Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the all-in-one-seo-pack domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/cheflab/domains/chef-lab.pl/public_html/wp-includes/functions.php on line 6114
CHEF LAB - blog szefa kuchni restauracji Lechalet w Murzasichlu - Page 17

Wielkanoc 2015

IMG_20150328_235822

Jak ten czas szybko mija, było Boże Narodzenie pózniej ferie a teraz już Wielkanoc. Mówią że  czas szybko leci jak się człowiek nie nudzi i w moim przypadku rzeczywiście tak było, bo przez cały okres zimowy mieliśmy naprawde wiele do zrobienia. Zmienialiśmy menu 3 razy, karte win 2 razy a do tego w ciągu całego okresu zimowego zawsze były jakieś tygodniowe wstawki. No na pewno działo się i w sumie dzieje się dalej bo jak wspomniałem wyżej zbliża się Wielkanoc.

Jest to czas wyjątkowy i czas szczególnie na Jagnięcine. To teraz niedawno urodziły się jagniątka które cenione są z uwagi że karmią się jedynie mlekiem matki. Ich mięso jest wyjątkowo soczyste i delikatne z pieknym mlecznym zapachem.U nas w Lechalet na Wielkanoc będziemy je podawać na kilka  sposobów:

Comber ( czyli żeberka ) będzie delikatnie smażony i podane na risotto z parmezanem
Udziec i łopatki będą mocno pieczone w piekarniku a pózniej duszone w winie i podane z ziemniakami
Z całej reszty  zrobimy   to co mi najbardziej smakuje czyli ragout z jagnieciny podany z domowym makaronem.

Te Świeta mają być dość nieciekawe  pogodowo  bo prognozują że ma być  zimno i deszczowo , lecz u nas przynajmniej  będzie miło i smacznie.Do zobaczenia.

Gwiazdki Michelin 2015

IMG_20150309_143457

No i teraz to kwestia tylko  kilku godzin kiedy dowiemy się które restauracje zostaną wyróżnione w prestiżowym czerwonym przewodniku Michelin.

Ciekawe czy Wojciech Modest Amaro zdobędzie drugą gwiazdkę ( według mnie tak !!! ) no i czy również pojawią się nowi kucharze z gwiazdką. Duże szanse ma Andrea Camastra z restauracji Senses ale również gwiazdke mogliby dostać Jacek Grohowina z Nolity  czy mój faworyt czyli Paweł Oszczyk z La Rotisserie. No i tak ciekawość mnie powoli zżera ale jednego jestem pewien : będziemy mieli na pewno jeszcze kogoś z gwiadką .A kto wie czy może gwiazdkę nie dostanie ktoś z poza Warszawy , fajnie by było. Dużo dobrych rzeczy słyszałem o restauracji Stuczka w Gdyni no i czemu też nie wliczyć odkrycie Gault e Millau czyli Wodną Wieżę która dostała 3 kapelusiki.

Powiem szczerze że jest dużo emocjii i chyba jak nigdy tego roku będę czekał na ogłoszenie werdyktu przez czerwony przewodnik ;-). Trzymam kciuki za wszystkich wielkich kucharzy i jak to mówią franzuzi Bonne Chance !!!!!!!

Po sezonie….

 

Śnieg się powoli topi, słońce coraz wyżej sięga zenitu , no co tu dużo mówić –  wiosna się zbliża;-). Sezon zimowy powoli zamykamy również i MY  w Lechalet i teraz czas rozpocząć NOWY z wiosennymi intrygującymi produktami.

Powoli nadchodzi Wielkanoc więc jak co roku  jagnięcina znów wróci i będzie królową stołu. Teraz szukamy jej specjalnie dla WAS, bo chcemy tej prawdziwej i dobrej (podhalańskiej), a nie mrożoną z importu z Nowej Zelandii.Oprócz jagnięciny również trochę nowości będzie z wołowiną. Spróbujemy ją podać ze słynnym serem Blu 61, to na pewno będzie coś ;-).

Dziekujemy wszystkich którzy nas odwiedzili zimą  i zachęcamy do odwiedzenia nas również na wiosnę, bo góry o tej porze są najpiękniejsze , po za tym te krokusy…..Wtorek i Środa standardowo zamykamy i wracamy już we Czwartek.  Niebawem kilka niespodzianek więc ciekawskich zapraszamy. Do zobaczenia

IMG_20150302_171354

Tłocznia Maurer: Łąckie Ogrody vs Bio

DSC_0258

Pamiętam jak wprowadzaliśmy Maurera  do naszej restauracji kilka dobrych lat temu i szczerze zastanawiałem się czy to pójdzie , bo i cena dość wysoka  no i przede wszystkim smak trochę inny bo taki jak z prawdziwych jabłek czyli lekko kwaskowy. No ale w końcu okazało się że ludzie do nas przychodzący polubili Maurera i tak z biegiem lat stał się obowiązkową pozycją w Lechalet.Teraz spotyka się coraz to częściej w wielu nowych otwartych restauracjach , bo przecież moda jest na BIO więc czemu nie;-)

Jednak mówiąc o sokach Maurera musimy pamiętać że jest i Maurer tanszy i Maurer droższy. Dwie linie zostały wypuszczone na dwa rynki : detal i HORECA. Łackie Ogrody czyli ta tańsza linia jest skierowana bardziej do gastronomii i ona rzeczywiście jest najczęściej spotykana w restauracjach. Bio to znów droższa linia która się charakteryzuje certyfikatem i zmiejszoną zawartością  soku jabłkowego przy mixach . Dla przykładu sok brzoskwiniowy Bio ma 50 % soku brzoskwiniowego i 50 % soku jabłkowego znów w Łackich Ogrodach jest mniejszy procent brzoskwini a większy jabłka. Sprawa jest dość prosta lecz czy to jedyna róznica??? Czy owoce wykorzystane w jednym i drugim są podobne ,chociaż w Bio są ekologicznie hodowane ?Sprawdziłem na podstawie czysto jabłkowego soku który tak defacto jest produktem podstawowym firmy:

No i tak : Porównując wygląd zewnętrzny (butelkę) Łąckich Ogrodów i Bio to różnica jest jedynie w etykiecie , reszta czyli kapsel i butelka to to samo. Nie widać rzeczywiście tak na pierszy rzut oka czy jest jakaś różnica w sokach jednak po rozlaniu do szklanek różnice zaczynają być bardziej widoczne. Sok Łąckie Ogrody ( po prawej)ma o wiele jaśniejszą barwę i przy tym jest mniej błyszczący i bardziej mętny. Sok Bio ( po lewej )się lepiej prezentuje lecz znów w nosie jest mniej intensywny od Łąckich Ogrodów. Mniej intensywny lecz bardziej jabłkowy, bo w Łąckich Ogrodach wyczuwalne są oprócz jabłek też jakieś aromaty kompotowe które wgryzają się   niepotrzebnie . Zdecydowana różnica jednak  dopiero rozgrywa się w smaku. Zdecydowanie Bio jest bardziej jabłkowy i wybija się piękna kwasowość jabłka z delikatną taniną . W Łąckich Ogrodach brak konkretnej kwasowości i szczerze wyczuwalna jest również gruszka która mogła zostać dodana uzupełniająco lecz może to też  kwestia  innych gatunków jabłek.

 DSC_0261

Podsumując  jeśli chodzi o Maurera to jakość idzie w parze z certyfikatem. Nie wiem czy to idzie rzeczywiście że te Bio owoce są ekologicznie hodowane i przy tym mniej pryskane  lecz jedno jest pewne , Sok Bio jest o wiele lepszy niz ten z serii Łąckie  Ogrody.  Oczywiście dla mnie lepszy bo bardziej intensywny i przede wszystkim jabłkowy lecz dla małego dziecka może sok Łąckie Ogrody będzie lepszym wyborem  bo o wiele bardziej łagodny i stonowany.Wszystko zależy oczywiście od punktu widzenia i dla kogo będzie rzeczywiście ten sok. Jak na razie jabłko już sprawdziłem teraz będę próbował dalsze soki bo Maurer robi ich naprawdę wiele( cała oferta tutaj ). Do następnego Chef

IMG_20150227_162529

 

Rychnovske Pivo

DSC_0227

Dostałem kilka maili , że narzucacie Mi, że tylko pije i pije te wina i nic po za tym …. O prosze, więc tym razem wpis dla odmiany będzie o piwie ;-). Dokładnie tak! Ostatnio udało mi sie wypić kawał dobrego piwa dzieki Pawłowi od Rafa Wine który od nie dawna oprócz wysoko gatunkowych win zaangażował się również w import genialnych piw rzemieślniczych z małych browarów. Bardzo dobrze !!!!! Piwo równiez jak wino potrafi sprawić wiele przyjemności a jak  mowa szczególnie  o takim piwie, to tym bardziej.

Sprawa oczywiście tyczy się piwa  z Rychnova. Wśród piwowarów to pewnie bardzo znane piwo , zreszta się nie dziwie, bo taką jakość dawno nie piłem . Piwo które piłem charakteryzowało sie niebywałą delikatnością którą mało kiedy można spotkac w piwie. Niewątpliwie to odczucie jest związane  za sprawą unikalnych skladnikow z jakiego są warzone te wyjątkowe piwa, czyli:

  1. wyjątkowy słód sciągany na małą skale z małej lokalnej słodowni , Dobruski,
  2. Chmiel podjęty ze słynnej Saaz  i
  3. Woda co stanowi 90 procent piwa ( więc ta najważniejsza ) która jest pobierana z otworu wiertniczego u podnóza Gór Orlickich.

A tak w ogóle wiecie dlaczego  piwo od dużych koncernów jak Heineken ,wypity  w Warszawie,  Nowym Jorku czy Amsterdamie zawsze smakuje tak samo??? Przecież woda w tych różnych miejscach jest na pewno inna a  skoro woda to główny składnik czemu wszystkie te piwa są takie same?? …. No  odpowiedz jest prosta, piwa takie są produkowane z destylowanej wody która zostaje wzbogacona chemią żeby jakoś smakowała. Nieżle co 😉

DSC_0219 DSC_0222

No ale Rychnovskie piwo to już  całkiem inna bajka . Nie dość że składniki są najwyższej jakości to jeszcze cały proces warzenia odbywa się powoli i bez pospiechu.

Efekt oczywiście jest wyśmienity. Piwo które piłem miało ciemno bursztynowy kolor ( niektórzy by go zwali herbacianym ;-)) i w zapachu dominował karmel i spalone siano. Lekka goryczka tutaj wpasowana była idealnie. Powiem szczerze że nie pijam na co dzien wiele piw ale po takie jak z Rychnova to chetnie bym siegał  nie raz.

Ok a minusy???? No biorąc kwestie że to piwo jest  nie jest filtrowane, nie pasteryzowane i bez konserwantów to minusem jest krótka data spożycia . No ale ja wiem czy to taki  minus ? Przecież pivo jest do wypicia a nie żeby stało na półce 😉

Zapraszam więc do spróbowania prawdziwego PIVA ( dodatkowe informacje  na fan page ) pozdr Chef.

DSC_0226

Wino Tempo dopo Tempo – czyli dawno dawno temu…

DSC_0175

Dawno dawno temu wino robiło się troche inaczej niż dziś. Winiarz miał swoją winnicę wokól domu do której sam osobiście zaglądał kilka razy dziennie i wszystkie prace wykonywał ręcznie (jak chociażby kopanie odwodnień czy oranie i sadzenie). Jak miał konia to miał dobrze ale jak nie to nie narzekał, bo nigdzie zresztą mu  spieszno nie było  bo jego życie to była praca w winnicy. Jak w końcu przyszły zimne dni i  winogron już był dojrzały nadchodził czas zbiorów. Oczywiście wszystko zbierało się ręcznie no bo maszyn przecież nie było a jak do zebrania  było  dużo tego winogronu to oprócz rodziny również i sąsiad przyszedł a to i sąsiadka;-). Po zbiorze wino sie zanosiło do wielkich beczek gdzie po zdeptaniu przez piękne dziewczyny ( sąsiadki ) lądował do drugiej beczki gdzie samoczynnie powstawała fermentacja . Tak sfermentowany moszcz winny ( wino ) bez filtracji, klaryfikacji i żadnej stabilizacji lądował do butelek, które pózniej były winem powszechnym domowników.

Owszem tak było kiedyś, bo dziś winiarze nie mają już czasu na chodzenie po winnicy no bo przecież trzeba na wakacje wyjechać, do restauracji się z znajomymi spotkać albo po prostu iść i promować swój trunek  no bo on już nie jest dla nich samych .No ok  a wino i winnica???No troche chemii tu i tam i sprawa sama się załatwi .  Druga sprawa to przeciież kto wyczuje te chemię ? Przecież podczas butelkowania doda się troche tego troche tamtego i wino będzie idealne. No własnie i może tu jest problem . Bo wino nie może być idealne… Przecież musi odzwierciedlac terytorium, rękę człowieka który go stworzył ( winifikacja ) i dobrze jeszcze jak powstaje w zgodzie z tradycją i historią miejsca.

No ok ale dlaczego czepiać się idealnego wina ????No  to jest  jak z dziewczyną przypominającą lalkę Barbie. Fajnie super na początku ale po czasie zaczyna być nudna jak flaki z olejem 😉

No i wracając do win własnie ,bo to nie poradnik idealnej żony , ludzie już znudzeni tymi identycznymi i super idealnymi winami ( Barbie )zaczynają szukać czegoś innego. Czego?? Czegoś naturalnego.

We włoszech dużo jest takich winiarzy lecz dopiero teraz zaczyna się ich doceniać, bo teraz przyszedł ich czas. To naturaliści!!! No ok, może sami ziemi nie orają i sąsiadki im wina nie zgniatają, lecz tyle na ile jest to możliwe nie ingerują w wino. Ostatnio własnie jedno z takich win dane mi było spróbowac  ( dzięki Moja Italia )i szczerze po wcześniejszych opisach (online) byłem przekonany że tego nie przełknę, a tu znów niespodzianka wino wyparowało pierwsze na stole.!!!!!Mowa o Tempo dopo Tempo  od Poderi Veneri Vecchio ,czyli białym winie z dawnych lat. Teraz to taka moda żeby  nazywać takie wino jako ORANGE WINE, lecz dla mnie to po prostu bianco, tylko tyle że naprawde szczere. Wino z rzadkich szczepów Grieco i Cerreto ( endemicznych ) w takiej naturalnej odsłonie robi naprawdę niezłe wrażenie. Piękny zapach brzoskwinii jest niezwykle intensywny i tylko zachęca do dalszej przygody . Alkohol niecałe  12 % swiadczyłoby że to wino nie ma wcale konkretnej struktury lecz autoktoniczne drożdze i ta winifikacja powodują żę to wino ma ciało jak mało które.

No tak oczywiście wino wspaniałe i jakże odmienne od tych nam znanych  z Lidla czy Biedronki ( tych idealnych ;-))No własnie teraz pytanie- Czy my jestesmy gotowi na takie wino??? Mamy ochotę wypić coś co nas zaskoczy???Pytanie też czy   jeszcze nas nie znudziły te wszystkie wina za 15 zł które smakują tak samo??? No warto sie zastanowić a ja tymczasem żegnam was popijąc kieliszek dobrego i NIE NUDNEGO wina. Pozdr Chef 

DSC_0177

En Plato – pizza po neapolitańsku

DSC_0149

Od czasu  ubiegłej jesieni kiedy to podczas wyjazdu do Warszawy zdegustowałem Margherity w Mąką i Woda nie mogłem zapomnieć o tej pizzy. Cały czas chodziła mi po głowie ta bufala , to delikatne ciasto lekko skarbonizowane  i ta niesamowicie kwaskowata pulpa. NIE MOGŁEM ALE ZAPOMNIAŁEM !!!!A to jakoś niedawno będąć w Krakowie a dokładnie w EN PLATO.

Dużo słyszałem o tej pizzerii i szczerze same dobre rzeczy więc jako że tego dnia byłem w Modliczce pomysłałem że musze w końcu się wybrać do EN PLATO. Do pizzerii powiem szczerze że nie było łatwo trafić bo nawigacja poprowadziła mnie do starego miejsca gdzie kiedyś się mieściła ta knajpka ( w jakimś domu ) ale dopytując ludzi tu i tam w koncu dowiedziałem się ze musze wrócić na główną siódemke i tam koło myjni samochodowej znajde swój cel.Koło myjni????? Tak dokładnie En Plato miesci się dosłownie z drugiej strony myjni i nie przestraszcie się może jak zobaczycie lokal wyglądający jak sklep mechaniczny bo to własnie ta pizzeria tak się z zewnątz prezentuje. Z zewnątz może rzeczywiście nie jest wyjątkowo zachęcająco ale w środku już panuje naprawdę przyjemna atmosfera. Rzemieślniczy piec drzewny, pełno obrazków związanych z ” La Dolce Vita ” no i to co najważniejsze , pyszne jedzenie.

Margherita którą jadłem to taka jak w Napoli , cienkie ciasto, delikatne, troche rozmokniete przez pulpe w środku ale tak ma wyglądać prawdziwa pizza !!!!Bufala bardzo dobra no i obowiązkowo liscie Bazylka które dodają do całośći ten akcent ziołowy. Bardzo dobra ta pizza i co najlepsze za naprawdę małe pieniądze. ( 26 zł ) . 

DSC_0146

W en Plato oprócz margherity można oczywiście skosztować również wiele innych pizz , jak bardzo ciekawą Formaggio z Blu 61, czyli słynnym serem od Casearia który jest dojrzewany w mozszczu z rodzynkowego wina Recioto. To dopiero musi być pizza!!!. Ja niestety nie miałem okazjii jej spróbować , bo akurat tego dnia Blu nie było lecz na pewno jeszcze się wybiore, bo takiej pizzy nie spróbować to grzech. 

No i tak zapomiałem o pizzy z Mąki i Wody ale co z tego jak teraz chodzi mi po głowie tylko ta z En Plato. No cóż…. przynajmniej do Krakowa o wiele szybciej niż nawet tym mega snobistycznym pendolino do Wawy 😉

DSC_0148

Mikrofalówka

 DSC_0121

Ostatnio udało mi się usłyszeć jak jedni goście przed swoimi znajomymi zachwalali ” że oni nie mają w domu ani mikrofalówki ani zamrażarki no bo po co?Przecież jedzenie się nie gotuje w mikrofali a druga sprawa po co  w ogóle coś zamrażać?” Powiedziałbym że bardzo zdrowe podejscie do całości i rzeczywiście słuszne jeśli mówimy o prostym gotowaniu rodzinnego obiadu ,  lecz czy w restauracji również można się obejsć bez słynnej mikrofali???

Powiem szczerze że dość często zdarzyło mi się siedzieć w jakiejś knajpce niedaleko kuchni ( kocham takie miejsca ) słysząc nagle specyficzny dzwoneczek DRINNNN!!!! (To typowy dzwoneczek standardowej domowej mikrofali który nie da się pomylić z żadnym innym). Po chwili wyszła pani kelnerka z dymiącymi zupami które według gości z sąsiedniego stolika (dla których te zupy były) i którzy nie usłyszeli DRINNNN!!!!  zupy były naprawdę pyszne , choć na 99% procent zostały podgrzane w  mikrofali. W wieksząści Karczm szarlotke przed podaniem daje się na 30 sekund do mikrofali i naprawdę taka jest bardzo dobra , o wiele lepsza niż zimna ledwo co wyjęta z lodówki. Więc tak naprawdę czemu wszyscy się czepimy tej Mikrofali????I czy rzeczywiście nie powinna istnieć w kuchniach najlepszych restauracjii.

HMMM…..Mikrofala jest naprawdę bardzo użytecznym urządzeniem i uwierzcie mi że jest jednym z podstawowych narzędzi wśród najlepszych szefów kuchni na całym świecie. Dla przykładu słynny Bottura z 3 gwiazdkowej Osterii Franceskany z mikrofali wytwarza swoje słynne chipsy parmezanowe. Ten genialny człowiek właśnie za sprawą znienawidzonej przez nas mikrofali wymyślił jak zrobić ze skórek od parmezanu ( które są całkowiecie nie jadalne ) mega dobry przysmak. (Sami spróbójcie , wystarczy wlożyć na kilka sekund skórkę od parmezanu do mikrofali i voila mamy smakowity chips.)

To tylko jedno z niewielu przykładów bo mikrofala szczególnie w dzisiejszej nowoczesnej kuchni którzy wszyscy zwają „molekularną” jest naprawdę bardzo używanym narzędziem.  Ma specyficzne właściwośći ( podgrzewanie za pomocą fal )i dzieki temu w niektórych fazach przygotowania dania jest niezbędna.Można gotowac super puszyste pianki, suszyć wszelakie produkty i moim zdaniem jest nie do pobicia jeśli mówimy o rostapianiu tłustych mas jak masło, czy czekolada.

To jeśli oczywiście mówimy o mikrofali w rękach profesjonalisty , bo zwykły Kowalski pewnie w mikrofali będzie gotował mrożoną pizze czy zapiekanke  i tu rola tego urządzenia zmienia całkowicie swój charakter. Niema oczywiście nic złego w pizzy z mikrofali( szczególnie kiedy w planie mamy oglądanie meczu z przyjaciółmi ) lecz oczywiście nie w restauracji, bo nie po to się idzie do knajpy żeby zjeść mrożonkę 😉 

Reasumując mikrofala w restauracji moim zdaniem to nie takie zło jak by się mogło wydawać, wszystko kwestia jak ją bedziemy użytkować. Polecam odkryć możliwośći tego urządzenia w domu ekperymentując z wieloma przepisami i błagam nie ograniczajcie się do używania jej jedynie   do podgrzewania  obiadu czy rozmrażania czegoś .Do następnego Chef.

 

 

 

Amarone „Morar” 2006 Valentina Cubi

DSC00006

Nie sztuka jest znaleść genialne Amarone za duże pieniądze  lecz sztuką jest znaleść genialne Amarone za rozsądne pieniądze. Quintarelli , Zeni, Dal Forno czy Bertani robią genialne Amarone.  lecz to są legendy a za takie rzeczy niestety się płaci.( i to dużo )

Ostatnio wypiłem coś wybitnego  i w jakże przyjemnej cenie ( dostępny w Rafa – Wino ), krótko mówiąc  było to Amarone Morar. Pewnie słyszeliście o Morar chociażby dlatego że niedawno zdobył medal w Gran Prix Magazynu Wino a druga sprawa coraz czesciej pojawia się na półkach dobrych restauracjach i enotekach.

DSC00004

Valentina Cubi która jest twórcą Morar, to niezbyt znana producentka w Veneto lecz z dnia na dzień coraz to bardziej o niej się mówi. A to w Duemilawini a to w  Gambero Rosso a to również w Gran Prix.

Valentina z tego co udało mi się przeczytać na stronie i tu i tam jest tradycjonalistką i duży nacisk kładzie na samą winnice. Uważa że wino powinno się robić w winnicy a nie piwnicy. (i w sumie widać to po jej winach). Stosuje dużo zabiegów wzmacniających naturalnie winorośl i tym samym sam końcowy owoc jest po prostu najwyzszej jakośći. W piwnicy pózniej nie ma wielkiej filozofii bo suszy swoje grona do Amarone przez jakieś 100 dni i pózniej po maceracji troche beczki i ” voila les jeux sont faits” !!!!

DSC00008

Amarone które piłem było po prostu pyszne. W nosie dużo suszonego kwiatu, octu balsamicznego i owoców w zalewie alkoholowej. W ustach znów smakowac można było malinę, porzeczkę,  wiśnię  i pieprz z delikatnymi  nutami  gorzkiej czekolady i  vanilii. Wino niezwykle świeże, eleganckie z przepiękną strukturą ( w sumie 15.5 procent ).Co prawda wiele  Amarone w życiu sumując  nie piłem ( taki już ze mnie bidok )lecz myśle że  Morar od Cubi w mojej skromnej liście na pewno lokował by się dość wysoko. Pozdr Chef 

DSC00002