Timox 2019

O winie Timorasso rozpisywałem się już tutaj , ogólnie nie ukrywam, że jestem wielkim miłośnikiem tego szczepu i cieszy mnie również fakt, że w Polsce jest coraz więcej miłośników tego grona.

Jak dobrze wiecie jeden z głównych producentów Timorasso z jakim mamy przyjemność współpracować w Lechalet to I Carpini. Jest to bardzo interesujący producent, który oprócz tego, że winifikuje świetne Timorassa to ostatnimi czasy naprawdę dużo dobrego mogę powiedzieć również o jego innych winach.

Ogólnie I Carpini bardzo dużo eksperymentują z winem i jedno z ich nowych wypustów, które moim zdaniem zasługuje na wyjątkową uwagę jest Timox. Jak się domyślacie po grze słownej powstałej ze słowa Timorasso i Oxydation mowa o winie celowo utlenionym. Już wcześniej podczas rozpisywania się o Timorasso, często podkreślałem, że ten autochton kocha po prostu leżakowanie i poniekąd też utlenienie. Nie bez przyczyny krytycy wina nazywają go białym Barolo a ja sam miałem przyjemność się przekonać o sile tego szczepu, pijąc Timorasso  ponad 10 letnie jeszcze w świetnej formie.

Timox można powiedzieć, że dzięki całkowicie nowej technologii jest winem młodym, które ma właściwości starzonego Timorasso. Jest to bardzo ciekawa opcja, szczególnie że jak sami wiecie, nie każdy ma cierpliwość oczekiwania kilka lat na ewolucje wina (druga sprawa, nie każdy ma piwnice która pozwala na leżakowanie wina w odpowiednich warunkach).

I Carpini oczywiście jak wspomniałem wyżej dużo eksperymentują i w celu utlenienia swojego Timorasso wykorzystali całkowicie nowe amfory z ceramiki. Mowa o Clayverach ,które są opatentowanymi zbiornikami z ceramiki, które są bardziej szczelne od tradycyjnych amfor i mniej inwazyjne.  Wino w Clayverze podobnie jak w amforach oddycha przez mikro pory ceramicznego materiału, tym samym następuje bardzo ciekawa ewolucja z wykorzystaniem otaczającego środowiska (warto podkreślić, że Clayver jest całkowicie nowym produktem, I Carpini z uwagi, że znali się z producentem tej innowacyjnej amfory mieli tą przyjemność korzystać z niej jako pierwsi).

Już pierwsze próby z wykorzystaniem Clayverów w 2011 były bardzo obiecujące – miałem okazje rozmawiać z Riccardem, który jest synem Paola (właściciela winnicy) i sam mi się przyznał, jak oni sami byli mocno pod wrażeniem ewolucji wina po pierwszych próbach  w tych wyjątkowych amforach.

Jeśli mowa o 2019 (jak na orange wine) Timox jest naprawdę  bardzo eleganckim winem. Co prawda bucha delikatnie nutami ziemnymi, ale głównie mamy do czynienia z żółtym owocem i ziołami, które są tutaj na pierwszym planie. Nie miałem okazji pić innych roczników, ale jestem pod dużym wrażeniem tego wina, w nosie pojawiły się bardzo pożądane nuty pieczonych jabłek, struktura bardzo zwarta, wino zrównoważone, taniny drobne i eleganckie.  

Jak by ktoś chciał rozpocząć przygodę ze szczepem  Timorasso na pewno Timox polecałbym na początek. Wino jest bardziej łatwe w odbiorze niż bazowe Timorasso (ze stali), oczywiście nie sposób porównać jedno do drugiego, bo winifikacja bardzo tutaj zmienia zasady gry. Oczywiście dla zainteresowanych zakupiliśmy kilka butelek, leżakują w naszej piwnicy, wraz z wersjami ze stali. Gorąco zachęcam do degustacji, Timox świetnie się sprawdzi do naszej wersji Aglio Olio e Peperoncino z czosnkiem niedźwiedzim w roli głównej.  Pozdrawiam Chef

Timox w liczbach:

4 000 – liczba produkowanych butelek rocznie

2019 – rocznik

400 – pojemność Clayvera w litrach

370 – średnia wysokość winnicy nad poziomem morza

15 – dni maceracji moszczu winnego

12 – ilość miesięcy dojrzewania w Clayverach

6 – ilość miesięcy leżakowania wina w butelce przed wprowadzeniem go do sprzedaży

Timorasso czyli brzydkie kaczątko wśród białych win

Kilka ładnych lat temu jak pierwszy raz spróbowałem tego wina miałem mieszane odczucia. Nie znałem tego szczepu – zresztą mało kto go znał i nie miałem pojęcia że dopiero zaczyna rozwijać swoje skrzydła.

Miałem swego czasu możliwość degustacji kilka świetnych biały win z Gruzji. Szczerze przyznam że jeśli mowa o białych winach w stylu długiej maceracji uznaje ten kraj za czołówkę. Robią świetne wina celowo utlenione, które dojrzewają w amforach i latami zyskają naprawdę bardzo wiele. Nie każdy oczywiście doceni wino z amfory , ma swoje specyficzne walory i to niektórym może przeszkadzać.

Timorasso na szczęscie jest winem bardziej w nowym stylu , wyrafinowany ale nadal z pazurem. Sławę zawdzięcza jednemu winiarzowi w całej Alessandri który w niego uwierzył , mowa o Walter Massie. To on wypromował Timorasso i to on od samego początku wierzył w potencjał tego niesamowitego grona. Wielu jego kolegów winiarzy niestety nie skusiło się na wprowadzenie do swoich winnic tego szczepu, było wtedy to zbyt ryzykowne ( Timorasso ogólnie daje mniej wina i wymaga więcej uwagi niż popularne w tym regionie Cortese) . Zakład Massy jednak sie opłacił, wino jak sie okazało latami zyskuje na złożonosci, staje się bardziej szlachetne i to teraz zaczynają doceniać nawet światowej sławy koneserzy.

Dzisiaj Timorasso tanio już nie kupimy, prestiż tego wina wywindował do góry, ale ja miałem to szczęście, że kupiłem kilka butelek jeszcze w czasach kiedy to wino nie było do końca znane . Co 2 – 3 lata otwierałem jedną butelkę w celu sprawdzenia jak przebiega ewolucja i szczerze musze przyznać że z roku na rok było coraz lepsze . Dzisiaj moje ostanie butelki mają ponad 10 lat i po ostatniej degustacji z zeszłego miesiąca jestem w stanie stwierdzić, że to wino osiągnęło mistrzostwo świata. Niezwykle bogate w nosie , pachnie macierzanką, kwiatem szałwii i plastrem miodu który jest typowym ewolucyjnym aromatem dla tego grona. W ustach to wino zyskało niesamowitą elegancje jakiej najpierw nie miało – dużo tutaj mineralnosći i aromatów balsamicznych związanych oczywiście z terytorium z którego pochodzi. Niewątpliwie to z wino wiekiem zyskał szyku i z brzydkiego kaczątku przerodził się przepięknego łabędzia.

Obecnie mogę z całą pewnością potwierdzić że to jedno lepszych win jakie piłem w życiu . Takie wina to naprawdę skarb i takie wina będę wam polecał. Ostateczny morał tej bajki to taki, że jak macie Timorasso na półce w sklepie to kupujcie w ciemno, ale nie pijcie od razu. Salut Chef.

Wino Tempo dopo Tempo – czyli dawno dawno temu…

DSC_0175

Dawno dawno temu wino robiło się troche inaczej niż dziś. Winiarz miał swoją winnicę wokól domu do której sam osobiście zaglądał kilka razy dziennie i wszystkie prace wykonywał ręcznie (jak chociażby kopanie odwodnień czy oranie i sadzenie). Jak miał konia to miał dobrze ale jak nie to nie narzekał, bo nigdzie zresztą mu  spieszno nie było  bo jego życie to była praca w winnicy. Jak w końcu przyszły zimne dni i  winogron już był dojrzały nadchodził czas zbiorów. Oczywiście wszystko zbierało się ręcznie no bo maszyn przecież nie było a jak do zebrania  było  dużo tego winogronu to oprócz rodziny również i sąsiad przyszedł a to i sąsiadka;-). Po zbiorze wino sie zanosiło do wielkich beczek gdzie po zdeptaniu przez piękne dziewczyny ( sąsiadki ) lądował do drugiej beczki gdzie samoczynnie powstawała fermentacja . Tak sfermentowany moszcz winny ( wino ) bez filtracji, klaryfikacji i żadnej stabilizacji lądował do butelek, które pózniej były winem powszechnym domowników.

Owszem tak było kiedyś, bo dziś winiarze nie mają już czasu na chodzenie po winnicy no bo przecież trzeba na wakacje wyjechać, do restauracji się z znajomymi spotkać albo po prostu iść i promować swój trunek  no bo on już nie jest dla nich samych .No ok  a wino i winnica???No troche chemii tu i tam i sprawa sama się załatwi .  Druga sprawa to przeciież kto wyczuje te chemię ? Przecież podczas butelkowania doda się troche tego troche tamtego i wino będzie idealne. No własnie i może tu jest problem . Bo wino nie może być idealne… Przecież musi odzwierciedlac terytorium, rękę człowieka który go stworzył ( winifikacja ) i dobrze jeszcze jak powstaje w zgodzie z tradycją i historią miejsca.

No ok ale dlaczego czepiać się idealnego wina ????No  to jest  jak z dziewczyną przypominającą lalkę Barbie. Fajnie super na początku ale po czasie zaczyna być nudna jak flaki z olejem 😉

No i wracając do win własnie ,bo to nie poradnik idealnej żony , ludzie już znudzeni tymi identycznymi i super idealnymi winami ( Barbie )zaczynają szukać czegoś innego. Czego?? Czegoś naturalnego.

We włoszech dużo jest takich winiarzy lecz dopiero teraz zaczyna się ich doceniać, bo teraz przyszedł ich czas. To naturaliści!!! No ok, może sami ziemi nie orają i sąsiadki im wina nie zgniatają, lecz tyle na ile jest to możliwe nie ingerują w wino. Ostatnio własnie jedno z takich win dane mi było spróbowac  ( dzięki Moja Italia )i szczerze po wcześniejszych opisach (online) byłem przekonany że tego nie przełknę, a tu znów niespodzianka wino wyparowało pierwsze na stole.!!!!!Mowa o Tempo dopo Tempo  od Poderi Veneri Vecchio ,czyli białym winie z dawnych lat. Teraz to taka moda żeby  nazywać takie wino jako ORANGE WINE, lecz dla mnie to po prostu bianco, tylko tyle że naprawde szczere. Wino z rzadkich szczepów Grieco i Cerreto ( endemicznych ) w takiej naturalnej odsłonie robi naprawdę niezłe wrażenie. Piękny zapach brzoskwinii jest niezwykle intensywny i tylko zachęca do dalszej przygody . Alkohol niecałe  12 % swiadczyłoby że to wino nie ma wcale konkretnej struktury lecz autoktoniczne drożdze i ta winifikacja powodują żę to wino ma ciało jak mało które.

No tak oczywiście wino wspaniałe i jakże odmienne od tych nam znanych  z Lidla czy Biedronki ( tych idealnych ;-))No własnie teraz pytanie- Czy my jestesmy gotowi na takie wino??? Mamy ochotę wypić coś co nas zaskoczy???Pytanie też czy   jeszcze nas nie znudziły te wszystkie wina za 15 zł które smakują tak samo??? No warto sie zastanowić a ja tymczasem żegnam was popijąc kieliszek dobrego i NIE NUDNEGO wina. Pozdr Chef 

DSC_0177