Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the all-in-one-seo-pack domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/cheflab/domains/chef-lab.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
chef life - CHEF LAB

Równonoc

Od dzisiaj każdy dzień będzie dłuższy,  aż do końca września kiedy to znów dzień zrówna się z nocą . Mimo ze mamy pierwszy dzień wiosny, jak każdy mieszkaniec Podtatrza dobrze wiem, że na ciepłe dni przyjdzie mi jeszcze  trochę  poczekać.

Niedźwiedzica z Gąsienicowej  się już obudziła, ale moim zdaniem  po krótkim rekonesansie okolicy, znów wróci do swojej gawry. W internetach wrze od pytań czy są już krokusy – ze spokojem można powiedzieć ze na chwilę obecną całkowicie ich brak 🙂 Oczywiście zaczną się pojawiać za jakiś czas w nielicznych skupiskach, ale do fioletowych dywanów przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
W Lechalet powoli zwalniamy tempo, sezon powoli się kończy , ale Wielkanoc tuż tuż, więc przygotowania trwają… Jak co roku będzie jagnięcina, Colomba z crema di latte i kto wie co uda się jeszcze ciekawego przygotować. Najważniejsze , że z dnia na dzień jest coraz więcej światła, brakowało mi tego słońca, oby świeciło jak najdłużej .

Rakiety Śnieżne – pieszo na śniegu pod Tatrami

Rakietami śnieżnymi przyznam się szczerze, że zafascynowałem się dość przypadkowo. Głównie kojarzyłem ten sprzęt z czymś czego już dawno się nie używa i  odeszło do lamusa. Jako nastolatek poznałem rakiety dzięki  starym filmom – tam Eskimosi używali rakiet głównie do pokonywania niekrótkich dystansów i w większości wypadków były to proste konstrukcje z gałęzi i siatek rybackich.

 Nie tak dawno jeden z moich gości przyznał się, że przyjeżdża w Tatry pochodzić w rakietach. Akurat miałem w planach też zimą pochodzić trochę  po górach  i temat rakiet bardzo mnie zaintrygował.

Niewątpliwie dzisiaj jeden z najbardziej popularnych sposobów turystyki  w Tatrach zimą   są skitury. Taki zestaw specjalnych nart  wraz z lekkimi butami i specjalnymi fokami pozwala  wejść na ulubiony szczyt bez problemu. Szczerze przyznam się, że zastanawiałem się nad zakupem takiego sprzętu, lecz jak się okazuje skompletowanie dobrze dopasowanego zestawu wcale nie jest łatwą sprawą .Druga sprawa to fakt że  podstawowy zestaw skiturowy z tego co wiem zaczyna się od 1500 zł a jak chcemy jeszcze dodatkowo uderzać dość wysoko to niezbędne staje się plecak z abs i detektor lawinowy.

Do zimowego chadzania  po Tatrach mogą posłużyć też bardziej delikatne narty biegowe zwane  backcountry . Jak się okazuje, takie szersze biegówki dobrze sprawdzają się poza trasą, lecz jednak zjechać ze stromego zbocza jak skiturami raczej będzie ciężko.  

Można oczywiście całkowicie zrezygnować z nart i iść na żywioł korzystając jedynie z dobrych butów i ochraniaczy (stuptutów)  , lecz jak mamy dość grubą warstwę śniegu  sami wiecie że to nie będzie nic przyjemnego

W tym wypadku zastanawiam się szczerze, jak to się stało że mało się dzisiaj mówi o rakietach śnieżnych. Ogólnie jest to bardzo lekki sprzęt, który łatwo przypniemy do plecaka i co najlepsze  kupimy już za 300 zł. Rakiety nie wymagają specjalnej instrukcji i naprawdę potrafią ułatwić nam podejście w niektórych miejscach.

Jako już szczęśliwy użytkownik rakiet dodatkowo  podpowiem żę dzisiejsze rakiety są naprawdę niesamowicie zawaansowane technologicznie,  Do dyspozycji mamy naprawdę wiele modeli, które sprawdzą się w każdym terenie i przy każdym rodzaju śniegu. Dla przykładu ja korzystam z modelu TSL 438 Up e Down który został stworzony idealnie do pokonywania stromych podejść górskich. Wierzcie mi lub nie ale takie rakiety mają z przodu podobne zęby jak raki i podobnie mocno potrafią trzymać się podłoża. Nie miałem szczerze jeszcze okazji wykorzystać je na bardzo stromych podejściach, lecz pod dość sporym nachyleniem szło się naprawdę dobrze i pewnie. Myślę, że nie problem znaleźć idealny model dla siebie, w sklepie specjalistycznym też na pewno obsługa doradzi jaki model będzie najlepszy.

Ostatecznie nie ukrywam, że jako wielki pasjonat tego sprzętu liczę na to że rakiety będą coraz bardziej popularne w naszym kraju. W Alpach jest to podstawowy sprzęt podczas wędrówek poza szlakiem i  dziwie się trochę, dlaczego u nas tak nie jest. Namawiam was gorąco do spróbowania tego wyjątkowego sportu, chodzenie po świeżym puchu to wielka frajda, którą na pewno pokochacie.

Targi Horeca i Enoexpo Kraków 2018. Podsumowanie z targów

Nie ukrywam że lubię nowinki i wszystkiego rodzaju gadzety czy mini akcesoria które mogą usprawnić moją pracę. Lubię  również wyszukiwać nowe produkty które pozwolą mi serwować coraz lepsze  dania, które to później będą cieszyć podniebienie moich gości.

Ostanio w Krakowie odbyły się targi gastronomiczne horeca i winiarskie enoexpo. Na jednym i drugim wydarzeniu można było poznać wiele ciekawych osób, produktów i również czegoś nowego dowiedzieć się ze świata gastronomii.

Miło znaleść się pod jednym dachem z wieloma osobami które również w życiu interesują się tym co ty. Było wiele okazji do degustacji świetnych win, serów, piw , herbat , i na dobrą sprawę wszystkiego czego można oczekiwać przy takim rodzaju evencie ( dużo było do zobaczenia i jak zwykle czasu zbyt mało).

Z tych co mnie ciepło przywitali i okazali się niezwykle gościnni musze wspomnieć Premium Wines, Naturalne Herbaty, TomGast, Fattorie del Duca iAg Foods. Innym również dziękuje za mikro poświęcony mi czas lecz nie ukrywam że wyżej wymienieni wystawcy potrafili najlepiej pokazać swój potencjał i tym samym przyszłościowo na pewno zaowocuje to mocną współpracą.

Ogólnie rzecz biorąc na targach tematem przewodnim okazał się chleb. Cieszę się że po wielu latach tak mało ważny traktowany element w restauracji został w końcu dostrzeżony. Co rusz wszyscy idą na łatwiznę kupując mrożone pieczywo a jak się później okazuje zrobić dobry chleb w restauracji wcale nie jest tak trudno –  wymaga tylko czasu ?

Pamiętam jak rok temu testowaliśmy różne rodzaje pieczyw mrożonych i póżniej po wielu próbach doszlismy do wniosku że nawet najgorszy domowy chleb będzie o niebo lepszy od jakiegokolwiek mrożonego pieczywa .Po roku czasu myślę że doszliśmy do dobrych rezultatów, nasze pieczywo jest dobre,zdrowe i co najważniejsze idealnie sprawdza się do naszych dań.

Od samego początku zależało  mi na lekkim pieczywie z dobrą chłonną strukturą która dobrze wchłaniałaby sosy. Wiedziałem że musze zlikwidować tłuszcze bo to by utrudniało efekt gąbki. I tak po wielu próbach udało się upiec długo wyrastający chleb na samej wodzie i mące z idealną strukturą powietrzną.Ludzie chwalą go i nie ukrywam ze wielu zabiera go również do domu.

Każdy ceniący się kucharz powinien dbać o dobry chleb w restauracji bo to jest podstawą wszystkiego. W wielu restauracjach z gwiazdkami zatrudnieni są celowo piekarze, bo każdy znający się na rzeczy wie , że dobry chleb jest  połową sukcesu.  

Co do drugiego tematu na targach to wiele w Enoexpo działo się wśród musujących win. To też wielki mankament na polskim rynku gastronomicznym i również uważam że bardzo ważny element karty.

Mało kto dziś zamawia musujące wina a to błąd. Francuzi już od dawna wiedza że szampan nie pije się tylko na szczególne wydarzenie lecz również idealnie pasuje do wszelakich dań.

Oczywiście prawdziwy szampan nigdy w restauracji nie będzie tani lecz pamiętajmy o wielu innych musujących winach jak włoskie prosecco czy hiszpańskie cavy ,które ostatnimi czasy naprawdę są mega popularne i mają świetną cenę do jakości.

Ogólnie rzecz biorąc tematy tego roku bardzo trafnie wpasowały się w nasze braki gastronomiczne. Dużo pracy teraz ze strony hoteli i restauracji żeby zmienić trochę stare zwyczaje, które na pewno  zaowocują uznaniem wśród nowych  i starych gości. Nie bójmy się zmieniać się na lepsze ?

bardzo ładne opakowania z herbatami od naturalne herbaty
świetna kawa i pyszne herbaty owocowe od ag food
czerwone prosecco ??? nie to wildbacher od Premium wines 🙂

Food Show 2018 – Gastrosilesia

W tym roku udało mi się znaleść wolny czas żeby  w końcu wybrać się na targi Food Show w Katowicach. Mało kiedy mam okazje się wyrwać na takie eventy i w sumie trochę żałuje , bo to  zawsze świetna okazja do poznania nowych technologii, trendów i  ludzi ze świata kulinarnego. Trzeba przyznać że Food Show to jedna z ważniejszych  imprez tego typu w Polsce i dlatego  przy takiej okazji nie mogło zabraknąć również i  ciekawych wystawców.

Trzeba zacząć od tego że ja kierowałem się głównie swoimi zainteresowaniami kucharskimi i  chociaż odniosłem wrażenie że Food Show nakierowany był głównie na  duże firmy przemysłowe czy cateringi , nie powiem że nie znalazłem nic ciekawego. Na takich wydarzeniach w sumie nie zawsze chodzi o to żeby nawiązać współprace z jakąś firmą lecz myślę  że to bardziej  dobra okazja do zapoznania się z nowymi możliwościami i pobudzenia własnej kreatywności.

Niewiem co was interesuje na co dzień ale ja podzielę się tym co z mojego punktu widzenia naprawdę było interesujące.

1.Orzeszek sp. z o.o.

Dobrze przyprawione danie to niewątpliwie sukces na talerzu.Z ziołami jednak trzeba ostrożnie , bo w dużej ilosci też zmieniają mocno smak potrawy a przecież nie o to chodzi. Kiedy przychodzi mi coś doprawić zwykle wykorzystuje własne mieszanki ziół i przypraw które tworze według własnego balansu smakowego . Nie każdy oczywiście musi się bawić w warzenie i testowanie smaków i dlatego na rynku znajdują się już gotowe mieszanki ziół. Nie polecam mieszanek ze znanych marek bo zwykle to odpad rynkowy lecz warto siegnąc po takie rzeczy do firmy Orzeszek. Jest to firma rodzinna, ściągają dobrze rzeczy a dodatkowo ich mieszanki są naprawdę bardzo dobrze zbalansowane. Jeśli lubicie przyprawy to warto ich dodać do swojej listy ,prowadzą również sklep online gdzie możliwa jest wysyłka.

2.Testo

W kuchni lubię  precyzje i niewątpliwie  do tego celu niezbędna jest technologia. Testo to kolejna firma którą bardzo lubię ,nie bez przyczyny mam od nich już kilka termometrów z których jestem mega zadowolony. Ciekawą rzeczą którą poznałem na targach był rejestrator temperatury 174 . Takie urządzenie staje się niezwykle pożyteczne wszędzie tam gdzie  zależy nam na dokumentacji temperatury. Czy to podczas przewożenia produktu, czy to na stałe w  chłodni to małe urządzenie to świetna rzecz bo rejestruje temperatury w krótkich odstępach czasowych dając nam gwarancję  bezpiecznego przechowywania produktu .Rejestrator można przyczepiać w różne miejsca a dodatkowo za pomocą kabelka usb szybko przeniesiemy wszystkie nasze dane do komputera w celu analizy.

3.Maturmeat

Ostatnio bardzo popularne są szafy do dojrzewania mięsa a  na targach wystawiała się właśnie  firma Maturmeat która jest liderem we Włoszech  . Mieli naprawdę  fajny wybór i ciekawe rozwiązania do mięs ale to co mnie bardziej zaciekawiło to były szafy dojrzewające do ryb i wędlin. Świeża ryba jak dobrze wiemy nie ma długiego czasu przydatności a w takiej szafie okazuje się że możemy przedłużyć jej świeżość 3-4 krotnie. Jest to naprawdę świetne rozwiązanie jeśli ktoś pracuje dużo na rybach a druga sprawa daje możliwość wzbogacenia swoje menu o kolejne gatunki.

3.Kegel-Błażusiak

Kucharz oprócz tego że musi umieć, to także musi wyglądać:) Nie będę ukrywał że lubię promować swoich i dlatego bez dwóch zdań powiem że jak bluzy kucharskie to tylko te od  Kegel Błażusiak. . Nosze jego bluzy  codziennie, piorę w  wysokich temperaturach i uwierzcie mi że jak na razie w żadnej nawet się nitka nie popruła. Bluzy oczywiście nie są tanie ale   do ich wytworzenia wykorzystuje się  tkaniny Klopman które są gwarancją jakosći.

3.Scotsman

Lód to podstawa nie tylko w serwisie ,ale również  i w kuchni. Jeśli kiedykolwiek mielibyście problem z umiejscowieniem kostkarki bo odpływ jest za daleko czy za wysoko to zapamiętajcie firmę Scotsman. Ich kostarki to chyba jedyne na rynku z wbudowaną pompą odpływową . Mam taką kostkarkę w restauracji , cicho pracuje, jest mega wydajna no i ta pompa naprawdę pozwoliła mi ją umiejscowić tak gdzie chciałem a nie gdzie musiałem.

W sumie tak pomyślałem że mógłbym wam też powiedzieć jakie to świetne piłem soki od Cymes, miody degustowałem od Bartnika czy sery jadłem od Gospodarstwa Figa lecz tych doznań ciężko przelać na monitor.Jestem naprawdę bardzo zadowolony z wyjazdu, miło było poznać nowe osoby , spróbować coś nowego. Dziękuję Food Show za zaproszenie, organizatorom należą się duże brawa bo wszystko zostało bardzo dobrze zorganizowane . Do kolejnego Food Show . Pozdr Chef

 

 

Szczawnica- miejsce które czaruje i leczy

DSC00423

Pod koniec sezonu zawsze przychodzi mój czas na Szczawnicę. Człowiek zmęczony i z  odpornośćią która  spada mu do zera nie jest w stanie  nic już zdziałać i  wtedy    może pomóc tylko  odpoczynek. Szczawnica to własnie moje miejsce idealne do tego celu i wiem ze zawsze mi pomoże. Wybieram się do niej oczywiście zawsze wczesną wiosną albo póżną jesienią, bo wtedy najspokojniej i oczywiscie dla mnie  najlepiej. Hotele oferują również niezłe pakiety , więc sami rozumiecie że lepiej być nie może.

Będąc w Szczawnicy pewnie nie jeden sobie zada pytanie co robić ? No oczywiste że odpoczywać , ale jak ??? Podam tu mój plan działania , nie jest to poradnik lecz raczej wskazówka z mojego punktu widzenia jak wykorzystać najlepiej czas w Szczawnicy.

DSC00399 DSC00379

Otóż najważniejsza rzecz to oczywiscie nocleg.  W Szczawnicy mamy tak naprawdę bardzo szeroką bazę noclegową ale warto zwrócic uwagę na te miejsca które są szczególnie położone w ciszy i spokoju. Najlepiej kierować się noclegami w odrębie Parku Górnego. Ceny są tam drozsze niż w innej częsci Szczawnicy ale poza sezonem zawsze trafiają się  dobre oferty a po za tym niema nic lepszego jak poranny spacer czy joging przed śniadaniem w otoczeniu Parku.

W Szczawnicy oczywiście można odpoczywać spacerując albo przesiadując w kawiarenkach czy restauracjach, lecz trochę bezpośredniego zdrowia również nam nie zaszkodzi, więc warto go zaczerpnąc w Inhalatorium . Mają tutaj szereg świetnych zabiegów i inhalacji. Warto się umówić na prywatną wizytę z lekarzem w przychodni który stworzy nam bezpośredni program zdrowotny, kosztuje to 80 zł ale przynajmniej wiemy za co się zabrać.  W niskim sezonie dodatkowo możemy sobie pozwolić na swobodny terminarz i wtedy najlepiej umówić się na zabiegi rano, tak żeby od południa własnie był czas na inne rzeczy. W Inhalatorium mają szereg  ciekawych i pomocnych zabiegów , lecz niewątpliwie najprzyjemniejszym i dające świetne rezultaty już po kilku sesjach jest Inhalacja Celkowa. Polega ona że zamykają cię w celi gdzie powstaje mgła lotnych zdrowotnych gazów. Siedzimy tam przez ponad 20 min i oddychamy, nic wiecej nie robimy, tak ze fajnie ;-). Oprócz celki warto wybrać  różnego rodzaju gimnastyki czy masaże , naprawdę potrafią człowieka postawić do pionu fizycznie jak i psychicznie. Jeśli chodzi o ceny to kwestia jest bardzo przyjazna bo w odróżnieniu od hotelowych Spa zapłacimy tutaj 10 x taniej.

DSC00337

Po Inhalatorium warto się  udać  napić szczawy (wodę zdrojową )  do Pijalni Wód na placu Dietla. Jak wykupiliście poradę w przychodni to  już na pewno wiecię jaką  wodę wybrac najlepiej do waszej kuracji, bo zresztą   jest ich sześć a każda  ma inne właściwośći . Ja próbowałem oczywiście wszystkie i dziwnym trafem tą która mi lekarz polecił była najgorsza ( Jóżef), ale co zrobić ce la vie….

 

Tak naprawdę jeśli rano wstaniemy o 8.00, to po małym spacerku i  śniadaniu  pójdziemy na zabiegi coś koło 9.30. Zabiegi nam zajmą coś ponad godzinę  a pózniej przed obiadem bedziemy mieli czas na małą drzemkę lub krótki wypad  do kawiarenki na małe aperitivo . Ja po zabiegach zawsze lądowałem do Kawiarni Helenka . Niezwykle urocze miejsce gdzie można napić się dobrej kawy ale i skusić się  na coś więcej jak  Campari. Mają prasę, jakieś przekąski, więc czas spędza się tam miło. Na obiad codziennie prawie lądowałem do jadłodajni Pod Siekierkami. Jak byliście w Szczawnicy więcej niż raz  to na pewno tam jedliście bo tam wszyscy prędzej czy pózniej ląduja . Jest tanio, dużo i smacznie. Zupę podają w wazach – codziennie inna a na drugie też jest nie mały wybór.

Po obiedzie tak naprawdę mamy free time. Ja często wykorzystywałem ten czas żeby to trochę się pokręcić po okolicy. No i tak polecam wypad powyżej Parku Górnego . Nie wyobrażacie sobie jakie świetne mamy widoki z tego miejsca. Powyżej Parku można dalej iść jeszcze w  górę w kierunku Beresnika albo tak jak ja zwykle robiłem zejść w strone osiedla Połoniny gdzie przechadzamy się wsród bardzo fajnych uliczek ze starymi willami. Tutaj własnie czuć prawdziwą Szczawnicę , czyli taką która żyje swoim rytmem. Mało tutaj sanitariuszy ,turystów,  dużo swojaków .

DSC00328

 

Oczywiscie jeśli nie w Górę Parku można też isć w dół a tam znów Promenada. Pamietajmy jednak że wzdłuż  Grajcarka jest co prawda ładnie ale mniej zdrowotne powietrze niż na górze. Nie zaszkodzi nam oczywiście, ale i nie pomoże, więc  jeśli szukamy zdrowego tlenu to lepiej wspinać się w góre. Jeśli mowa o górze to oczywiście na myśl przychodzi popularna Palenica. Jest kolejka dla leniwych a na górze tez mamy kilka fajnych tras do wyboru.

Tak naprawdę jeśli chcielibyśmy spędzić aktywnie nasz pobyt w Szczawnicy to  miejsc do zwiedzenia jest tu multum. Szczawnica to miejsce położone w centrum Pienin czyli tak jak w Tatrach jest co zobaczyć .

Po aktywnie spędzonym dniu zdobywając kolejne szczyty, pagórki czy ławki na promenadzie 😉 należy się kolacja z dobrym winem. W Szczawnicy tak naprawdę mało jest takich miejsc gdzie wieczorem możemy skoczyć na taką kolacje i ja zazwyczaj wybierałem Restauracje w Modrzewie Park Hotel albo Restauracje Villa Marta. Pierwsza pozycja bardziej wykwintna z francuskim akcentem , druga znów swojska dobra Szczawnicka kuchnia w naprawdę miłych i ciepłych wnętrzach.

No i tak mniej wiecęj wygląda mój pomysł na naładowanie baterii.Ląduje tam dwa razy do roku i zawsze po powrocie do domu jestem pełen energii i  gotowy do dalszego działania.  Polecam każdemu taki mini wypad, naprawdę potrafi zdziałać cuda. ;-)Pozdr Chef

 

Gault & Millau Tour – Kraków 2015

DSC_1243

Niedawno , bo 7 września miałem okazje być zaproszony na regionalne spotkanie najlepszych szefów kuchni według zółtego przewodnika Gault e Millau. Jak by ktoś nie wiedział czym jest Gault e Millau to odrazu powiem że lepiej się nie przyznawać, bo obok Czerwonego Przewodnika Michelin to jedno z najbardziej uznawanych przewodników kulinarnych na świecie. Gault e Millau zainicjował swoją działalność w Polsce dokładnie rok temu i można powiedzieć że od tamtej pory ostro  zabrał się  za nasz kulinarny polski bałagan . Tak naprawdę przed nim  nie było żadnego  przewodnika kulinarnego po Polsce  a jedynie na co mogliśmy liczyć swego czasu jako restauratorzy było uznanie wszechwiedzącej Magdy Gessler czy wysokie noty w popularnym  portalu kulinarnym Gastronauci.pl, który nie wiedzieć czemu nagle przestał istnieć.

Na szczęście  dziś mamy Gault e Millau który powoli staje się  autorytetem w dziedzinie kulinarnym w Polsce   i  moim zdaniem na pewno  nie z powodu zafascynowania że jest czymś nowym,  czy czymś czego nie było, lecz z oczywistego powodu, że odwalają swoją robotę tak jak  to się powinno  robić. Jeżdżą po całym kraju , degustują najróżniejsze dania ,  płacą za rachunki   i co najbardziej mi się podoba w tym wszystkim to fakt, że naprawdę znają się na rzeczy. Nie wiem oczywiście kim są ci tak zwani „inspektorzy ” i jak naprawdę wyglądają, lecz w sumie w ogóle mnie to nie obchodzi, dla mnie liczy się tylko fakt, że potrafią ocenić kompletnie danie   doceniając  tym samym zdolność kucharza, a to moi drodzy, nie każdy potrafi.

Wiele fajnych knajpek odkryłem dzięki żółtemu przewodnikowi Gault e Millau i  pewnie gdyby nie on, w moim  skromnym życiu, nigdy nie  byłbym w stanie ich odnaleźć, więc naprawdę duże brawa.

No ale wracając do mojego zaproszenia , jak wspomniałem wcześniej, Gault e Millau to poważne przedsięwzięcie, które oczywiście nie kończy się wyłącznie na ocenie restauracji  lecz również dąży do  kreowania kultury kulinarnej w Polsce . Taka kultura tworzy się w bardzo prosty sposób – przez wspólne spotkania  które rodzą nowe pomysły i  nauczają  .Gault e Millau Tour  własnie jest takim spotkaniem kulturowym,  gdzie wspólnie się poznajemy, wymieniamy doświadczeniami a pózniej przekazujemy wszystko   automatycznie do  naszej restauracji( bo w niej udoskonalamy się, wdrażamy to co się nauczyliśmy ).  Ostatecznie   cała ta wiedza zostaje przekazana naszemu gościowi a on również dalej będzie ją  dzielić ze swoimi znajomymi ( np . chwaląc sie jaką pyszną zjadł rybę ) i poserzał ją dalej nawet tym ludziom którzy w naszej restauracji jeszcze nie byli.Taka metoda bezpośrednia jest najbardziej skuteczna w kreowaniu kulinarnego raju i uwierzcie mi że 100 razy bardziej skuteczna niż oglądanie Top czy Master Chefa.

DSC_1259

No i właśnie wracając do mojego spotkania kulturowego   w tej edycji Gault e Millau Tour  muszę pochwalić się  że miałem okazje poznać Luize Trisno-  jedną z najbardziej znanej kobiety chef w Polsce.Na pierwszy rzut oka ma się wrażenie że ta drobna kobitka jest dość nieśmiała i spokojna lecz to tylko pozory ,bo za palnikami kuchenki zamienia się tryskającym energią wulkan. Jej kuchnia niewątpliwie zaskakuje  odważnymi akcentami jak np. seppia czy kiszony jarmuż, druga sprawa nie boi się eksperymentów a to oznaka że wie co robi ,więc  jak ktoś wie co robi to jest po prostu dobry i tyle! Jestem naturalistą, minimalistą i tradycjonalistą i mogę powiedzieć że jak do tej pory francuska i włoska kuchnia jest mi najbardziej bliska.  Wiem jednak że nie na tym świat się kończy i dlatego ciągle szukam nowych zaskakujących smaków . Niewiem czy kiedyś uda mi się wyjechać na daleki wschód ( bardzo bym tego chciał ) i tam poznać te niesamowita kulturę, ale jedno jest pewne – w Krakowie na ramen zawsze uderzę  do Raimen Girl of Yellow Dog.

Bardzo miło było również znów zobaczyć Piotra Reguckiego z Restauracji Corse. Znam kilu szefów kuchni ,lecz wierzcie mi że  bardziej utalentowanego od Piotra i również skromnego nie znam nikogo .Przyznam się bez bicia, że u Piotra nie miałem jeszcze okazji nic zjeść, lecz wiem na bank, że mega dobrze gotuje.  A to dlatego że z kim  nie  rozmawiam o dobrych restauracjach w Krakowie to zawsze pada słowo  Corse. I tak np  :

–  Gdzie jadłeś najlepsze Małże???

–  w Corse.

–  Gdzie jadłes najlepszą grilowaną Dorade???

–  W Corse.

– A krewetki najlepsze gdzie?

– oczywiście że w Corse 😉

I tak naprawdę mógłbym  bez końca pisać  o pysznościach jakie Piotr serwuje  swoim gościom  lecz myślę, że  lepiej będzie jak sami tam pójdziecie i sami się  przekonacie w czym rzecz .Zdradzę  wam jeszcze dodatkowo, że ja nie jestem fanem owoców morza i tak na prawdę wszystkiego co pływa i chodzi po dnie oceanu ,lecz słysząc że Piotr tak gotuje….. chyba jutro zarezerwuje stolik 😉

Miło było również na spotkaniu spotkać panią Wande  z Nowiny. Szczerze nie wyobrażam sobie wypadu do Krakowa bez kolacji w Nowinie.Ja wiem że teraz wszyscy lansują się że mają jeżyny z własnego ogródka, mięte z własnego ogródka a niektórzy nie powiem nawet co mają w tym ogródku, bo odrazu będzie obraza majestatu. Nowina tak naprawdę od zawsze miała swój ogródek i co najlepsze nawet swój kawałek lasu skąd zbierają swoje mega dobre owoce leśne. Robią swoje soki, powidła, syropy i nie żeby kogoś obrazić, lecz oni się tym wcale nie lansują, bo dla nich jest to po prostu normalne. Lubie ich podejście, ich staropolski styl i tak naprawdę to najstarsza restauracja którą znam  gdzie ciągle się o niej dobrze mówi, więc na pewno tu też warto zajrzeć.

Jesli mam powiedzieć szczerze z kim przegadałem najwiecej czasu to bez zastanowienia powiem, że  z  Robertem  z Chaty Wędrowca. Pewnie nie jeden go zna, bo Chata Wędrowca to jedno najbardziej dzikich a zarazem magicznych miejsc na południu Polski. Powiem szczerze że Robert to taki kucharz jakich w Polsce mało, bo znajdując się prawie na końcu świata,udało mu się prostą kuchnią przyciągnąc naprawdę dużą rzesze miłośników. Serwuje proste dania,lecz uwaga!!!!! Proste to nie znaczy że łatwe! Dobrą ogórkową zrobić  to też jest sztuka i na szczęscie ci z Gault e Millau doskonale o tym wiedzą. Jestem przekonany że Robert zajdzie bardzo daleko a kto wie czy za rok, czy za dwa, to on nie będzię nominowany na najlepszego kucharza kuchni tradycyjnej. Wierze  że tak będzie. 😉

DSC_1266

No my tu Robertem gadu gadu a tak naprawdę w między czasie na gali trochę się działo. Każdy z nominowanych szefów w swojej kategorii miał okazje zaprezentować swoje popisowe danie przed wszystkimi na żywo, więc było naprawdę widowiskowo !!!!! I tak własnie gotowali : Przemysław Błaszczyk  (Manana Bistro e Wine Bar) co został Szefem Jutra, Przemysław Bliski ( Pod Nosem )– Szef tradycji ,  Daniel Myśliwiec ( Zazie Bistro )-Młody talent,  Luiza Trisno ( Raimen Girl of Yellow Dog ) – Kobieta Szef i Marcin Filipkiewicz ( Copernicus ) co został odznaczony Szefem Roku. CONGRATULATIONS !!!!!!!

No fajnie było, lecz jak wszystko co dobre szybko się kończy. Ostatecznie nie zostało mi nic więcej jak jeszcze podziękować Gault e Millau za mozliwość poznania tak wspaniałych postaci polskiego świata kulinarnego. Obiecuje że ta wiedza na pewno nie pójdzie na marne .

Oczywiście należałoby również jak na kulturalnego człowieka przystało podziękować tym co mnie nakarmili i napoili więc jeszcze podziękowania dla:

Makro– duże brawa za odwagę, mało kto by się odważył zapiec oscypka na ostrydze ;)Zjadłem, doceniłem, lecz znacie mnie, wole ostrygę  zjeść osobno i osobno oscypka ;-)Pozdr dla Pana Piotra;-)

Martell– całą imprezę nawet nie wiecie jak bardzo żałowałem że nie mogłem się napić tych waszych eliksirów (  byłem samochodem), ale po powrocie do domu odrobiłem straty 🙂

Nespresso– nie pamiętam czy piłem nr 11,12 czy 13 ….?A może i wszystkie trzy….?Bądź co bądź wszystkie dobre 😉

Maurer– nie lubię mówić ze coś jest najlepsze, lecz z całym szacunkiem do innych tłoczni , wasz sok śliwkowy jest NAJLEPSZY

 Callebaut – macie zbyt dobrą czekoladę . W połowie imprezy kiedy znalazłem chwile żeby was odwiedzić,  okazało się że wasze stanowisko jest już wysprzątane  na dobre.Niesprawiedliwe 🙁

Siemens – jak będę szukać nowego mieszkania , to na pewno z kuchnią w technologii Siemens.

Mumm– zawsze jak wygrywa Vettel, mam ochotę napić się waszego Szampana

No ok. Dość pisania i czas do spania. Kończę tak dzisiaj nietypowo, za tydzień będzie również wyjątkowo (ale mi sie zrymowało ;-)). Pozdr Chef

DSC_1255

 

 

Gault & Millau

DSC_0018

Kojarzycie może genialny film z Van Dammem o tytule Quest? W filmie (jeśli nie pamiętacie )najlepsi fighterzy z całego świata zostali zaproszeni na prestiżowy turniej Smoka gdzie można było wygrac tytuł nalepszego z najlepszych.

Ok może przesadzam, ale przez chwile jadąc na Gale Gault e Millau odczułem podobne wrażenia jak z filmu. Otóż najlepsi z najlepszych ( wsród kucharzy ) tego dnia ( 30 listopada) wybrali się z najdalszych zakątków Polski aby zmierzyć się w ostatnim starciu o miano szefa Roku.

Hehehe… może rzeczywiscie troche przesadziłem ( szczególnie z tym starciem) lecz niewątpliwie Gala była niesamowitym widowiskiem na żywo. 

Plan całego wydarzenia  był naprawde bardzo ciekawy. Początek troche się dłużył lecz to akurat mi nie przeszkadało bo było z kim i o czym rozmawiać( w koncu ponad 300 szefów kuchni). Formuła była taka że najpierw mieliśmy mały wstęp jak naprawdę wygląda filozofia Gault e Millau. Dużo by tu pisać lecz ogólnie to co mi się najbardziej podobało w filozofii zółtego przedwodnika  to fakt że  kucharze są tutaj najważniejsi. Nie liczy się gdzie masz swoją restauracje jak ona jest znana, nie ważne jest również to czy klamki w twoich drzwiach są pozłacane czy nie , przede wszystkim liczy się to żebyś gotował smacznie, zdrowo i możliwie z lokalnych produktów..

W tym roku zdradze od razu że szefem roku został Modesto lecz nie jest powiedziane że za rok szefem roku stanie się ktoś całkowicie nie znany . Gault e Millau ma swoją grupe zawodowców ( inspektorów ) którzy w przeciągu kilku miesięcy siegają do najgłebszych zakątków Polski. Myśle że to przede wszystkim wyróznia Gault e Millau od Michelin. Inspektor z Michelin z tego co mi wiadomo wiekszość czasu siedzi w Warszawie a na dwa lub trzy dni pojedzie do Krakowa. Jego krytyka jest okrojona jedynie o stolice , Gault e Millau sięga  na obszar całej Polski i to przez kilka miesięcy.

Wiadomo oczywiście że wszystkiego się zbadać dokładnie  nie da ( szczególnie w tak krótkim czasie), bo sam badam od wielu lat góralską kuchnie na Podhalu i jeszcze sam do konca nie jestem pewien gdzie bym zjadł najlepiej   lecz Gault e Millau w Polsce naprawdę (w odróznieniu do Michelin który tylko sprawdza ) jest poszukiwaczem dobrego smaku i myśle ze z roku na rok na pewno będą zdobywać wiekszą wiedzę.

No ale wrócmy do samej Gali.Po małym wstępie o filozofii przewodniku Prokop wprowadził nas w ciekawy moment nominacji szefów ,tak więc bawiąc się świetnie ze swoimi kolegami  przy stoliku  zgadywaliśmy kto może wygrać dane tytuły. 

Każdy Szef mógł zostać wyrózniony w 5 kategoriach czyli:

  • Szef Tradycji
  • Kobieta Szef
  • Młody Talent
  • Szef Jutra
  • Szef Roku

 Szefem Tradycyjnym został Bartek Rudnik z Restauracji Romantycznej Dr Irena Eris. Bartek podczas uroczystej kolacji podał nam świetnego łososia Bałtyckiego i myśle że ryby to własnie jego specjalność. Drugi laureat w kategorii kobieta Chef była Agata Wojda od Kręglickich .  Trzeci w kategorii młody talent  to Witek Iwański z Aruany gdzie podał przepysznego schaba ze świni złotnickiej ( rozpływał się naprawdę w ustach). Szefem Jutra został Andrea Camastra z Senses i miałem okazje poznać jego dekonstrukcyjną wersje pierogów ruskich.. Na końcu (czyli to co najlepsze) był deser w wydaniu Modesta – ciastko czekoladowe pokryte gniazdem z buraków na której położona była świeca ( niestety nie smaczna ) która oświetłała kapelusz kucharski którzy robił za klosz całości. Bardzo pomysłowe i  smaczne, dobrane z genialnym Porto który w nosie odnosił się do całosci z pięknym i jakże intensywnym zapachem wosku.

Na koniec dostaliśmy wszyscy  po egzemplarzu przewodnika Gault e Millau i oczywiście każdy się rzucił na niego żeby sprawdzić jak wysoko doceniono jego starania. Ja wraz z tatą mamy po 1 czapce, lecz i tak myślę że ta czapka powinna należeć tylko do niego bo to on stworzył Lechalet. Na Podhalu wyróznieni zostali również: Bąkowo Zohylina, Grand Nosalowy, Crocus,Gazdówka, Bury Miś i Bukovina . Gratuluje wszystkim i życzę żeby z roku na rok zdobywali coraz to więcej czapek.

Koncze  Dziekując  Gault e Millau ze nas zaprosił na gale , na pewno te super wspomnienia zostaną na długo w moich myślach. Teraz jednak czas podwinąc rękawy do góry bo sezon się zbliża a przed nami  jeszcze wiele  do zrobienia .Pozdr Chef

 

DSC_0023

 

 

 

Dyniowy Raj.

Szukacie dobrych dyń do zup, kremów czy ciast? Najbardziej popularna odmiana dyń która jest dostępna w każdym chyba warzywniaku na świecie to słynna Halloween. Ładnie wygląda , lecz tu  konczą się zalety tej dyni . Dynia musi być słodka i co najważniejsze wyrażna w smaku a nie wodnista jak właśnie  H-ween.

Nie każdy wie lecz gatunków dyń jest multum ( ponad 200 ) a mnie ciekawi zawsze dlaczego wszyscy sprzedają zawsze te najmniej smaczne. Może najłatwiej jest je  wychodować i sprzedać z dobrym zyskiem lecz moje pytanie kto to kupuje ? Bo przecież z takiej dyni nic dobrego nie wyjdzie.( jedynie fajny lampion się zrobi ;-))

DSC_0055

Na szczęszcie niedaleko Krakowa jest miejsce gdzie oprócz paskudnej Halloween znajdziemy i te dobre odmiany ( szczególnie jeśli mowa o  jedzeniu ) . Miejsce znalazłem przypadkowo czytając wypowiedzi na forum kilka osób które chwaliły miejsce pod względem różnordności dyni i nie zastanawiając się dwa razy skontaktowałem się z właścicielem sklepiku czy przypadkiem nie mają również w ofercie  moją ukochaną dynie Marina di Chioggia. Okazało się że tak.

DSC_0062

Powiem szczerze że nie liczyłem na taką odpowiedz lecz jak się póżniej  okazało właścicielka podchodzi profesjonalnie do sprawy, bo nie dość że posiada Marine to również wiele innych międzynarodowych gatunków dyń jak np japońskie hokkaido , francuskie muskaty czy niewiarygodnie popularną spiżową z Ameryki. 

Ten przydrożny sklepik miesci się w Wawrzeńczycach niedaleko królewskich Niepołomic. Jadąc  z Krakowa widać że to region rolniczy, mnóstwo tu namiotów, pól i sklepów specjalistycznych z nasionami czy narzędziami rolniczymi.  

Po drodze do „Jedynie” , bo tak się nazywa ten raj dyniowy , jest oczywiście wiele innych sprzedawców dyń lecz żaden nie ma tak bogatej oferty.Mają ponad 90 gatunków dyń a oprócz tego sprzedają również prapryczki i inne ciekawe rzeczy jak np Tykwy ( tak jeśli ktoś by np chciał mieć orginalną lampe w pokoju 😉

DSC_0061

Miejsce bardzo mi się spodobało i polecam je każdemu który kocha dynie tak jak ja. Dla tych co za bardzo nie znają się na gatunkach  proszę się nie martwić bo na stronie są doskonałe opisy gatunków które również dostępne są na miejscu w formie  tabliczki przy kazdym rodzaju dyni. ( a jeśli to nie pomoże to właściciel bardzo uprzejmy również chętnie doradzi która jakie ma właściwości.)

Nadszedł dyniowy czas . Jeśli teraz nie zjecie dobrą dynie to już dopiero za rok będziecie mieli szanse. Pozdr Chef

DSC_0065

Designer Outlet Parndorf

DSC_0067

Wszyscy dziś kochamy wyprzedaże i coraz to bardziej popularne stają się tak zwane duże Outlety, gdzie za małe pieniądze kupimy dobre ubrania znanych projektantów.

W Krakowie jest na przykład Factory i TkMAXX które mają naprawde bardzo dobre marki lecz nie każdy wie że kawałek od Zakopanego znajdziemy bardziej wypaśny Outlet gdzie znajdują się butiki takich marek jak Prada, Gucci, Armani czy Ralph Loren.

Dokładnie to miejsce znajduje się w okolicach  Wiednia co w sumie nie jest blisko bo to ponad 400 km lecz jakby na to nie spojrzeć to tylko 4 godziny drogi w jedną strone od Zakopanego ( dla porównania do Krakowa z Zakopanego jedzie się prawie 2H).

McArthur Glen Designer Outlet to siec prestizowych Outletów w całej Europie , stały się popularne przez to własnie że można kupić naprawdę wyjątkowe rzeczy jak buty od Prady czy jeansy od Trussardi przecenione nawet do 70 %. Wiadomo oczywiście że nie jest tam wystawiana najnowsza kolekcja, lecz jeśli komuś nie zależy żeby być na topie i kocha na przykład genialne koszule Gucciego to zamiast zapłacić 1000 euro może się zdarzyć że wyda jedynie 300. Po za tym trencz od Burberry czy puchówka od Armani to klasyki które w szafie zawsze warto mieć.

Polecam to miejsce szczególnie jesli nie jestescie fanami sieciówek a moim zdaniem lepiej przyoszczedzić sobie troche grosza i zrobić sobie wyjazd do Pandorfa ze znajomymi i nakupić się na cały sezon niz tak co miesiąc kupić coś na jedną chwile. (Na stronie zawsze dostępne są ostanie akcje wyprzedażowe także zawsze można być na bieząco.)

Do Parndorfa zawsze uderzam jak jade do Włoch bo jest po drodze. Ważne jest tylko że od Bratislawy należy się kierować w strone Budapesztu i na autostradzie należy wybrać wyjazd Pandorf. Z Pandorfu pózniej warto kierować się do Einsestatd i po 40 km znów sie znajdziemy na autostradzie która prowadzi do słonecznej Italii. Pozdr Chef

designer outlet

Gran Prix Włoch: Monza

Dzisiaj o 14.00 rusza Gran Prix Włoch w legendarnym Monza. Mercedes już przy kwalifikacjach pokazali swoją siłę lecz włosi nadal mają nadzieje że Ferrari mimo kiepskiego sezonu pokaże wspaniałe show.

Hamilton i Rosberg tradycyjnie na przodzie ,ale może będzie powtórka z Belgii i znienawidzeni sobą znów się poprztykają.Według znawców ,Ferrari ma szanse przejsć  na prowadzenie już na pierwszym okrążeniu  a dokłanie na pierwszym zakręcie.Pogoda ma być udana bez opadów , prognozuje się jedynie 1 pitstop. Trzymam kciuki za Alonso i czekam na start.