niskiej temperaturze 160 stopni.

Ciasto będzie gotowe jak całkiem się na górze zarumieni i po nacisnięciu będzie spreżyste. Na koniec polecam posypać odrobiną cukru pudru co doda oprócz słodkości również ciekawy wygląd. pozdr Chef

Powidła takie jak u babci

123

Tego roku z naszego sadu zebraliśmy jakieś 30 kilo sliwek.  Po prostu idealna okazja na własne domowe powidła. Uważam że mało jest owoców , gdzie ugotowane smakują lepiej jak swieże , lecz z całą pewnością śliwki się do nich zaliczają .

Mój sposób na powidła to taki : myje i dryluje i pózniej pokrywam cukrem owoce na całą noc w celu niech popuszczają soki. Ważna jest odmiana i dojrzałość śliwek bo od niej zależy ile cukru damy na kg. Z zasady jest tak że przy średnio słodkich daje się 100g na 1 kg. Rano jak już owoce pusciły soki wrzucam je do jeszcze ciepłego lecz już bez ognia pieca na pizze na jakies 6 godzin w temperaturze od 180 stopni  na początku do 100 na sam koniec. Odstawiam znów wszystko na jedną noc . Nazajutrz znów smaże na patelni ciągle mieszając i ostatecznie wkładam do sloików. Słoiki zanurzam na kilka minut w gotującej sie wodzie i stawiam do góry nogami .  Ważna sprawa zeby słoiki były sterylne , robi się to gotując je w gorącej wodzie przez jakieś 15 min. Na koniec chowam wszystko do piwniczki bo tam bez dostępu do slonca i w niskiej temperaturze będą najbardziej bezpieczne.

A teraz pytanie co zrobić z powidłami? hmmmm….. wszystko ;). Rano swietnie smakują z masłem i chlebem, super nadają się jako deser z lodami a warto je również dodawać troche jesli przyrzadzamy duszoną dziczyzne. Ja na pewno użyje je jako pokrycie do tart które bede podawał w zime . Jak macie jakieś dobre sprawdzone pomysły dawajcie znać chetnie spróbuje. pozdr Chef