Dawno dawno temu wino robiło się troche inaczej niż dziś. Winiarz miał swoją winnicę wokól domu do której sam osobiście zaglądał kilka razy dziennie i wszystkie prace wykonywał ręcznie (jak chociażby kopanie odwodnień czy oranie i sadzenie). Jak miał konia to miał dobrze ale jak nie to nie narzekał, bo nigdzie zresztą mu spieszno nie było bo jego życie to była praca w winnicy. Jak w końcu przyszły zimne dni i winogron już był dojrzały nadchodził czas zbiorów. Oczywiście wszystko zbierało się ręcznie no bo maszyn przecież nie było a jak do zebrania było dużo tego winogronu to oprócz rodziny również i sąsiad przyszedł a to i sąsiadka;-). Po zbiorze wino sie zanosiło do wielkich beczek gdzie po zdeptaniu przez piękne dziewczyny ( sąsiadki ) lądował do drugiej beczki gdzie samoczynnie powstawała fermentacja . Tak sfermentowany moszcz winny ( wino ) bez filtracji, klaryfikacji i żadnej stabilizacji lądował do butelek, które pózniej były winem powszechnym domowników.
Owszem tak było kiedyś, bo dziś winiarze nie mają już czasu na chodzenie po winnicy no bo przecież trzeba na wakacje wyjechać, do restauracji się z znajomymi spotkać albo po prostu iść i promować swój trunek no bo on już nie jest dla nich samych .No ok a wino i winnica???No troche chemii tu i tam i sprawa sama się załatwi . Druga sprawa to przeciież kto wyczuje te chemię ? Przecież podczas butelkowania doda się troche tego troche tamtego i wino będzie idealne. No własnie i może tu jest problem . Bo wino nie może być idealne… Przecież musi odzwierciedlac terytorium, rękę człowieka który go stworzył ( winifikacja ) i dobrze jeszcze jak powstaje w zgodzie z tradycją i historią miejsca.
No ok ale dlaczego czepiać się idealnego wina ????No to jest jak z dziewczyną przypominającą lalkę Barbie. Fajnie super na początku ale po czasie zaczyna być nudna jak flaki z olejem 😉
No i wracając do win własnie ,bo to nie poradnik idealnej żony , ludzie już znudzeni tymi identycznymi i super idealnymi winami ( Barbie )zaczynają szukać czegoś innego. Czego?? Czegoś naturalnego.
We włoszech dużo jest takich winiarzy lecz dopiero teraz zaczyna się ich doceniać, bo teraz przyszedł ich czas. To naturaliści!!! No ok, może sami ziemi nie orają i sąsiadki im wina nie zgniatają, lecz tyle na ile jest to możliwe nie ingerują w wino. Ostatnio własnie jedno z takich win dane mi było spróbowac ( dzięki Moja Italia )i szczerze po wcześniejszych opisach (online) byłem przekonany że tego nie przełknę, a tu znów niespodzianka wino wyparowało pierwsze na stole.!!!!!Mowa o Tempo dopo Tempo od Poderi Veneri Vecchio ,czyli białym winie z dawnych lat. Teraz to taka moda żeby nazywać takie wino jako ORANGE WINE, lecz dla mnie to po prostu bianco, tylko tyle że naprawde szczere. Wino z rzadkich szczepów Grieco i Cerreto ( endemicznych ) w takiej naturalnej odsłonie robi naprawdę niezłe wrażenie. Piękny zapach brzoskwinii jest niezwykle intensywny i tylko zachęca do dalszej przygody . Alkohol niecałe 12 % swiadczyłoby że to wino nie ma wcale konkretnej struktury lecz autoktoniczne drożdze i ta winifikacja powodują żę to wino ma ciało jak mało które.
No tak oczywiście wino wspaniałe i jakże odmienne od tych nam znanych z Lidla czy Biedronki ( tych idealnych ;-))No własnie teraz pytanie- Czy my jestesmy gotowi na takie wino??? Mamy ochotę wypić coś co nas zaskoczy???Pytanie też czy jeszcze nas nie znudziły te wszystkie wina za 15 zł które smakują tak samo??? No warto sie zastanowić a ja tymczasem żegnam was popijąc kieliszek dobrego i NIE NUDNEGO wina. Pozdr Chef