Niedawno , bo 7 września miałem okazje być zaproszony na regionalne spotkanie najlepszych szefów kuchni według zółtego przewodnika Gault e Millau. Jak by ktoś nie wiedział czym jest Gault e Millau to odrazu powiem że lepiej się nie przyznawać, bo obok Czerwonego Przewodnika Michelin to jedno z najbardziej uznawanych przewodników kulinarnych na świecie. Gault e Millau zainicjował swoją działalność w Polsce dokładnie rok temu i można powiedzieć że od tamtej pory ostro zabrał się za nasz kulinarny polski bałagan . Tak naprawdę przed nim nie było żadnego przewodnika kulinarnego po Polsce a jedynie na co mogliśmy liczyć swego czasu jako restauratorzy było uznanie wszechwiedzącej Magdy Gessler czy wysokie noty w popularnym portalu kulinarnym Gastronauci.pl, który nie wiedzieć czemu nagle przestał istnieć.
Na szczęście dziś mamy Gault e Millau który powoli staje się autorytetem w dziedzinie kulinarnym w Polsce i moim zdaniem na pewno nie z powodu zafascynowania że jest czymś nowym, czy czymś czego nie było, lecz z oczywistego powodu, że odwalają swoją robotę tak jak to się powinno robić. Jeżdżą po całym kraju , degustują najróżniejsze dania , płacą za rachunki i co najbardziej mi się podoba w tym wszystkim to fakt, że naprawdę znają się na rzeczy. Nie wiem oczywiście kim są ci tak zwani „inspektorzy ” i jak naprawdę wyglądają, lecz w sumie w ogóle mnie to nie obchodzi, dla mnie liczy się tylko fakt, że potrafią ocenić kompletnie danie doceniając tym samym zdolność kucharza, a to moi drodzy, nie każdy potrafi.
Wiele fajnych knajpek odkryłem dzięki żółtemu przewodnikowi Gault e Millau i pewnie gdyby nie on, w moim skromnym życiu, nigdy nie byłbym w stanie ich odnaleźć, więc naprawdę duże brawa.
No ale wracając do mojego zaproszenia , jak wspomniałem wcześniej, Gault e Millau to poważne przedsięwzięcie, które oczywiście nie kończy się wyłącznie na ocenie restauracji lecz również dąży do kreowania kultury kulinarnej w Polsce . Taka kultura tworzy się w bardzo prosty sposób – przez wspólne spotkania które rodzą nowe pomysły i nauczają .Gault e Millau Tour własnie jest takim spotkaniem kulturowym, gdzie wspólnie się poznajemy, wymieniamy doświadczeniami a pózniej przekazujemy wszystko automatycznie do naszej restauracji( bo w niej udoskonalamy się, wdrażamy to co się nauczyliśmy ). Ostatecznie cała ta wiedza zostaje przekazana naszemu gościowi a on również dalej będzie ją dzielić ze swoimi znajomymi ( np . chwaląc sie jaką pyszną zjadł rybę ) i poserzał ją dalej nawet tym ludziom którzy w naszej restauracji jeszcze nie byli.Taka metoda bezpośrednia jest najbardziej skuteczna w kreowaniu kulinarnego raju i uwierzcie mi że 100 razy bardziej skuteczna niż oglądanie Top czy Master Chefa.
No i właśnie wracając do mojego spotkania kulturowego w tej edycji Gault e Millau Tour muszę pochwalić się że miałem okazje poznać Luize Trisno- jedną z najbardziej znanej kobiety chef w Polsce.Na pierwszy rzut oka ma się wrażenie że ta drobna kobitka jest dość nieśmiała i spokojna lecz to tylko pozory ,bo za palnikami kuchenki zamienia się tryskającym energią wulkan. Jej kuchnia niewątpliwie zaskakuje odważnymi akcentami jak np. seppia czy kiszony jarmuż, druga sprawa nie boi się eksperymentów a to oznaka że wie co robi ,więc jak ktoś wie co robi to jest po prostu dobry i tyle! Jestem naturalistą, minimalistą i tradycjonalistą i mogę powiedzieć że jak do tej pory francuska i włoska kuchnia jest mi najbardziej bliska. Wiem jednak że nie na tym świat się kończy i dlatego ciągle szukam nowych zaskakujących smaków . Niewiem czy kiedyś uda mi się wyjechać na daleki wschód ( bardzo bym tego chciał ) i tam poznać te niesamowita kulturę, ale jedno jest pewne – w Krakowie na ramen zawsze uderzę do Raimen Girl of Yellow Dog.
Bardzo miło było również znów zobaczyć Piotra Reguckiego z Restauracji Corse. Znam kilu szefów kuchni ,lecz wierzcie mi że bardziej utalentowanego od Piotra i również skromnego nie znam nikogo .Przyznam się bez bicia, że u Piotra nie miałem jeszcze okazji nic zjeść, lecz wiem na bank, że mega dobrze gotuje. A to dlatego że z kim nie rozmawiam o dobrych restauracjach w Krakowie to zawsze pada słowo Corse. I tak np :
– Gdzie jadłeś najlepsze Małże???
– w Corse.
– Gdzie jadłes najlepszą grilowaną Dorade???
– W Corse.
– A krewetki najlepsze gdzie?
– oczywiście że w Corse 😉
I tak naprawdę mógłbym bez końca pisać o pysznościach jakie Piotr serwuje swoim gościom lecz myślę, że lepiej będzie jak sami tam pójdziecie i sami się przekonacie w czym rzecz .Zdradzę wam jeszcze dodatkowo, że ja nie jestem fanem owoców morza i tak na prawdę wszystkiego co pływa i chodzi po dnie oceanu ,lecz słysząc że Piotr tak gotuje….. chyba jutro zarezerwuje stolik 😉
Miło było również na spotkaniu spotkać panią Wande z Nowiny. Szczerze nie wyobrażam sobie wypadu do Krakowa bez kolacji w Nowinie.Ja wiem że teraz wszyscy lansują się że mają jeżyny z własnego ogródka, mięte z własnego ogródka a niektórzy nie powiem nawet co mają w tym ogródku, bo odrazu będzie obraza majestatu. Nowina tak naprawdę od zawsze miała swój ogródek i co najlepsze nawet swój kawałek lasu skąd zbierają swoje mega dobre owoce leśne. Robią swoje soki, powidła, syropy i nie żeby kogoś obrazić, lecz oni się tym wcale nie lansują, bo dla nich jest to po prostu normalne. Lubie ich podejście, ich staropolski styl i tak naprawdę to najstarsza restauracja którą znam gdzie ciągle się o niej dobrze mówi, więc na pewno tu też warto zajrzeć.
Jesli mam powiedzieć szczerze z kim przegadałem najwiecej czasu to bez zastanowienia powiem, że z Robertem z Chaty Wędrowca. Pewnie nie jeden go zna, bo Chata Wędrowca to jedno najbardziej dzikich a zarazem magicznych miejsc na południu Polski. Powiem szczerze że Robert to taki kucharz jakich w Polsce mało, bo znajdując się prawie na końcu świata,udało mu się prostą kuchnią przyciągnąc naprawdę dużą rzesze miłośników. Serwuje proste dania,lecz uwaga!!!!! Proste to nie znaczy że łatwe! Dobrą ogórkową zrobić to też jest sztuka i na szczęscie ci z Gault e Millau doskonale o tym wiedzą. Jestem przekonany że Robert zajdzie bardzo daleko a kto wie czy za rok, czy za dwa, to on nie będzię nominowany na najlepszego kucharza kuchni tradycyjnej. Wierze że tak będzie. 😉
No my tu Robertem gadu gadu a tak naprawdę w między czasie na gali trochę się działo. Każdy z nominowanych szefów w swojej kategorii miał okazje zaprezentować swoje popisowe danie przed wszystkimi na żywo, więc było naprawdę widowiskowo !!!!! I tak własnie gotowali : Przemysław Błaszczyk (Manana Bistro e Wine Bar) co został Szefem Jutra, Przemysław Bliski ( Pod Nosem )– Szef tradycji , Daniel Myśliwiec ( Zazie Bistro )-Młody talent, Luiza Trisno ( Raimen Girl of Yellow Dog ) – Kobieta Szef i Marcin Filipkiewicz ( Copernicus ) co został odznaczony Szefem Roku. CONGRATULATIONS !!!!!!!
No fajnie było, lecz jak wszystko co dobre szybko się kończy. Ostatecznie nie zostało mi nic więcej jak jeszcze podziękować Gault e Millau za mozliwość poznania tak wspaniałych postaci polskiego świata kulinarnego. Obiecuje że ta wiedza na pewno nie pójdzie na marne .
Oczywiście należałoby również jak na kulturalnego człowieka przystało podziękować tym co mnie nakarmili i napoili więc jeszcze podziękowania dla:
Makro– duże brawa za odwagę, mało kto by się odważył zapiec oscypka na ostrydze ;)Zjadłem, doceniłem, lecz znacie mnie, wole ostrygę zjeść osobno i osobno oscypka ;-)Pozdr dla Pana Piotra;-)
Martell– całą imprezę nawet nie wiecie jak bardzo żałowałem że nie mogłem się napić tych waszych eliksirów ( byłem samochodem), ale po powrocie do domu odrobiłem straty 🙂
Nespresso– nie pamiętam czy piłem nr 11,12 czy 13 ….?A może i wszystkie trzy….?Bądź co bądź wszystkie dobre 😉
Maurer– nie lubię mówić ze coś jest najlepsze, lecz z całym szacunkiem do innych tłoczni , wasz sok śliwkowy jest NAJLEPSZY
Callebaut – macie zbyt dobrą czekoladę . W połowie imprezy kiedy znalazłem chwile żeby was odwiedzić, okazało się że wasze stanowisko jest już wysprzątane na dobre.Niesprawiedliwe 🙁
Siemens – jak będę szukać nowego mieszkania , to na pewno z kuchnią w technologii Siemens.
Mumm– zawsze jak wygrywa Vettel, mam ochotę napić się waszego Szampana
No ok. Dość pisania i czas do spania. Kończę tak dzisiaj nietypowo, za tydzień będzie również wyjątkowo (ale mi sie zrymowało ;-)). Pozdr Chef