Serie A zaczyna

zdjęcie : http://static.sky.it/static/contentimages/original/sezioni/sport/calcio_italiano/2014/08/31/inzaghi_milan_getty.jpg

Mineły nie całe dwa miesiące po klęsce Włochów na Mundialu lecz dzisiaj odeszło wszystko w niepamięc  bo rusza Serie A. Juventus i Roma wielcy favoryci już grali wczoraj a dziś czas na mój ukochany Ac Milan. Milan rusza już o 18 z Lazio Rzym , nowy trener Filippo Inzaghi wielki bomber ROSSO_NERI każdy wie co potrafił zrobić na boisku teraz zobaczymy jak sobie poradzi w roli stratega.Forza Milan !!!!

Nad rzeką …

Wpierw słońce i upał, nagle burza, ciemno i zimno.

Rzeka paruje i w moment robi się gęsta mgła.

Woda zaczyna coraz bardziej być wzburzona i masz wrażenie jakby nagle miała tędy przejść ogromna fala jak w Władcy  Pierścieni.

Ty stoisz sam na środku rzeki , bo ryby mądrzejsze od ciebie już dawno  skryły  się koło brzegu pod skałami – teraz na pewno już nie wezmą.

Zastanawiasz się co robić bo w sumie zaczyna coraz mocniej grzmieć.

Wędka w sumie z włókna węglowego i tak na środku rzeki to mam duże prawdopodobieństwo że pier****ie mnie zaraz piorun, a szczerze nawet jakby chybił i przeszedł obok to przecież woda jest dobrym przewodnikiem elektryczności, ale co tam, raz się żyje, wyciagam Xperie i  zaczynam pstrykać kilka  zdjęć .

Pada jak to mówią” z cebra”  lecz przecież telefon wodoodporny więc sprawdźmy tych Chinczyków czy mówią prawdę.

Nagle burza ustała.

Słońce się pojawiło lecz zaczyna zachodzić.

Czas do domu.

Ryb mało ale za to jakie fotki!!! 

Zdjęcia robione na odcinku  stacja paliw Orlen Białka - oczyszczalnia scieków Czarna Góra 
przed, w czasie i po burzy. 

   DSC_0065DSC_0060 DSC_0056

Rzeka Białka Tatrzańska – powrót

Wypad nad Białke przekładałem już od maja , bo to zła pogoda, niema czasu itp sprawy. Ostatnio jednak misja zakończona. Wróciłem na rzekę po długiej przerwie zimowej i co mogę powiedzieć.Super !!!!

Jak to Białka wszystko się pozmieniało. Dawne dobre miejscówki są teraz całkiem suche i koryto rzeki zmieniło całkowicie swój bieg. Jest to normalne. Kiedyś nawet  przyznam się, że chciałem zrobić mapkę rzeki i zaznaczyć miejsca warte uwagi, lecz pytanie po co? Pierwsze większe deszcze i w Białce po prostu metamorfoza.
To jest dzika rzeka i tutaj o rybę trzeba się mocno natrudzić bo i woda przejrzysta, skały śliskie a nurt chętnie zwali z nóg. Ile to jak straciłem sztucznych much, które zaczepiły się o dno lub gałęzie zatopione, nawet nie jestem stanie zliczyć. Jak ogóle sobie przypomnę moje początki muszkarstwa to aż dziwże taki wytrwały byłem i nie połamałem wszystkiego. Pamiętam, że bywały dni, że ( na początku ) zastanawiałem się, czy w ogóle w tej rzece są ryby. Spędzałem całe dnie nad rzeką  machając jak ten głupi , przy okazji nie mając nic złowionego. Modliłem się o jednego pstrąga i w końcu po chyba 2 tygodniach prób i błędów złowiłem 😉
Z roku na rok bywałem coraz lepszy lecz chociaż wydawało mi się, że już wszystko wiem pstrągi dalej potrafiły udowodnić ,że są mądrzejsze ode mnie.
Dzisiaj wiem, że chociaż  biorąc takie czynniki pod uwagę jak zachmurzenie, prąd wody, mętność, wiatr czy temperaturę dobierając  idealną przynętę to i tak może się trafić że ryba nie będzie brała bo po prostu dziś tak ma.
Czasami zal mi wędkarzy  którzy łowią nad Białką pierwszy raz, bo tak jak ja zaczynałem oni również wracają do domu z pustym koszykiem. Nie pomoże tutaj w żadnym wypadku najlepszy sprzęt czy najlepsza stuczna mucha , po prostu trzeba znać teren i mieć doswiadczenie, które wyłącznie się nabiera latami.

Ja ostatnio miałem okazje połowić w górnym odcinku Białki czyli niedaleko miejscowości Jurgów. Złowiłem co prawda nie dużo bo jedynie dwa potokowce i jednego lipienia lecz niema co się dziwić bo tutaj niema co liczyć na częste brania. Rybki oczywiscie niewymiarowe lecz waleczne jak zawsze. Głównie łowiłem na mikroninfe na haku 16 w odcieniach od jasno zielonej do czarnego. W płytkich miejscach szczególnie dobrze nasłonecznionych warto pokusić się na suchą muszkę. Polecam zostawić autko w miejscowości Brzegi niedaleko mostu i wybrać się w dół lub w góre mostu. Dolny odcinek jest bardziej bogaty w płanie co również jest dobrym rozwiązaniem dla mniej doświadczonych. 

Podsumując polecam każdemu tą rzekę bo tutaj sie nabiera szacunku do przyrody.Pozdr Chef
DSC_0029
29.06-EFFECTS
DSC_0024
DSC_0025
DSC_0030
IMG_20140629_094940

Restauracja Góralska Tradycja i moje 30

DSC_0007

Lata mijają i człowiek się nie obróci a tu już 30 na karku. Nie jestem osobą która swiętuje swoje urodziny lecz tym razem zrobiłem wyjątek bo to w sumie 30 lat 😉 i postanowiłem uczcić swoje swięto w chyba najbardziej adekwatnym miejscu ( przynajmniej dla mnie ) w Zakopanem czyli Góralskiej Tradycji.

Wybraliśmy się do Tradycji dość wcześnie bo o 13.00 ze względu że tego samego dnia grali Włochy o awans do 1/8 więc rozumiecie. Na wstępie powiem że bardzo jestem zadowolony z doświadczenia jakie mnie spotkało w tej uroczej restauracji lecz moje zamiłowanie do jedzenia spowodowało że musiałem przeanalizować wszystko okiem kucharza ( zresztą zawsze tak mam ).

Moje wrażenie ? 

Lokal bardzo ładny, stylowy i powiedziałbym bardzo Witkiewiczowski. Widać że tutaj zadbano o to co najlepsze i to w najdrobniejszych szczegółach. Ładny kominek, piękny bar no i chyba jeden z atutów  tej restauracji czyli widok na Giewont. Widać w GT rękę kucharza który pracował wcześnie w innej restauracji ( nie mówię żeby też niektórzy się domyślili ) czyli tak samo składane serwetki, ten sam zestaw masełek aromatyzowanych z ciepłym chlebkiem na początek  no i niektóre dania i desery które są również kontynuacją kuchni dawnej restauracji.

Kucharza nie znam osobiście lecz znam jego styl bo przez lata chodziłem do niego jeść i wiem że umie gotować. Tutaj w GT dostał wydaje mi się wolną rękę i rzeczywiście na dobre mu to wychodzi. Jedzenie smaczne, dobrze przyprawione , techniki gotowania dobrze opanowane. Ja jadłem śledzia w czterech wariacjach i golonkę i jedno i drugie mogę pochwalić. 

Szczerze powiem nawet że byłem na początku trochę  zdziwiony bo słysząc opinie innych ludzi miałem wrażenie jakby w GT podawano coś Fusion Góralskiego i Międzynarodowego lecz moim zdaniem nie. Golonka tradycyjnie, oscypek też z żurawiną i inne dania również , mogło się zdarzyć że jakiś kurczak z gnocchi lecz czy to od razu fusion ;). Na pewno w GT nie znajdziemy takich rzeczy jak u Lisa czyli dla przykładu Kwaśnice z wywarem z raków, ale moim zdaniem dobrze. To ma być tradycja a nie trendy więc to co się gotuje w GT jest naprawdę trafione.

No jak to analiza to zawsze trzeba plusy i minusy i teraz czas na to co mi się nie spodobało chociaż szczerze powiem że to takie już drobne i małostkowe. Po pierwsze porcje. Za duże moim zdaniem i jak na taką restauracje chciałoby się zjeść dużo różnych rzeczy lecz tutaj się po prostu nie da. Byłem bardzo głodny tego dnia lecz jedząc przystawke i danie główne po prostu póżniej pękałem. Druga sprawa wina. Uważam że powinno się w Góralskiej Tradycji mieć ciekawszy wybór win a nie typowe pierwsze lepsze pewnie od jednego tylko importera i znane jak włoskie Valpolicella i Chianti. Uważam to za duży minus lecz wierze że dopiero zaczeli i szukają powoli dobrych win żeby wzbogacić ofertę .

Koncząc restauracja naprawdę bardzo przyjemna i pod względem jedzenia i atmosfery. Ja byłem południem lecz wieczorem wierze że gra świateł tworzy naprawdę wyjątkowy nastrój, druga sprawa to że warto spróbować góralszczyzny w GT bo ceny naprawdę bardzo niskie jak na tej klasy lokal a wierzcie mi że w Zakopanem lepszego dziewiczego śledzia nie zjecie. 

Na koniec podziękowania dla moich rodziców którzy zabrali mnie na ten pyszny obiadek. Dziękuje MAMO I TATO;)

Otwierasz restauracje?dobrze, tylko pamiętaj,to nie biznes tylko styl życia.

Wręcz przeciwnie co wszyscy myślą na dobrej restauracji wcale ludzie nie stają się bogaczami. Większość ludzi co nie siedzi w branży myśli że jeśli restauracja ma wysokie ceny to dlatego że ma wysokie marże a wcale tak nie jest bo im tańszy produkt tym więcej marży. Dla przykładu weżmy   zwykła butelke pepsi która normalnego restauratora kosztuje mniej niż 1 zł w restauracjacj zapłacimy od 5 zł do 10zł. Marza wynosi 400 procent nawet w najtanszej restauracjii i ludzie nie zastanawiąją sie wielce bo to w sumie tylko 5 zł a teraz pytanie czy schabowy który kosztuje w najtańszej restauracji tez ma taką marże? Zasada jest ogólnie taka że im ceny idą do góry tym marża spada? Zresztą gdyby restauracje tego nie przestrzegali to za drugie dania musielibyśmy płacić po 3oo zł.

Większość luksusowych restauracji ma wysokie ceny , bo pracuje z wysoko jakosciowym produktem. Taki produkt kosztuje , bo się go nie kupi na promocjii a po za tym trzeba go również szybko sprzedać bo czas mu nie służy. Ceny w takich restauracjach są wysokie bo do dania trzeba również doliczyć opłaty za zespół kucharzy ( nie byle jakich ) i kelnerów i wiele wiele kosztów związanych z prowadzeniem restauracji.Nie dziwi mnie fakt że wiekszość 3 gwiazdkowcyh restauracji sa na skraju bankructwa bo mało jest ludzi co doceni taką jakość a jeśli nie doceniają to i zal im wydanych pieniędzy ,więc drugi raz już nie wracają.

Dlaczego to mowie? Wiele się ostatnio otwiera i również wiele zamyka.Myśle że otwierając restauracje ludzie powinni bardziej zastanowić się nad tym co chcą osiągnąć. Jeśli moge coś poradzić bo w sumie od 20 lat widzę co się dzieje na rynku gastronomicznym, to oto moje słowa:

Jeśli chcecie moi drodzy otworzyć lokal i na nim zarobić to zapomnijcie o luksusowej restauracji z bardzo dobrym jedzeniem.

W Warszawie takie knajpy jak Aioli zarabiają bardzo duże pieniądze lecz podają proste street foodowe rzeczy . Na takie jedzenie każdego stać i taki rodzaj lokalu zawsze przyniesie dużo zysku. Coraz więcej restauracje zamienia sie w sieciówki bo tak się robi kase. Sprzedaje się dużo , tanio i wcale nie mówie żę to jedzenie jest nie dobre, wręcz odwrotnie jest świetne, lecz PROSTE!!!Zwykłego hamburgera , czy kebaba zjemy również w domu i jak zrobiony porządnie to niebo w gębie lecz pytanie komu się chce?

To jeśli chodzi o kasę. Jeśli znów nie zależy wam żeby zarobić miliony 😉 , cieszycie się z gotowania tak żę  każdą wolną chwile spędzacie w kuchni żeby ugotowac coś pysznego, to otwórzcie wykwitną restauracje. Nie mówie że restauracja jest lepszym rozwiązaniem niż fastfood ( chociaż według mnie jest ) lecz napewno daje więcej satysfakcji i jak ktoś lubi gotowac to jego praca automatycznie zamienia się w przyjemnosć co na pewno jest dużym plusem.

To tyle z mojej strony i powodzenia nowo otwartym lokalom na Podhalu bo to naprawde wyjątkowa przygoda. Pozdr Chef

Dzika Kuchnia Łukasza Łuczaja

DSC_0014

Otwieram nowy wątek związany z moim wolnym czasem a precyzując chodzi o ciekawą literaturę. Kilka lat temu zakupywałem się głównie ksiązki na wyjazdach do  Włoch , zawsze się smiałem że to takie souveniry bo wydawałem naprawde spore sumy i wracając sie do domu czułem się tak jak bym zakupił towar do księgarni. Działo się tak bo  cięzko było jakiś czas temu  o dobrą książke kulinarną w Polsce a po zatym wiedziałem że niektóre ksiązki z uwagi na małe publikacje były wyłacznie dostępne w tych małych ale jakże slicznych podmiejskich księgarniach.

Dziś już jest inaczej , niewiem dlaczego może kulinaria stała się bardziej popularna, bądz co bądz w naszym kraju już zaczynają wydawać się naprawde bardzo dobre książki o gotowaniu.

Niewątpliwie cenną pozycją dla naturalistów jest ksiązka Łukasza Łuczaja pt Dzika Kuchnia. Pamiętam jak ją dostałem pod choinkę odrazu się zabrałem za czytanie bo wiele słyszałem o tej książce lecz nigdy nie miałem okazji nawet na podglądniecie kilku stron. Dzika kuchnia zrobiła na mnie odrazu duże wrażenie. Nie jest to typowa ksiązką gdzie znajdziemy tylko przepisy jak przyrządzać dzikie rośliny oj nie!!! To przedewszystkim nauka o roślinach. Łukasz jest znanym w polsce botanikiem i dlatego w jego książce bardziej niż o gotowaniu wazniejsze jest moim zdaniem jak rozpoznać daną rośline i przedewszystkim czy jest ona jadalna.

Niestety dostałem tą ksiązke zimą i jak to zima za bardzo roślinności dookoła w sumie niema. Myślę że jak wiosna zakwitnie to pierwsza rzecz jaką zrobie to ksiązka pod pache i marsz do lasu. Będzie to naprawde super zabawa poznając nowe jadalne rośliny które nie wiadomo czemu  niwiedzieliśmy w ogóle żę można je jeśc i że są takie zdrowe i pyszne.

 

100

4

Jest i w końcu setny post. Pamiętam jeszcze jak zaczynałem z kilka lat temu od kilku wpisów i teraz się nazbierało aż tyle. Jeden powie że dużo inny powie że mało,ja  jak na moje możliwości jestem i tak zadowolony bo nie wydawało mi się że az tyle napisze ;).

Moja pierwsza przygoda z blogiem zaczeła się wraz z powstaniem internetowej strony Lechalet. Pamietam że głównie chodziło mi w postach żeby goście którzy do nas przyjezdzają mieli jakieś dodatkowe informacje. Odpowiadałem na częste pytania w restauracji, opisywałem co i czemu tak jest u nas  i głównie wszystko co obracało się w Lechalet.

Dziś mój stosunek do bloga się troche zmienił. Traktuje go bardziej niz jako informacje dla potencjalnych klientów coś w rodzaju prywatnego dziennika. Zauważyłem że często wertuje go w przeszłość żeby dowiedzieć sie jak było rok temu, co testowałem, przypomnieć gdzie byłem i co robiłem.

Wiem że jest kilka osób które codziennie zaglądają na mojego bloga i bardzo z tego powodu się ciesze. Nie dość że cieszy już mnie sam fakt że robie to dla dokumentowania swojej pracy to również czasami więm że również mogę czymś kogoś zainteresować. No bo w sumie na tym polega Blog. Czytamy to co zwykli ludzie publikują i czasami wierzcie mi że wiecej się tam dowiemy np. o kuchni niż w branżowych gazetach. Ja również mam kilka blogów które cały czas sledze i nie wyobrażam sobie dnia bez przeglądania co nowego ci ludzie napisali.

Ciesze się że już tyle napisałem i mam nadzieje napisać następne 100 postów. Ważne tylko żeby znalazł sie czas, bo tematów jest od groma. Pozdr Chef

Targi Kraków

 

DSC_001413 ,14 i  15 listopada odbyły się w Krakowie Targi Enoexpo, Gastrofod i Horeca. Była to niesamowicie wyjątkowa okazja żeby poznać w jednym miejscu wiele ludzi związanych z branżą gastronomiczną i nie tylko. Oczywiście na takim wydarzeniu nie mogło nas zabraknąć szczególnie że oprócz jedzenia na targach była możliwość degustowania również wiele polskich lecz również i zagranicznych win.

Wiele próbowaliśmy i w sumie powiem  ze naprawde jestem zadowolony z poznania naprawde ciekawych produktów polskich. Nie sposób zapamietac wszystkie te pyszności lecz na pewno zapamietamy wspaniałe polskie sery zagrodowe, orzezwiające polskie cydry i soki naturalne, wyjątkowo ciekawe gruzinskie wina winifikowane w anforach i równie wyjątkowe swieze i owocowe wina Polskie odmiany Rondo , Regent czy Solaris.

Wszystko bylo naprawde ciekawe i w przyszłości polecam każdemu zwiedzenie tego miejsca bo w Polsce mamy naprawde  wysmienite produkty tylko trzeba je  niestety dobrze poszukac, a tutaj mamy wszystko jak na dłoni  . Jedyny minus jeśli sie doszukac niestety związany byl  już po upuszczeniu hali – czyli wiecznie zakorkowana Nowohucka 😉

Grzybobranie 2013 : Przemków

DSC_0009

Tego roku na grzyby wybraliśmy się do Przemkowa, miejscowości leżacej w powiecie polkowickim jednym słowem na Dolnym Śląsku. Ciekawa pozycja dla grzybiarzy szczególnie że położona na północnym krańcu znanych Borów Dolnośląskich. Tutaj po prostu grzyby rosną jak szalone.

Bory Dolnośląskie to kompleks  leśny w który skład wchodzą:

  • Puszcza Żagańska
  • Bory Szprotawskie
  • Puszcza Przemkowska
  • Las Chocianowski
  • Puszcza Zgorzelecka
  • Puszcza Osiecznicka
  • Puszcza Kliczkowska
  • Puszcza Bolesławiecka

My akurat z uwagi na bliskość i porad tubylców udaliśmy się na grzyby do Puszczy Przemkowskiej.

Opisać to miejsce to jest bardzo cięzko. Trzeba to po prostu zobaczyć. Las rozciąga się na wiele kilometrów i podzielony jest co jakiś czas dużymi drogami przeciwpożarowymi. Te drogi są tak wielkie że ma się czasami wrażenie jakby przez cały las rozciągała się sieć autostrad. Drzewostan jest bardzo różnorodny z przewaga  buku, brzozy i sosny. Grzyby tutaj rosną naprawde w dużej ilości. Pamiętam że jak zaczeliśmy chodzic z koszykiem to co rusz trzeba było się schylac po jakies. Mnóstwo bylo podgrzybków, troche prawdziwków i też nieżle było z tak zwanymi zielonkami. Jednym słowem wróciliśmy do domu z pełnymi koszykami.

Naprawde polecam te lasy  wszystkim grzybiarzom , bo tutaj naprawde jest co zbierać w przeciwienstwie do naszych lasów w górach . W skład Puszczy wchodzi również już nieczynny poligon wojskowy . Ci którzy nie lubują sie w grzybach a pasjonują się militarią na pewno znajdą tutaj coś dla siebie. Wiele jest tu starych bunkrów i wałów wojskowych. Ponoć są dalej miejsca gdzie można znaleść wiele przedmiotów wojennych a niektórzy twierdza że nawet czółgi się tutaj w tych lasach ukrywają.

Czy to pojazdy wojskowe was interesują czy grzyby to jedno jest pewne ,  tutaj na pewno znadziecie tego pod dostatkiem. Zapraszam do obejrzenia naszej galerii z wyprawy i do nastepnego

DSC_0012 DSC_0013 DSC_0011 DSC_0008 DSC_0002 DSC_0016

 

 

 

Palia Alpejska

Pstrąg to symbol górskich rzek.  Od zawsze póki jeszcze świeze i mrożone ryby śródziemnomoskie nie docierały do Zakopanego jadano tutaj wyłącznie pstrąga i to nie byle jakiego bo dziko złowionego potokowca . Dzisiaj już jest inaczej bo w karczmach częsciej można dostać np . krewetki czy dorade a cieżko o dobrą tutajeszą rybe.

DSCN8592

palia zdjecie  dalekiport.blogspot.com

Słynnego potokowca z czerwonymi kropkami już raczej nigdzie nie zjemy , no chyba że sobie go sami złowimy , lecz tęczowego już w wiekszosci lepszych restauracji w Zakopanym zjemy.  I szczerze jego gorąco polecam nawet jeśli jest to ta sama odmiana którą ( pstrąg tęczowy ) znajdziemy w wieksząsci supermarketów w całej Polsce , ale rózni się od innych właśnie że jest hodowany w czystej krystalicznie górskiej wody prosto z Tatr.

2 3 1

porównanie gatunków ryby.fishing.pl

Przyznam że choć w karcie mieliśmy zazwyczaj  pstrąga tęczowego od niedawna udalo mi się znaleść ciekawego hodowce który ma w swojej hodowli coś wyjątkowego – Palie Alpejską . Wyglądem przypomina zwykłego pstrąga tęczowego z tą róznicą że jest bardziej smukła i posiada jasno pomarańczowe  kropki.Jesli chodzi o własciwości kulinarne Palia jest o wiele lepsza od tęczowego. Jako zagorzały wędkarz mam czasami szczescie jadać potokowca i przyznam szczerze że między Palią a Potokowcem niema naprawde dużej róznicy. Oby dwa są wyśmienite.

DSC00374

dla porównania pstrąg potokowy na dole i dwie młode palie na górze

W Lechalet  Palie na razie  przyrządzamy  w piecu drzewnym  klasycznie , lecz obiecuje troche poeksperymentować np piecząc ją w soli lub w pergaminie. Moje próby oczywiście opisze na blogu a jak coś wyjdzie naprawde pysznie to na pewno  wprowadze  do karty.