Uwierzcie mi że dobre musujące wino potrafi cieszyć jak zadne inne bez bąbelków. Francuzi kochają swoje szampany i w sumie się nie dziwie, bo we Wloszech a dokładnie w Emilli również jest miłość do bąbelków . Dlaczego? bo wino z bąbelkiem jest swieże, przyjemne i pobudza nasze zmysły.
Kocham Malvasie za swoje miodowo- kwiatowe zapachy i łatwość picia, lecz ostatnio miałem okazje spróbować czegoś całkowicie innego i wyjątkowego , a dokładnie mówiąc białe wino Ortrugo.
Mało kto w ogóle zna ten szczep i w sumie się nie dziwie bo we Włoszech znany jest głównie w Emilii i nigdzie indziej . Jest oczywiście autoktonem i w przeciwieńtwie do innych gron z Emilii mało się wybił popularnoscią po za granice swojego terytorium z jednego prostego powodu , jest winem codziennym.
Ortrugo to nie Malvasia i w nosie nie ma tak kwiatowych nut, lecz posiada inne ciekawe cechy. Jest bardziej warzywny. Czuć w nosie szałwie, liście pomidora, piołun i kwiat cukinii . Jego główna charakterystyka to gorzkawy posmak który jeden polubi a drugi nie. Ja akurat jestem miłośnikiem wermutów więc Ortrugo bardzo przypad mi do gustu lecz szczerze uważam że gorycz zawarta w tym winie nie wyłania się dość konkretnie i jest ładnie otulona przez właśnie orzeżwiające perlage.
Czy w Polsce znajdziemy to wino? Oczywscie że tak.Rafa Wino go importuje od znanej tradycjonalistki Lusenti. Zachęcam do spróbowania ,lecz odrazu z góry zaznaczam, że nie należy się tym winem wielce zachwycać lecz po prostu pić w towarzystwie najlepiej klasycznych tortelli erbetta lub tradycyjnej słonej tarty z szpinakiem zwanej Erbazzone.
Myśle że jedynie tak Ortrugo będzie w pełni doceniony , za swoją prostotę i swieżość która zachwyca.